Reklama

Jeden z najchętniej oglądanych seriali Netflixa „Emily w Paryżu” powraca na platformę streamingową (premiera drugiego sezonu już 22 grudnia), trudno więc o lepszą okazję, by przyjrzeć się najlepszym lookom produkcji. Tym razem nie mamy jednak na myśli stylizacji autorstwa Patricii Fields (kostiumografki, która odpowiadała też za kultowy „Seks w wielkim mieście” lecz fryzury i makijaże, którym należy się nie mniejsza porcja uwagi. Tym bardziej, że znacznie lepiej niż ubrania oddają to, jak wyglądają współczesne paryżanki. Te sekrety urody Francuzek podpatrzone w serialu „Emily w Paryżu” warto odtworzyć samemu. Tym bardziej, że nie wymaga to wielkiego wysiłku. W końcu Francuzki nie lubią wyglądać, jakby za bardzo się starały. A mimo to zawsze wyglądają świetnie!

Reklama

Z każdym odcinkiem drugiego sezonu tytułowa Emily coraz bardziej idzie w ich ślady i nabiera coraz więcej luzu – jej policzki są coraz bardziej różowe, włosy nie tak ciasno upięte a kredka do oczu coraz bardziej się rozmazuje – tym bardziej, że nie zabraknie ku temu okazji, jak niebawem zdążycie się przekonać.

Lily Collins zmieniła fryzurę! Gwiazda „Emily w Paryżu” postawiła na grzywkę w francuskim stylu

Lily Collins ma nową fryzurę, którą zapewne zrobiła sobie w związku z kolejnym sezonem „Emily w Paryżu”, nie mogłaby bowiem być bardziej paryska! Nie mamy wątpliwości, że to właśnie taką grzywkę będziemy nosić w 2022 roku.
Lily Collins zmieniła fryzurę! Gwiazda „Emily w Paryżu” postawiła na grzywkę w francuskim stylu
fot. Getty Images

Sekrety urody Francuzek na podstawie „Emily w Paryżu”

1. Zamiast czerwonej szminki – burgund!

Zapomnijcie więc o stereotypowym postrzeganiu Francuzek, czyli na przykład o czerwonej szmince, która dotychczas uchodziła za ich znak rozpoznawczy. Współczesne paryżanki – i Amerykanki w Paryżu – zamieniają ją na kosmetyki w równie zmysłowym, ale nie tak oczywistym, burgundowym kolorze. Emily przekonuje, że znacznie lepiej wyglądają w parze z beretem – na przykład w modnym ostatnio ciemnożółtym odcieniu.

fot. materiały prasowe Netflix

Na co dzień – albo na przykład na wakacje w Saint Tropez – zamiast na burgund można postawić na róż. W przybrudzonym albo lekko jagodowym wydaniu. A szminkę najlepiej wetrzeć w usta palcami. Chodzi o to, by osiągnąć niezobowiązujący, lekko nonszalancki efekt. Jak po kolacji ze śniadaniem.

2. Brwi w stylu Francuzek

Francuzki cenią sobie naturalność, naturalne są więc także ich brwi. No, może tylko troszeczkę poprawiają ich owal, usuwając pojedyncze włoski, które go zaburzają. Ale „na oko” wcale tego nie widać. Brwi są szerokie i ciemne – tak jak brwi serialowej Emily. Też możecie takie mieć, wystarczy sięgnąć po odpowiedni tusz lub kredkę do brwi, która podkreśli nieznacznie ich kolor, dodając im sznytu. Tylko tyle i aż tyle. Przy tak mocnym akcencie, można sobie darować cienie na powiekach (no chyba że w delikatnym liliowym odcieniu), wystarczy podkreślić tylko rzęsy maskarą.

fot. materiały prasowe Netfix

3. Ulubione fryzury paryżanek – na co dzień i na większe wyjście

Emily przywiązana jest do długich rozpuszczonych włosów, które w drugim sezonie serialu układają się w coraz bardziej swobodne fale. Amerykanka w Paryżu coraz częściej spina je także na francuską modłę. Na co dzień chodzi więc w kucyku – nie za wysokim i nie za niskim, luźno upiętym mniej więcej na środku głowy. Który doskonale wygląda w połączeniu z modnym ostatnio obszernym swetrem w paski i kolczykami-kołami. Najlepiej zresztą zobaczcie same i sami.

fot. materiały prasowe Netflix

Na randkę lepiej sprawdzi się fryzura typu beehive, czyli ul, jaką w latach 60. nosiła sama Audrey Hepburn. Chodzi o uniesione u nasady włosy upięte na kształt ula i podtrzymywane przez charakterystyczną opaskę. Trudno o bardziej eleganckie uczesanie. Nie znaczy to jednak, że nosić je można wyłącznie do małej czarnej. Emily z Paryża udowadnia, że sprawdzi się także w mniej formalnych – i znacznie bardziej kolorowych stylizacjach. Pójdziecie w jej ślady?

fot. materiały prasowe Netflix
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama