Reklama

W tym artykule:

  1. Tom Ford Fucking Fabulous
  2. Jo Malone London Scarlet Poppy
  3. Bohoboco Wet Cherry Liquor
  4. Stora Skuggan Hexensalbe
  5. Gucci Flora Gorgeous Magnolia
  6. Diptyque Tam Dao
  7. Thameen Bravi
Reklama

W każdym tygodniu z wielką przyjemnością piszę o perfumach. Ten temat jest mi bliski nie tylko ze względu na to, że to część pracy redaktorki urody. Po prostu mam słabość do pięknych zapachów. Poznawanie nowych kompozycji to zatem za każdym razem dla mnie nie tylko zawodowy obowiązek, ale przy okazji ogromna frajda. Stałe odkrywanie kolejnych zapachów ma jednak blaski i cienie. Minusem niewątpliwie jest długa lista kolejnych pozycji, które chciałabym dodać do mojego zbioru. Niedawno opisałam najpiękniejsze perfumy, których używam od 2023 roku. W moim podsumowaniu znalazło się aż 9 zapachów. Do tego mam już pewną wizję, jak taka lista mogłaby wyglądać w przyszłym roku. Już teraz znam bowiem 7 kolejnych pozycji, którymi chciałabym pachnieć na co dzień. Być może ta lista jeszcze się wydłuży, bo w końcu nie tylko wiele przede mną jeszcze do odkrycia z tego, co jest dostępne na rynku, ale jeszcze z pewnością 2024 przyniesie też wiele premier, które także mogą trafić w mój zapachowy gust.

Tom Ford Fucking Fabulous

Mam nie tylko swoje ulubionych zapachy, ale także marki, które wiem, że zawsze są w stanie zaoferować mi kolejną urzekającą kompozycję. Jedną z nich jest Tom Ford. Wśród moich ulubionych perfum mocną pozycję ma Black Orchid. Na nim jednak nie koniec. Niedawno podczas wizyty w perfumerii Sephora powąchałam Tom Ford Fucking Fabulous i całkiem przepadłam. Nazwa w tym przypadku wcale nie jest na wyrost. Najprościej byłoby opisać ten zapach słowem „nieoczywisty”, ale to zupełnie nic nie mówi. Najprościej jest zatem po prostu go powąchać. Polecam zrobić to przy najbliżej wizycie w perfumerii. Nuty głowy to w tym przypadku lawenda i szałwia muszkatołowa. Serce zapachu tworzą skóra, gorzki migdał, wanilia i irys. Podstawa to skóra, fasolka tonka, drewno kaszmirowe, białe drzewa i bursztyn.

Jo Malone London Scarlet Poppy

Czasami poznawanie nowych zapachów to ogromne wyzwanie. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy podczas jednej prezentacji ma się okazję poznać ich bardzo dużo. Wąchanie kolejnych propozycji Jo Malone London w trakcie spotkania w perfumerii Douglas jednak wcale nie zaburzyło mojego osądu. Na koniec miałam dwa typy, które chciałam zabrać ze sobą do domu. Ostatecznie wróciłam z przepięknym zapachem Tuberose Angelica. W kolejce wciąż czeka jednak Scarlet Poppy. Mam ogromną nadzieję, że w 2024 roku w końcu dołączy do mojego zbioru zapachów. Jest bowiem wyjątkowy i choć od prezentacji perfum minęły już miesiące, to nie wcale nie pozwala o sobie zapomnieć. Otwarcie należy do piżma ambrowego, które daje pudrowy efekt. Jest to dość ciekawe zagranie, bo przeważnie ta nuta znajduje się w bazie. Serce zapachu to natomiast mak. To on nadaje kierunek i sprawia, że te intensywne perfumy są tak wyjątkowe. Całość bazuje na fasoli tonka z akcentami migdałów, wanilii i tytoniu.

Bohoboco Wet Cherry Liquor

Podejmowanie decyzji nie przychodzi mi łatwo. Po powąchaniu wszystkich zapachów Bohoboco czułam się zatem trochę bezradna. Do ścisłego finału przeszły bowiem aż dwie kompozycje – Olibanum Gardenia i Wet Cherry Liquor. Wróciłam z perfumerii Douglas z dwoma pachnącymi papierkami i nie mogłam rozstrzygnąć, który z nich oferuje coś lepszego. Do dziś nie znam odpowiedzi, bo oba są tak samo wspaniałe. Ostatecznie jednak zdecydowała się na kadzidlaną woń Olibanum Gardenia. Bohoboco Wet Cherry Liquor nie przegrały jednak tego pojedynku. Dopisałam je do listy zakupów, bo to jeden z tych zapachów, o których nie jestem w stanie zapomnieć. Słodki i wiśniowy aromat ma w sobie coś, przez co zapada w pamięć. Otwarcie należy do wspomnianej już wiśni oraz nut likierowych. Serce wypełniają syrop czereśniowy, truskawka, karmel oraz róża turecka. Podstawa to natomiast połączenie drzewa sandałowego, wetiweru, fasoli tonka oraz wanilii.

Stora Skuggan Hexensalbe

Na liście najpiękniej pachnących premier 2023 nieprzypadkowo umieściłam zapach Stora Skuggan Hexensalbe. Kompozycja najpierw spodobała mi się za sprawą historii, która się z nią wiąże. Hexensalbe, znany również jako latająca maść czarownic, był środkiem halucynogennym wykorzystywanym w średniowieczu do czarów. Mieszanka według podań wywoływała ekstatyczny trans, podczas którego miało się wrażenie unoszenia nad ziemią. Działał też pobudzająco w kwestii miłosnych uniesień, co jeszcze bardziej połączyło go z wizerunku kobiet lecących na miotłach na sabat. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie go powącham podczas prezentacji nowości w niszowej perfumerii Mood Scent Bar. Kiedy wreszcie się to stało, to całkiem przepadłam. Zapach pięknie się rozwijał i z każdą chwilą lubiłam go coraz bardziej. Z tego powodu jest mocną pozycją na liście zapachów, których chciałabym używać codziennie. Prawdziwy lot, a właściwie odlot, otwierają nuty głowy z piołunem i lukrecją. W sercu zapachu rozbrzmiewają dzięgiel, rozmaryn, pokrzyk wilcza jagoda oraz tuberoza. Całość bazuje na paczuli, choinie kanadyjskiej i mchu dębowym.

Fot. materiały prasowe

Gucci Flora Gorgeous Magnolia

Dzięki perfumerii Notino miałam już okazję poznać bliżej zapach Gucci Flora Gorgeous Magnolia. Próbka jednak nie wystarczyła na długo i z przyjemnością sięgnęłabym teraz po pełnowymiarowy flakon. W jego wnętrzu jest bowiem ukryta słodka i przyjemna kompozycja, która w moim przypadku działa trochę jak wehikuł czasu. Ze względu na niewielki rozmiar zabrałam próbkę ze sobą na wyjazd na Ibizę i teraz w tym zapachu zaklętych jest wiele wspomnień. Z tego powodu z przyjemnością wrócę do niego jeszcze wielokrotnie. Nie mogłam go zatem pominąć przy tworzeniu listy zakupów z perfumami. Nuty głowy to jeżyna, słodka pomarańcza i kokos. Kwiatowe serce tworzą magnolia, absolut jaśminu sambac, konwalia i ekstrakt z ylang-ylang. Paczuli, piżmo i jasne drzewo to natomiast nuty składające się na podstawę.

Diptyque Tam Dao

Czasami na piękny zapach można trafić zupełnie przypadkiem. Jestem przesadnie punktualna i często pojawiam się gdzieś przed czasem. Tak też było w przypadku jednego ze spotkań w Elektrowni Powiśle. Postanowiłam więc wykorzystać wolną chwilę na wizytę w neoperfumerii Galilu. Po wejściu skierowałam swoje kroki w stronę półek z perfumami Diptyque. Powąchałam kilka i największe wrażenie zrobiły na mnie Tam Dao. Nuty zapachowe, które tworzą tę ciepłą kompozycję, to imbir, kolendra, drzewo sandałowe z Mysore, drzewo cedrowe, cyprys, mirt, palisander oraz szara ambra. To połączenie ma w sobie coś urzekającego, przez co chce się do nich wrócić. Muszę kiedyś wygospodarować więcej czasu i lepiej poznać zapachy Diptyque.

Reklama

Thameen Bravi

Nigdy nie mów nigdy – ta zasada ciągle mi o sobie przypomina. Dała znać także podczas prezentacji nowości w perfumerii Mood Scent Bar. Wcześniej mogłabym bowiem powiedzieć z pełnym przekonaniem, że choć lubię cytrusowe zapachy, to nie wybieram perfum, w których dominują te nuty. Thameen Bravi przekonał mnie jednak, że wszystko zależy od konkretnej kompozycji. Tak stałam się ogromną fanką cytrusowego zapachu, który z chęcią używałabym na co dzień. Twórca perfum, Bruno Jovanovic, stworzył akord, który wiernie odwzorowuje woń kwiatu meksykańskiego kaktusa, choć dodaje mu zmysłowości i operowej dramaturgii. Za efekt odpowiada mieszanka wielu akordów. Nuty głowy to gorzka pomarańcza, bergamotka i imbir. W sercu mamy kolejne trio. Tym razem tuberoza łączy się z szafranem i miodem. Bazę tworzą wanilia, tytoń oraz orzechowe mleko. Dla mnie jedno z największych odkryć w ostatnim czasie.

Fot. materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama