Ulubione perfumy redaktorki urody. 7 zapachów, do których wracam z przyjemnością
Jak pachną ulubione perfumy redaktorki urody? Nie ma na to jednej odpowiedzi. Kompozycja musi po prostu mieć w sobie coś specjalnego. Przedstawiam 7 zapachów, które są dla mnie wyjątkowe.
W tym artykule:
- Tom Ford Black Orchid
- Jo Malone London Tuberose Angelica
- Lancôme La vie est belle L’Extrait
- Estée Lauder Sensuous Stars
- Bohoboco Olibanum Gardenia
- Yves Saint Laurent Black Opium Over Red
- BDK Vanille Leather
Świat zapachów nieustannie zaskakuje mnie czymś nowym. Jest niewyczerpalnym źródłem olfaktorycznych doznań, które mniej lub bardziej przypadają mi do gustu. Na mojej subiektywnej liście najpiękniejszych perfum, których używam tylko od ubiegłego roku, pojawiało się aż 9 zapachów. Do tego stworzyłam jeszcze listę zakupów na ten rok. Pojawiły się na niej zapachy, które choć zrobiły na mnie ogromne wrażenie, to jeszcze nie trafiły do mojego zbioru. Teraz podjęłam się wyboru najpiękniejszych z najpiękniejszych. Ulubione perfumy redaktorki urody postanowiłam ograniczyć do 7 zapachów. Nie było to łatwe zadanie. Ostatecznie jednak się udało. To właśnie do tych zapachów za każdym razem wracam z największą przyjemnością. O kilku z nich zdążyłam już napisać, ale są też nowości (jedne perfumy dopiero miały oficjalną premierę, ale dostałam je ze sporym wyprzedzeniem i zdążyłam dobrze poznać).
Tom Ford Black Orchid
Tom Ford Black Orchid to jeden z najbardziej trwałych zapachów spośród wszystkich, których używam. Prawdziwe perfumy z ogonem, które utrzymują się godzinami. Nawet po dłuższym czasie są wyczuwalne tak mocno, jak zaraz po aplikacji. Po wrzuceniu ubrań z tym zapachem do kosza na pranie, pachnie nimi cała jego zawartość. To jednak nie jest ich jedyna zaleta, choć ogromna. Kontakt z tym zapachem po prostu sprawia mi ogromną przyjemność. Nuty głowy to bergamota, czarna porzeczka, ylang-ylang i trufla. Sercu jest zdominowane przez główną bohaterkę – czarną orchideę, której towarzyszą tuberoza i nuty owocowe. Podstawę tworzą lotos, paczula, wetyweria, drewno sandałowe, wanilia oraz kadzidło. Doskonała kompozycja, w której nie ma nic do poprawy.
Jo Malone London Tuberose Angelica
Zawsze zapach liczy się dla mnie jako cała kompozycja. Obecność moich ulubionych akordów nie jest wcale gwarantem tego, że stracę dla nich głowę w dowolnym wydaniu. W przypadku Jo Malone London Tuberose Angelica jednak tak się stało. To moja zapachowa miłość od pierwszego powąchania. Za efekt odpowiada lubiana przeze mnie tuberoza, ale nie tylko ona. Otwarcie zapachu to tylko jedna nuta – dzięgiel. Dalej Marie Salamagne, która jest autorką kompozycji, także trzymała się minimalistycznego podejścia do tworzenia zapachu. Z tego powodu serce wypełnia tylko wspomniana już przez mnie tuberoza. Podstawę tworzą bursztyn i nuty drzewne. Wracam do nich za każdym razem z wielką przyjemnością.
Lancôme La vie est belle L’Extrait
Lancôme La vie est belle L’Extrait to zdecydowanie zapach, który mógłby pojawiać się w zestawieniach ulubionych perfum wielu osób. Wiem to z własnego doświadczenia. Ten zapach bowiem jest magnesem na komplementy. O żaden inny nie dostaję tyle pytań. Oczywiście dodałam go tu nie pod wpływem innych, a ze względu na własne odczucia. Uwielbiam ten zapach od pierwszego użycia. Lubię jak rozwija się na skórze i sięgam po niego z przyjemnością. Nuty głowy to bergamotka, czerwony pieprz i kadzidło. Oznacza to, że już na starcie jest moc. Potem jest jeszcze lepiej, bo nuty serca to kwiatowe trio – róża, irys i jaśmin. Podstawa całego zapachu to natomiast bardzo cenione przez mnie oud.
