5 najczęstszych błędów w aplikacji korektora na twarz. Nieprawidłowo używany przynosi więcej szkody niż pożytku
Korektor to kosmetyk, który większość z nas ma w swojej kosmetyczce. Pozwala zatuszować niedoskonałości i wykonturować twarz, ale nieprawidłowo zaaplikowany może nam zaszkodzić. Jakich błędów w nakładaniu korektora nie popełniać? Przychodzimy z pomocą.
W tym artykule:
- Błędy w aplikacji korektora – źle przygotowana skóra
- Błędy w aplikacji korektora – odpowiedni odcień
- Błędy w aplikacji korektora – aplikacja
- Błędy w aplikacji korektora – jaki kolor wybrać?
- Korektor a trądzik
Korektor to jeden z tych kosmetyków, który w swojej kosmetyczce ma chyba każda dziewczyna (włącznie z nami). Jeśli dobrze się zastanowić, z powodzeniem dałby sobie radę jako ten jedyny – pomaga ukryć drobne zaczerwienienia, niespodziewane niedoskonałości czy cienie pod oczami. Jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów wymagających miejscowej ingerencji, radzi sobie doskonale. O ile potrafimy go używać. Bo, jak się okazuje, dobór odcienia i odpowiedniej konsystencji to nie jedyne trudności, jakie się z nim wiążą. Wpadkę łatwo zaliczyć nie tylko na etapie wyboru, ale i nakładania korektora na twarz. Podpowiadamy, jak wpadek uniknąć, bo nieprawidłowo używany korektor może nam tylko zaszkodzić.
Ten korektor jest hitem sieci i kosztuje grosze >>>
Błędy w aplikacji korektora – źle przygotowana skóra
Skóra pod oczami jest najdelikatniejsza i najcieńsza na całej twarzy. Zanim zabierzemy się za tuszowanie cieni, trzeba zadbać o to, by była solidnie nawilżona i natłuszczona. I ten punkt warto sobie wziąć do serca w codziennej pielęgnacji, bo znacznie trudniej będzie ratować przesuszoną skórę jednorazowym szotem nawilżającego koktajlu, niż zapobiegać jej odpowiednią pielęgnacją. Jeśli chodzi o okolice oczu, długodystansowe działanie i zapobieganie opłaca się tak samo jak w przypadku wszelkich innych dysfunkcji skóry. Dlatego zanim weźmiecie do ręki korektor pod oczy, najpierw sięgnijcie po nawilżający krem pod oczy.
Błędy w aplikacji korektora – odpowiedni odcień
Tak naprawdę jedna sztuka to mało. Po inny kolor sięgniemy, tuszując cienie pod oczami (ten powinien zawierać tony oranżu lub lekko brzoskwiniowy pigment), a inny do zamaskowania wyprysków. Nie mówiąc już o tym, jakie fantastyczne efekty można uzyskać, miksując różne odcienie w jeden. Najlepiej sprawdzi się więc… cała paleta korektorów – taka inwestycja zwróci się z nawiązką.
Błędy w aplikacji korektora – aplikacja
Niby nic prostszego, ale jak się okazuje już ten etap może obfitować w niespodzianki. Korektor inaczej zachowa się aplikowany na nieumalowaną skórę, a inaczej na podkład czy krem BB. W pierwszym przypadku, zamiast ukryć pryszcz, może go dodatkowo podkreślić. Dlatego, jeśli rezygnujemy z innych kosmetyków, warto sięgnąć po bazę, a jeśli aplikujemy podkład pod korektor, powinno się dopilnować, by dobrze go rozprowadzić; korektor nie tylko będzie niewidoczny, ale też pozostanie tam, gdzie powinien o wiele dłużej. Jeśli decydujecie się na kilka sztuk, pod oczy wybierzcie taki o bardziej płynnej konsystencji. Za to ten do maskowania niedoskonałości może być gęstszy, bardziej tępy.
Błędy w aplikacji korektora – jaki kolor wybrać?
Do kamuflowania większych zmian powinno się sięgnąć po odcień nieznacznie jaśniejszy niż obszar, który chcemy ukryć. Jeśli przykrywamy czerwone zmiany, z pomocą przyjdzie dodatek zielonego pigmentu, który zneutralizuje przebarwienia. Warto zaopatrzyć się w zestaw pędzelków – gama najcieńszych, tych średnich i grubszego pozwalającego potraktować większe partie twarzy dadzą znacznie większe pole manewru niż walka z różnymi zmianami za pomocą jednego narzędzia.
Korektor a trądzik
Korektor na wypryski? Wyzwaniem jest nie tylko ukrycie czynnych zmian. Także te w ostatniej fazie mogą nastręczać kłopoty – sucha, ściągnięta skóra przykryta korektorem jest jeszcze bardziej widoczna, niż gdy zostawimy ją w spokoju. Jak się za takie zmiany zabrać? Wystarczy odpowiednio przygotować skórę – delikatny peeling pozwoli pozbyć się złuszczającego się naskórka, a jeśli na ten jeszcze za wcześnie, kropelka olejku (koniecznie niekomedogennego!) uczyni cuda.