Tych marek kosmetycznych nie ma w Polsce, a oddałybyśmy wszystko, żeby były w zasięgu ręki
Większość kosmetyków z tej listy to pamiątki z podróży albo egzemplarze upolowane na lotnisku, po które sięgamy tylko na specjalne okazje.
Chociaż dziś granice stoją otworem, a media społecznościowe sprawiają, że wszelkie kosmetyczne cuda zdają się być na wyciągnięcie ręki, wciąż wiele znanych i uwielbianych przez nas marek jest u nas niedostępnych. Fakt, niektóre możemy kupić online, ale to wcale nie ułatwia sprawy - nie każdy lubi dreszczyk emocji towarzyszący zakupom w ciemno (a nawet tym z polecenia, jeśli nie miałyśmy okazji ich przetestować) i późniejszy smak rozczarowania. Wiele produktów znajdziemy w gościnnych strefach marek w butikach multibrandowych, ale to wciąż nie zaspokaja głodu nowości i nie pozwala nasycić się nimi tak, jak wtedy, gdybyśmy miały do dyspozycji bogatą ofertę marki w całości. Sprawdźcie, gdzie nałogowo robiłybyśmy zakupy, gdyby było to możliwe!
1 z 2
Madina
Ta mediolańska marka jest u nas zupełnie niedostępna. Z jej oferty w pierwszej kolejności sięgnęłybyśmy po rozświetlacz, który poleciła nam Maja Salamon – delikatny, dający zdrowy blask i nie wymagający poprawek. A do tego super trwały.
2 z 2
The Ordinary
The Ordinary – tej marki chyba najbardziej nam szkoda. Zachwycają się nią modelki (nasza rekomendacja pochodzi od Zuzy Bijoch, która raz skosztowawszy, nie rozstaje się z tymi produktami) bo jak żadna inna godzi jakość z rozsądną ceną. Pierwszy w koszyku znalazłby się któryś z preparatów odmładzających, np. serum z retinolem. Kosmetyki The Ordinary można kupić u nas online, ale stacjonarnie póki co niestety nie.