Ten perfumeryjny trik sprawi, że nikt nie będzie pachniał tak, jak ty! Anton Denver z Jo Malone London zdradza, czym jest „scent pairing”
Lubisz ubierać się na cebulkę? Dlaczego by nie spróbować warstwowo nakładać perfum? O innowacyjnym i bardzo osobistym podejściu do zapachów opowiada Anton Denver, education director z Jo Malone London. Zdradza także, jakie perfumy podobają się absolutnie każdemu, oraz po jaki flakon sięgnąć, by poczuć atmosferę świąt.
Magdalena Matuszek: Coco Chanel mawiała, że kobieta, która nie używa perfum, nie ma przyszłości. Zgadzasz się z nią?
Anton Denver: Jest inne powiedzenie Coco Chanel, które znacznie bardziej do mnie przemawia: Kobieta powinna wiedzieć dwie rzeczy – kim jest i kim chciałaby być. Kocham to stwierdzenie, bo kryje się w nim komunikat, że każdy – nieważne zresztą czy mężczyzna czy kobieta – może być, kim chce. I kocham to, że branża beauty to umożliwia. Transformacji można dokonać dzięki makijażowi, zmianie fryzury, a także perfumom, jakich używasz. Chcesz dodać sobie energii, sięgasz po zapachy świeże i ożywcze, chcesz poczuć się ponętnie i zmysłowo, wybierasz zapachy cięższe i dymne. Wszystko zależy od ciebie.
Czy to oznacza, że do perfum, których używamy, powinniśmy przykładać równie dużą wagę, co do ubrań, które wkładamy?
Jeśli mogę powiedzieć coś osobistego: nigdy, przenigdy nie spotkacie mnie bez zapachu. Niezależnie od tego, czy w planach mam spotkanie z przyjaciółmi, wychodzę na kolacje czy cokolwiek, gdy podchodzę do drzwi wyjściowych, od razu przypominam sobie o perfumach. Jeśli ich nie użyłem, wracam. To dla mnie niezwykle ważne. Zapach najsilniej zapada w pamięć. Jeśli używasz konkretnych perfum, ludzie od razu kojarzą je z tobą. A to może mieć większą siłę niż to, co masz na sobie. Zwróć uwagę, że gdy spotykasz się z kimś, po latach nie pamiętasz już dokładnie, w co był ubrany. Wiesz, czy dobrze wyglądał, ale bez szczegółów. Zapach pamiętasz zawsze. Jest więc tak samo ważny, jeśli nie ważniejszy niż ubranie.
Jesteś więc przywiązany do jednego zapachu czy należysz do tych osób, które lubią je często zmieniać?
Mam swój ulubiony, którego używam codziennie. To Velvet Rose & Oud Jo Malone London. Absolutnie niewiarygodny! Lubię, gdy ludzie wyczuwają mnie zanim mnie zobaczą (śmieje się – przyp. red.) i właśnie do takich osób jest on przeznaczony. Ale… czasem go modyfikuje. Perfumy Jo Malone London są zresztą do tego stworzone. Każdy skonstruowany jest tak, by można go było łączyć z innymi i nosić warstwowo. Na tym właśnie polega „scent pairing”. W każdej kompozycji używamy więc tylko kilku składników (ale muszą być najwyższej jakości). Chodzi o to, by po połączeniu z innymi zachować indywidualny charakter każdych perfum, ale i stworzyć coś unikatowego.
I tak, na przykład, kiedy potrzebuję dodać sobie energii, bo w mam w planach kilka spotkań i chcę być w formie, wciąż używam Velvet Rose & Oud, ale łączę go z zapachem… Silver Birch & Lavender. Nie tracę wówczas głębo mojego ulubionego zapachu, ale uzupełniam go o bardziej ożywcze nuty. Tak to działa. Ale, co ważne, w Jo Malone London nie łączymy nigdy tych kompozycji w jednej butelce. Nie chodzi o to, by każdy mógł je mieć. Idea jest taka, by te warstwy były indywidualną sprawą. Od ciebie zależy, po jakie zapachy sięgniesz i jak je połączysz. Chodzi o to, by stworzyć perfekcyjną mieszankę dla siebie. Coś bardzo osobistego.
A czy są zapachy, które podobają się każdemu?
W Jo Malone London? Oczywiście! Mamy stałych klientów, którzy przychodzą i ciągle pytają o ten sam zapach. Jednym z nich jest Myrrh & Tonka, przepiękny, inspirowany gorącem afrykańskiej pustyni. Wyczuwalne są w nim nuty lawendy. Ludzie często, gdy słyszą lawenda to się wycofują, ale jak wyobrazisz sobie ze stoisz w żarze pustyni i nagle dociera do ciebie powiew chłodniejszej bryzy, tak że niemalże czujesz chłód na swojej skórze, to właśnie jest lawenda. Więc Mirrh & Tonka to prawdziwa gwiazda w Jo Malone London.
Drugi to English Pear and Freesia. Wszyscy go kochają. Ma w sobie coś ultrakobiecego. To zapach inspirowany jesienią. Fenomen tego zapachu polega na jego konstrukcji. Każda butelka kryje w sobie jedną gruszkę. Tak powstaje ekstrakt. Trzeci to Cypress And Grapevine. To zapach, który podoba się kobietom i mężczyznom, ale mężczyźni po prostu za nim szaleją. Ma w sobie świeżość charakterystyczną dla męskich zapachów. Dodaje pewności siebie, jest idealny na spotkania biznesowe.
Co specjalnego przygotowaliście na święta?
To chyba mój ulubiony czas w roku! Wiesz dlaczego sklepy Jo Malone London zaprojektowane są w charakterystyczny sposób? Chodzi o to, by ludzie, także spoza Wielkiej Brytanii, mogli poczuć ten brytyjski klimat świąt. W Anglii Boże Narodzenie to naprawdę duża rzecz. Istnieje na przykład tradycja przygotowywania świątecznych witryn. Najpopularniejszą ulicą jest Oxford Street – to właśnie tam znajdziesz domy handlowe, takie jak Selfridges, Paul Nicolls, Harodds. Całe rodziny przychodzą by podziwiać świąteczny wystrój, przygotowany z ogromną pieczołowitością. Więc w Jo Malone London, niezależnie od tego czy odwiedzisz butik w Polsce czy w Dubaju, musisz poczuć tę atmosferę świąt. Znajdziesz też pomysły na prezenty, bo w Jo Malone London kupisz nie tylko perfumy, ale i świece czy dyfuzory. Stawiamy też na personalizację – grawerujemy i dbamy o detale: kolorowe wstążki, karneciki z osobistą wiadomością. Wychodzimy z założenia, że zapach świąt to ich integralna, bardzo ważna część, dlatego każdego roku przygotowujemy kompozycję, która jest bohaterem sezonu. Tym razem to Ginger Biscuit. To oczywiście perfumy inspirowane pierniczkami pieczonymi na święta.
Kolejny zapach świąteczny to Orange Bitters, inspirowany przyjęciami świątecznymi, które w Wielkiej Brytanii cieszą się ogromną popularnością. Zawiera słodkie pomarańcze z Włoch, pomarańcze afrykańskie, ale i ma kremowy charakter. To właśnie z nim zimą łączę swoje ulubione perfumy, Velvet Rose & Oud, by nadać im charakter sezonowy. Noszę je już od listopada.
Ale Jo Malone London to także zapachy do wnętrz: świece i dyfuzory. Jako facet, który jest trochę leniwy jeśli chodzi o ciągłe dbanie o dom, wolę te ostatnie. Wystarczy do dyfuzora wlać płyn i zapach będzie stale uwalniał się w mieszkaniu. Ale to na świece stawiam, gdy przychodzą do mnie przyjaciele albo gdy chcę mieć chwilę relaksu i odprężenia, tylko dla siebie. Na święta polecam linię Pine & Eucaliptus, bo przywołuje zapach choinki. Mi osobiście Boże Narodzenie kojarzy się też z kominkiem, który mieliśmy w domu rodzinnym. Lubię więc zapachy drzewne, takie jak Woody Sage & Sea Salt. To właśnie w zapachach jest najlepsze, że momentalnie przywołują wspomnienia. I jest to coś bardzo osobistego. A teraz chce ci coś pokazać. Połączę ze sobą dwie świece. Poczujesz więc i drzewko i dym jak z kominka, a tym samym prawdziwą świąteczną atmosferę. Na tej samej zasadzie, na bazie naszych produktów, możesz stworzyć swój własny zapach, charakterystyczny tylko a ciebie i twojego domu.