Reklama

W tym artykule:

  1. Moda na koreańską pielęgnację trwa
  2. Maski do twarzy KIMOCO: moje wnioski
Reklama

Moda na koreańską pielęgnację trwa

Dzięki bestsellerowej książce „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji” autorstwa Charlotte Cho, moda na koreańskie triki pielęgnacyjne dotarła również do Polski. I nie bez powodu zawarte w niej wskazówki cieszą się coraz większą popularnością. Wystarczy bowiem spojrzeć na nieskazitelną cerę Koreanek, żeby w 100% zaufać ich radom. Tak było w moim przypadku, wiele lat temu.

Mimo że wieloetapowość tych rytuałów może w pierwszym momencie odstraszyć (złożone oczyszczanie twarzy, peeling, tonizacja, nawilżanie esencją, serum, maseczka w płachcie, pielęgnacja okolic oczu, nawilżanie kremem, aplikacja kremu z filtrem), moim zdaniem warto skupić się przynajmniej na kilku elementach inspirowanych koreańską, kosmetyczną mądrością i wprowadzić je do swojej rutyny.

Przyznaję uczciwie, że po przeczytaniu wspomnianej wyżej książki usiłowałam pamiętać o wszystkich wymienionych w niej etapach i sumiennie je realizować. Brak czasu sprawił, że dość szybko zderzyłam się ze smutną rzeczywistością zabieganego człowieka. Codzienną pielęgnację dopasowałam do swoich potrzeb (i możliwości). Dziś uczciwie mogę stwierdzić, że kondycja mojej cery jest naprawdę satysfakcjonująca... a nawet lepsza niż przed laty.

Dzięki informacjom zawartym w książce (prawie) nigdy nie zapominam m.in. o dokładnym oczyszczaniu, codziennej ochronie przed promieniami słonecznymi (przez cały rok), należytej trosce o cieniutką skórę wokół oczu i... regularnym korzystaniu z dobrodziejstw maseczek w płachcie, po których moja skóra zawsze wygląda o niebo lepiej. Nie muszę chyba dodawać, że bardzo ucieszyłam się z możliwości przetestowania różnych maseczek od marki KIMOCO.

Maski do twarzy KIMOCO: moje wnioski

Miałam duże oczekiwania - od lat korzystam z podobnych produktów minimum raz w tygodniu, podczas mojego weekendowego rytuału pielęgnacyjnego. Po raz pierwszy miałam jednak do czynienia z marką KIMOCO, więc nie wiedziałam do końca, czego mogę się spodziewać. Uspokojona pozytywnymi opiniami znalezionymi w sieci, z ciekawością przystąpiłam do testów.

Maseczka w płachcie do twarzy

Na pierwszy ogień poszły maseczki do twarzy w płachcie.

Content Studio

Poniżej maseczki w płachcie, których używałam:

  • KIMOCO BEAUTY Collagen,
  • KIMOCO BEAUTY Snail,
  • KIMOCO BEAUTY Hydro.
Content Studio

KIMOCO BEAUTY Collagen - kolagenu nigdy dość. Pięknie wygładza i regeneruje (ma w składzie również aloes, który uwielbiam). Moja skóra po aplikacji tej maseczki przypomniała mi, w jak dobrej kondycji może być, kiedy należycie o nią zadbam.

KIMOCO BEAUTY Snail, czyli główny bohater - śluz ślimaka. Bardzo lubię! Maseczka nasączona śluzem ślimaka, betainą, ekstraktem z wąkroty azjatyckiej, alantoiną, kwasem hialuronowym i ekstraktem z rumianku naprawdę działa cuda. Regeneruje i ujędrnia.

KIMOCO BEAUTY Hydro to z kolei ogromna dawka nawilżenia i ukojenia. Moja sucha skóra zdecydowanie jej potrzebowała.

W ofercie marki od jakiegoś czasu jest też druga maseczka do twarzy z kolagenem (i awokado) oraz maseczka do twarzy odmładzająca.

Ogólny wniosek: aplikacja maseczek jest bardzo wygodna. Idealnie przylegają do twarzy, dzięki czemu nie zsuwają się, a ja mogłam swobodnie wykonywać w trakcie „zabiegu” inne czynności. Efekty są widoczne już kilka minut po aplikacji. Maseczki nakładałam na oczyszczoną skórę twarzy, podczas pielęgnacji wieczornej i... w trakcie pracy zdalnej.

Moja wskazówka - nie wylewaj pozostałości produktu z opakowania. Nałóż płyn na dłonie, szyję, dekolt czy biust. Twoja skóra będzie ci za to wdzięczna.

Płatki pod oczy

Ujędrniająco-rozświetlające hydrożelowe płatki pod oczy KIMOCO BEAUTY z kolagenem i złotem koloidalnym okazały się bardzo ciekawym urozmaiceniem mojego domowego rytuału spa. To idealny produkt, jeśli wybierasz się na ważną imprezę, a masz za sobą np. nieprzespaną nockę. W moim przypadku płatki wyraźnie zamaskowały wszystko(!) to, co chciałam ukryć, kiedy zabrakło mi kilku godzin snu albo spędziłam trochę za dużo czasu przed komputerem. W opakowaniu znajduje się aż 10 sztuk, jest bardzo wydajne.

Polecam schłodzić płatki w lodówce przez noc i aplikować je na oczyszczoną skórę pod oczami o poranku. Wszelkie opuchnięcia są wówczas zminimalizowane.

Content Studio

Maseczka na usta

Z największą ciekawością podeszłam do testów hydrożelowej, odżywczo-nawilżającej maseczki do ust KIMOCO BEAUTY. Przyznam szczerze, że jest to fragment mojej twarzy, któremu dotąd nie poświęcałam zbyt wiele uwagi. I tutaj kolejna miła niespodzianka - w opakowaniu maseczek do ust KIMOCO znajdziemy ich aż 5!

Przekonałam się, że suche usta wizualnie wydają się o wiele mniejsze - moje wargi zdecydowanie potrzebowały tego odżywienia i optycznego „powiększenia". Kolejny plus - mam wrażenie, że (dzięki zregenerowanym ustom) dopiero teraz poznałam potencjał moich błyszczyków i szminek, które wyglądają olśniewająco.

Content Studio
Reklama

Wszystkie maseczki aplikowałam na twarz zgodnie z zaleceniami, które znajdują się na opakowaniu.

Wymienione wyżej maseczki i płatki KIMOCO kupisz w drogeriach ROSSMANN (pssst, od 18.04 do 4.05 znajdziesz tam MEGApromocje na kosmetyki marki KIMOCO).

Reklama
Reklama
Reklama