Estée Lauder Sensuous Stars
Metod na dobór najlepszego zapachu mam wiele. Czasami kluczowa jest okazja, a innym razem mój nastrój. Estée Lauder Sensuous Stars to zapach na trudne momenty. Ma w sobie coś niezwykłego. Sprawia, że po prostu czuję się lepiej. Jest delikatny, przyjemny i kojący. Nie mogło go zabraknąć w zestawieniu najlepszych zapachów, których używam. Te minimalistyczne perfumy bazują na trzech akordach. Nutę głowy tworzy chińska śliwka. Serce zapachu to lawenda. Nutą bazową jest natomiast irys. Tyle w zupełności wystarcza, żeby był w stanie mnie oczarować. Miłym dodatkiem, który uprzyjemnia używanie, jest też sam flakon z magnetyczną zatyczką, która po użyciu dosłownie wskakuje na swoje miejsce.
Bohoboco Olibanum Gardenia
Mocne perfumy Bohoboco Olibanum Gardenia to intensywna, trwała, kadzidlana kompozycja. Zapach, za którym stoi Michał Gilbert Lach, cenię sobie zwłaszcza jesienią i zimą. Na te pory roku jest wręcz idealny. Ciężki, ciepły i otulający, a więc taki jak być powinien. Nuty głowy to w tym przypadku limonka, kokos i neroli. Wstęp to jednak tylko zapowiedź najbardziej wyrazistych akordów. W sercu zapachu bowiem do głosu dochodzą gardenia, czystek i olibanum, które jest kluczowe dla finalnych odczuć. Do tego efekt wzmaga powtórzenie tej nuty również w bazie. Tam olibanum towarzyszą drzewo sandałowe i drzewo cedrowe. Finisz jest zatem bardzo wyrazisty i pozwala długo cieszyć się obecnością zapachu na skórze.
Yves Saint Laurent Black Opium Over Red
Jeszcze przed świętami dostałam przedpremierowo zapach Yves Saint Laurent Black Opium Over Red. Nowość, która dopiero trafiła do sprzedaży, zdążyła stać się dopełnieniem moich stylizacji już parokrotnie. Dzięki tym doświadczeniom nie miałam wątpliwości, że zasługuje na miejsce w tym zestawieniu. Wiśnia kusiła mnie już wcześniej pod inną postacią i byłam przekonana, że tu właśnie na nią trafiłam. Sama kompozycja ujawniła jednak, że to złudne wrażenie, które buduje wiele świetnie połączonych akordów. Nuty głowy dają typowo owocowe otwarcie. Połączono w nich bowiem gruszkę, mandarynkę i czarną porzeczkę. Serce zapachu to kwiat pomarańczy, jaśmin oraz czarna herbata. Całość bazuje na czarnej kawie, wanilii, paczuli i akordzie drewna.
BDK Vanille Leather
Najłatwiej jest sięgnąć po jedne z kultowych perfum. Jednak odkrywanie zapachów marek, o których istnieniu nie miało się pojęcia, często dostarcza mi wielu emocji i finalnie pozytywnie mnie zaskakuje. Jednym z takich miejsc, które pozwalają przeżyć olfaktoryczną przygodę, jest niszowa perfumeria Mood Scent Bar. Dzięki niej poznałam wiele pięknych kompozycji i nie mam wątpliwości, że ma mi ich jeszcze mnóstwo do zaoferowania. Jednym z moich ulubieńców z tego miejsca jest woda perfumowana BDK Vanille Leather. Pomimo że staram się stale używać różnych zapachów, żeby żaden mi nie spowszedniał, to dla tych robię wyjątek i z przyjemnością pachnę nimi dzień po dniu. Na otwarcie w nutach głowy czeka fiołek i różowy pieprz. Serce to jaśmin, tuberoza i kwiat pomarańczy. Podstawę tworzą wanilia, irys, skóra, benzoes, dąb i paczula. Ten zapach musi ze mną zostać już na zawsze.