Przetestowałam prostownicę Dyson Corrale, którą zachwycają się influencerki. Czy słusznie? O co cały ten szum? [TEST. OPINIA]
To już nie te czasy, kiedy prostownica paliła nam włosy i wymuszała sporo cierpliwości, by uzyskać upragniony efekt. Dziś sprzęty do stylizacji działają jakby były wyposażone w technologię stworzoną przez inżynierów kosmonautyki i lotnictwa. Przynajmniej tak to wygląda w przypadku Dyson Corrale.
Czytałam o niej w recenzjach koleżanek z brytyjskiego Glamour, widziałam, co za jej pomocą robi jedna z najzdolniejszych i najpopularniejszych fryzjerek Marta Zawiślańska (@da_midays) i obejrzałam dziesiątki nagrań i postów znanych influencerek, które zachwalały prostownicę Dyson Corrale. To tegoroczna nowość marki, którą brytyjski producent reklamuje jako przełom w stylizacji włosów. Kosztuje niemało, bo 2199 zł i żartuję, że waży tyle, co mała rakieta. W dodatku sam jej wygląd jest mocno futurystyczny i bardzo designerski (jest piękna, po prostu), więc skojarzenie z rakietą może i nie jest takie zupełnie przypadkowe.
Nad wieloma produktami Dyson pracują bowiem inżynierowie z doświadczeniem w lotnictwie i kosmonautyce. To pozwoliło założycielowi marki Jamesowi Dysonowi w latach 90. stworzyć pierwszy cyklonowy odkurzacz. W sprzęcie zastosowano technologię opartą na cyklonowym ruchu powietrza, a sama obudowa została wykonana z tłoczywa fenolowego, jakie stosuje się w satelitach. Dziś technologia zaczerpnięta z lotnictwa wykorzystywana jest także w innych produktach marki Dyson m.in. w suszarkach i lokówce Dyson Airwrap, która... sama nawija włosy.
Nic więc dziwnego, że po prostownicy Dyson Corrale spodziewałam się wiele, a nie ukrywam, że rozczarowanie mogło być duże, bo cieszyłam się jak nastolatka, kiedy w końcu do mnie dotarła. Pamiętam jak całe liceum wstawałam o 5:30 żeby wyprostować włosy i zdążyć na autobus do szkoły. Choć dziś już jej nie używam, wciąż mam tamtą prostownicę, która przy tej Dysona wygląda trochę jak relikt minionej epoki. I trochę też tak działa. W każdym razie wiem, że dzisiaj mogłabym zdecydowanie dłużej pospać.
Dyson Corrale – przetestowałam najbardziej pożądaną prostownicę tego roku
Po pierwsze jest bezprzewodowa. Można używać jej z kablem lub bez, a to już spory plus, wygoda i mobilność.
Po drugie daje sygnał dźwiękowy, kiedy osiągnie ustawioną przez nas temperaturę. Prawda, że proste a genialne? Można prostować w trzech wariantach ciepła: 165°C, 185°C i 210°C, w zależności od tego jaki rodzaj włosów mamy i jak długie są, a także jak bardzo chcemy uzyskać efekt włosów prostych i gładkich jak tafla. Na tym samym niewielkim wyświetlaczu oprócz skali temperatury wyświetla się też poziom naładowania baterii lub na jakim etapie ładowania obecnie znajduje się urządzenie jeśli akurat jest podłączone do prądu.
Zobacz także: Nie myjesz regularnie swojej prostownicy do włosów? Oto, dlaczego powinnaś zacząć
Najgenialniejsza jest jednak sama technologia wykorzystana w tym sprzęcie. Corral z angielskiego oznacza zbierać, zaganiać, co bezpośrednio wskazuje na możliwości prostownicy. To sprzęt, który jako pierwszy na świecie wykorzystuje elastyczne płytki wykonane ze stopu manganu i miedzi. Tłumacząc najprościej – zbierają one włosy tak, że pasma nie rozjeżdżają się, nie uciekają na boki, po prostu trzymają się płytki. Dzięki czemu po złapanym paśmie przeciągamy prostownicę tylko raz! Nie musimy poprawiać, sprawdzać, czy na pewno nic nam się nie wymknęło. I to miałam na myśli pisząc, że w liceum mogłabym wstawać zdecydowanie później. Mając tak niesforne włosy jak ja, które nie są ani proste, ani kręcone, można zaoszczędzić sporo czasu i uniknąć męczarni nieustannego poprawiania.
Corrale ma też opcję dla osób, które rano zupełnie nie ogarniają. Pamiętam jak moja koleżanka z pierwszej redakcji każdego ranka robiła zdjęcie prostownicy żeby mieć pewność, że wyłączyła ją przed wyjściem. Tutaj tego problemu nie ma, bo ta Dysona wyłącza się po 10 minutach nieużywania.
Co do samego użytkowania – nie wiem czy mają już tak wszystkie prostownice nowej generacji, ale ta daleka jest od zostawiania nas z naelektryzowanymi włosami, widocznie potraktowanymi wysoką temperaturą. Płytki, które zostały w niej zastosowane, oprócz tej super opcji zbierania pasm zapewniają też mniejsze zniszczenie i łamanie się włosów. Nie ma już szans, że spalicie je prostowaniem (a siano na głowie to przecież zawsze była największa przestroga). Dyson Corrale ma opcję kontroli ciepła, więc temperatura utrzymuje się na wybranym poziomie przez cały czas. Efekt – szybka stylizacja i gładkie włosy bez względu czy macie je kręcone, puszące się czy żyjące własnym życiem. W sieci znajdziecie sporo filmików pokazujących, jak Corrale prostuje loki, ale też... je robi. Prostownica jest świetnie wyprofilowana do tego rodzaju stylizacji, wygodna w użyciu i po wyjęciu z pudełka nie waży już tyle, co mała rakieta, choć wciąż trochę kosmicznie wygląda i działa. 10/10
PS Prostownica dostępna jest też w wersji PRO: