Przetestowałam bestsellerowy balsam do ust francuskiej marki i przestałam używać pomadki
Ten kremowy balsam do ust to jeden z najlepiej sprzedających się produktów marki. Francuscy wizażyści używają go na planach zdjęciowych, a paryżanki w makijażu na co dzień. Postanowiłam przetestować go na sobie. Od tego czasu ani razu nie użyłam szminki, ani zwykłej pomadki.
W tym artykule:
Muszę przyznać, że początkowo nie oczekiwałam od tego produktu zbyt wiele. Nie czekałam na spektakularne efekty – w końcu to tylko balsam do ust. Okazało się jednak, że nie jest to TYLKO balsam nawilżający, a prawdziwa perełka kosmetyczna. Po pierwszym użyciu tego balsamu do ust wiedziałam, że moje klasyczne pomadki pójdą w odstawkę (przynajmniej na jakiś czas) i właśnie tak się stało. Zanim jednak przejdę do efektów, jakie udało mi się uzyskać po zastosowaniu koloryzująco-odżywczego balsamu do ust od Embryolisse, zdradzę wam tylko kilka szczegółów. Choć moje usta zwykle nie są zbyt problematyczne w kwestii pielęgnacji, to w sezonie jesienno-zimowym ta sytuacja potrafi się diametralnie zmienić. Właśnie tak się stało w tym roku. Wraz z nadejściem chłodnych dni na moich wargach zaczęły pojawiać się przesuszone skórki. Niestety zwykła pomadka z drogerii nie dawała sobie z nimi rady, dlatego postanowiłam przetestować hitowy produkt Francuzek. Muszę przyznać, że to był strzał w 10!
Koloryzująco-odżywczy balsam do ust Embryolisse – recenzja
Jak już wspomniałam, balsam do ust z oferty francuskiej marki Embryolisse to nie jest zwykły kosmetyk, który ot tak upodobali sobie profesjonalni wizażyści i wielbicielki naturalnego makijażu znad Sekwany. Nie ukrywam, że jestem ogromną fanką kosmetyków tej marki, dlatego bardzo chętnie testuję kolejne produkty z ich oferty. Poza kultowym kremem odżywczo–nawilżającym każdego dnia stosuję też chłodzący sztyft pod oczy. Niedawno do ścisłego grona moich kosmetyków „must-have” dołączył także koloryzująco–odżywczy balsam do ust, który okazał się produktem wielozadaniowym.
Jak na dobry balsam do ust przystało, ten od Embryolisse świetnie nawilża usta. Od razu po aplikacji czuć, jak napełnia wargi składnikami aktywnymi, które pobudzają skórę do regeneracji. W składzie koloryzująco–odżywczego balsamu do ust od Embryolisse znalazły się między innymi:
- Witamina E o właściwościach przeciwutleniających
- Ochronne masło bawełniane
- Olej rycynowy, który świetnie zmiękcza i odżywia skórę
Na pewno przygotujcie się na przyjemne uczucie nawilżenia i natłuszczenia ust. Nie jest to lepka warstwa, do której przykleja się każdy okruszek, a bardziej naturalne wydobycie blasku. Warto odczekać chwilę aż balsam wchłonie się w wargi, inaczej na początku może się trochę rozmazywać. Balsam do ust od Embryolisse, nazywany też sekretem francuskich wizażystów, nie podkreśla suchych skórek. Zamiast tego wygładza usta i wyrównuje ich koloryt, dzięki czemu od razu wyglądają na pełniejsze. Przyznam szczerze, że z tego efektu jestem chyba najbardziej zadowolona. Do tej pory jeszcze żaden kosmetyk do pielęgnacji ust nie podkreślił tak pięknie naturalnie różowego koloru moich ust – mam balsam w kolorze Rose Nude.
W dodatku balsam ma formę wygodnego sztyftu, który przypomina grubszą kredkę. Dzięki temu mogę nim także idealnie wyrysować kontur ust, co jest dla mnie szczególnie istotne, ponieważ po wielu przygodach ze strupami po opryszczce moje usta w niektórych miejscach straciły swój naturalny kolor i równy kontur.
Jak pewnie wiecie, Francuzki (mimo że są mistrzyniami w makijażu make-up no make-up) mają słabość do czerwonych pomadek. Właśnie z tego powodu w ofercie marki Embryolisse pojawił się m.in. romantyczny odcień Rouge Intense, który świetnie sprawdzi się nie tylko w pielęgnacyjnym makijażu wieczorowym.
Polecane kosmetyki do pielęgnacji ust
Na rynku kosmetycznym znajdziecie oczywiście znacznie więcej produktów do pielęgnacji ust. Nie każdy balsam czy pomadka nawilżająca poradzi sobie z mocno spierzchniętymi ustami, a uwierzcie mi, że przetestowałam ich całkiem sporo. Na liście moich ulubieńców, oprócz wspomnianego balsamu do ust od Embryolisse, jest także intensywnie regenerująca maska polskiej marki Inglot. To bogaty w składniki aktywne produkt, który pozostawia na wargach odżywczo-ochronny film, dlatego zwykle wykorzystuję go do nocnej kuracji. Doraźnym „pomocnikiem” w mojej kosmetyczce jest także dobrze znany Carmex (wybieram truskawkowy albo wiśniowy), który na przestrzeni lat zgromadził już ogromną rzeszę fanek i fanów. Nie bez powodu tak wiele osób nazywa ten balsam do ust produktem kultowym – w dodatku kosztuje grosze. Może nie nada ustom pięknego, różowego koloru, ale świetnie sprawdzi się jako dodatkowy „nawilżacz”.
W ostatnim czasie bardzo dobrą sławą cieszą się też olejki do ust, które nie dość, że optycznie powiększają usta i nadają im wyjątkowego glow, to jeszcze odżywiają je od środka. To wszystko dzięki składnikom aktywnym, które zostały „wpompowane” do tych niewielkich tubek. Jeśli zależy wam na efekcie soczystych, pełnych ust, które wyglądają jak opływające lukrem pączki, sięgnijcie po błyszczyki w formie olejku. Oto kilka wiralowych produktów, które zgarniają mnóstwo pozytywnych opinii w internecie: