Te perfumy mogą (całkowicie) odmienić twoje życie. Ich składniki mają niesamowitą moc rażenia
Nina Kowalewska-Motlik chce przekonać Polki, by śmielej eksplorowały świat zapachów… i swoich ukrytych pragnień. A w końcu jest od tego ekspertką, bo w latach 90. wprowadziła na Polski rynek słynne „Harlequiny”. „Zapachy mają niesamowitą moc rażenia, możemy dzięki nim poczuć się atrakcyjne, potężne” - mówi w wywiadzie dla Glamour.
Perfumy to dla niej nie tylko biznes, ale przede wszystkim fascynacja, która zaczęła się przypadkowo, a trwa i ewoluuje do dziś. Stara się przekonać Polki, by otworzyły się na świat arabskich pachnideł i zaczęły afirmować swoją kobiecość, siłę, niezależność. Nina Kowalewska-Motlik potrafi dobrać zapach już po kilku minutach rozmowy z klientką, w mig odgaduje jej tęsknoty i pragnienia, ale w końcu jest od tego ekspertką, to ona wprowadziła do Polski słynne „Harlequiny”.
Marta Kutkowska: Na przestrzeni całego życia zawodowego zajmowała się pani pragnieniami kobiet, wprowadziła Pani do Polski między innymi „Harlequiny”. Czy perfumeria Sense Dubai była kontynuacją tej drogi?
Nina Kowalewska-Motlik: Zajmuję się marketingiem, czyli wpatrywaniem się w drugiego człowieka, bo w reklamie najważniejsze jest to, żeby zrozumieć produkt i konsumenta. Tak właśnie było z „Harlequinem”. Moja praca w wydawnictwie polegała na rozpoznaniu pragnień i tęsknot kobiet w latach 90. Nikt nie zajmował się wtedy badaniami damskich potrzeb, nie było żadnych statystyk właściwie od II wojny światowej. Chodziliśmy do sklepów mięsnych i zagadywaliśmy panie. Pytaliśmy: „o czym pani marzy?”, „czego pani brakuje”? A z perfumami jest trochę podobnie, one odpowiadają na nasze pragnienia, choć te bardziej podświadome, ukryte.
Perfumy, które pachną jak wakacyjny romans. Rozpalają zmysły i przyciągają męskie spojrzenia
Tak pachniałaby randka na plaży w pełnym słońcu. Metalicznie, solarnie, oszałamiająco. Te perfumy to esencja zamknięta w butelce, która przenosi nas w świat pełen tajemnic i magii. Jak wakacyjny romans – kto by się na to nie skusił?Poprzez perfumy chciała Pani im dawać namiastkę tych pragnień?
Tak, ale droga do stworzenia Sense Dubai była długa i tak naprawdę zadziałał zwykły przypadek. Kilka lat temu poleciałam do Abu Dhabi na targi żywnościowe z Polską Agencją Inwestycji i Handlu. I zachwyciło mnie, że tam wszędzie pięknie pachnie. Pojechałam do Dubaju, weszłam do perfumerii marki Yas, którą teraz mamy w ofercie i przewąchałam wszystko, co było na półkach. Wybrałam jeden zapach, odeszłam może z 50 metrów, bo miałam wątpliwości, czy dobrze wybrałam i dokupiłam chyba z siedem flakonów. Od tego zaczął się nowy etap w moim życiu towarzyskim, ponieważ w Polsce ludzie na ulicy, w taksówkach, sklepach, pytali, czym pachnę.
Musiałam odpowiadać, że tych zapachów nie da się kupić w Polsce. No i wszystkie przyjaciółki prosiły mnie, bym następnym razem im z Dubaju przywiozła perfumy. I za każdym razem, gdy latałam tam biznesowo, przywoziłam całe walizki perfum. W końcu ktoś powiedział: „to może załóż perfumerię?
Jak Pani zareagowała?
Prawie umarłam ze śmiechu, bo to nie była w ogóle moja bajka, ale po czterech latach, kiedy te perfumy stały się już integralną częścią mojego życia, postanowiłam, że zaryzykuję. I tak jestem tu już dziesiąty rok.
Od razu pani odniosła sukces?
Nie, na początku zainteresowanie było średnie, więc musiałam działać. Poleciałam do dubajskiego króla perfum, ale żeby móc z nim współpracować, musiałam zbudować z nim prywatną relację, poznać całą jego rodzinę i przedstawić swoją. Więc zabierałam tam męża i córkę. Po roku odważyłam się zapytać, czy zrobi dla mnie perfumy i on się zgodził. Na początku przygotował cztery zapachy do wyboru i w każdym mi coś nie pasowało. W jednym brakowało mi np. cytrusów, w drugim wanilii, w trzecim bergamotki. W końcu poprosiłam go, żeby mnie wpuścił do swojego laboratorium.
Ten składnik perfum doprowadza mężczyzn do szaleństwa. Uwodzi, oddziałuje na zmysły i podświadomość
Arabki przykładają do zapachu dużo większą wagę, niż Europejki. Tylko w ten sposób mogą zwrócić uwagę mężczyzny. Z Niną Kowalewską-Motlik, właścicielką perfumerii Sense Dubai rozmawiamy o składnikach perfum, które służą do uwodzenia.To musiało być magiczne doświadczenie…
Tak, poczułam się jak Alicja w Krainie Czarów. Otaczały mnie tysiące flakonów i olejków. Na środku stał wielki stół, na którym on mieszał zapachy, dodawał po jednej kropli i wszystko zapisywał. W efekcie tej współpracy powstały cztery kompozycje. Musiałam sporo zainwestować w produkcję, ale stałam się właścicielką swojej marki. Proces produkcji wygląda tak, że flakony kupuję w Wiedniu, one lecą do Dubaju, on je napełnia, a cały branding robimy tu, na miejscu.
Zaczęło się od czterech kompozycji, a teraz mamy w ofercie 31 i one tworzą całą spójną historię. Żadna z nich nie jest przypadkowa, np. „jedynka” to skóra, tytoń, piołun, „dwójka” jest słodka, pudrowa, „trójka”: kwiatowa, ale wytrawna, „czwórka” to słodkie migdały, drzewo sandałowe, „piątka” wata cukrowa” itd. No i klienci nas pokochali, dlatego po dziesięciu latach przenieśliśmy się do większego sklepu przy Mokotowskiej 49.
Macie już swoje fanki, abo fanów?
Tak, zdarzają się prawdziwi pasjonaci, którzy mają po trzysta flakonów, a kupują tylko takie z oudem w składzie. Inni przychodzą, by sprawdzać nowości, poznawać nowych kreatorów. Branża niszowych perfum bardzo się rozwinęła, aktualnie na świecie pojawia się około dwustu nowych zapachów miesięcznie, jeszcze w latach 90. wychodziło zaledwie kilka.
Czy zmienił się sposób, w jaki używamy perfum?
Powoli dociera do nas, że nie trzeba mieć jednego zapachu na całe życie i pachnieć nim non stop. Powinniśmy mieć inny zapach na słoneczny dzień i inny na deszczowy. Inny na chandrę i inny na szczęście. Specjalną kompozycję na intymną randkę, perfumy na pogrzeb i wesele. Zapach to nasz wyróżnik, nasza wizytówka, to sposób, w jaki prezentujemy się światu, trochę jak ubiór, ale jednak dużo bardziej intymny. Afirmacja kobiecości, zmysłowości, nie można tego zaniedbywać.
Jakie perfumy pasują do jedwabiu? Te 4 nuty harmonijnie stapiają się z tą wyrafinowaną tkaniną
Nie owoce, nie cytrusy i nie zielone. Zapomnij o oczywistościach. Satynowy w dotyku śliski i połyskujący jedwab kocha nuty cięższe i pozbawione słodyczy. Jakie perfumy pasują do jedwabiu? Oto i one.Czy poprzez perfumy możemy głębiej poznać samych siebie?
Tak, to jest kontakt z samym sobą, ale też poznanie siebie na osi czasowej, bo my się nieustannie zmieniamy. Nie rozumiem, dlaczego miałybyśmy pachnieć tym samym przez całe życie. Perfumy mogą się stać też sposobem kamuflażu, nie ubrania, ale przebrania.
Tworzenia jakiejś persony?
Tak, wysyłania wiadomości do świata. Jak przychodzi do mnie prawniczka, to pytam ją, czy chce tworzyć dystans i budować autorytet w męskim świecie, czy przeciwnie, założyć maskę słodkiej i niewinnej?
Jaki jest największy błąd, jaki możemy popełnić, kupując perfumy?
Kupować coś tylko dlatego, że ktoś inny tym pachnie. Albo sugerować się poleceniem np. influencerki. Każdy człowiek ma swoje potrzeby, swoje skojarzenia, swoją historię i perfumy muszą być z nim absolutnie spójne. Dlatego ja już jestem tutaj, w Sense Dubai, taka zakotwiczona.
Uwielbiam kontakt z klientami, bo wiem, że mogę, mówiąc górnolotnie, zapachem odmienić czyjeś życie, np. sprawić, że ktoś dzięki mnie poczuje się atrakcyjny, seksowny, potężny. Zapachy mają naprawdę niesamowitą moc rażenia. Warto się zanurzyć w ten świat i na własną rękę go eksplorować. To jest niesamowita przygoda.
Nina Kowalewska-Motlik to właścicielka perfumerii Sense Dubai w Warszawie przy ul. Mokotowskiej 49. Perfumy wybiera, sprowadza, wymyśla i tworzy w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.