Reklama

W tym artykule:

  1. Ekspozom - czym jest?
  2. Stres oksydacyjny - co się na niego składa?
  3. Probiotyki i prebiotyki - czy to to samo?
Reklama

Nie od dziś mam wrażenie, że dołujemy się czymś, co nie jest ani straszne, ani nawet nowe. Wystarczy, że pojawią się mądrobrzmiące nazwy i nabieramy respektu. Dajemy sobie opowiadać, że promieniowanie pod każdym względem to samo zło, przebarwienia skreślają nas z listy ładnych, z cellulitem trzeba bezlitośnie walczyć, a kolagen i młodość kończy się w skórze po 20-stce. I jedyne co nam pozostało to botox i operacje. Ponuro, co? Tymczasem wystarczy odcyfrować co oznaczają używane przez ekspertów od urody terminy, aby przestać się dać wkręcać.

Ekspozom - czym jest?

Modny ekspozom np. to ogół czynników, z którymi przyjdzie nam (i naszej skórze) zetknąć się od urodzenia do śmierci. Jest dopełnieniem genomu (układ genów, z którym się rodzimy) i odpowiada za 80% naszego wyglądu. To po prostu wszystko, na co wystawiamy się w czasie życia – od wykształcenia, statusu społecznego, klimatu – po „błahostki”, takie jak stres, słońce i mało zdrowe używki. Według teorii ekspozomu życie w mieście lub na wsi inaczej steruje naszym samopoczuciem i wyglądem.

Stres oksydacyjny - co się na niego składa?

I od razu przechodzimy do drugiego pojęcia. Uściślę, że wyeksponowanie się na wszystko, co niszczy komórki na poziomie biochemicznym, czyli UV, nałogi, zanieczyszczenia to jest właśnie ów osławiony stres oksydacyjny. Niby nazwa nowa, ale pomysł stary (palenie szkodzi urodzie, znamy to).

Jeszcze nie poskromiliśmy „przyrodniczych” zagrożeń, a już nadciągnęły nowe lęki – elektrosmog, niebieskie promieniowanie. Szczęśliwie mamy już pielęgnację „antycywilizacyjną” z filtrami przeciwko każdemu rodzajowi promieniowania i składnikami chroniącymi przed smogiem i pyłami zawieszonymi.

Probiotyki i prebiotyki - czy to to samo?

Są też nasze ulubione kosmetyki z probiotykami i prebiotykami, którymi możemy skutecznie dokarmiać naszą mikrobiotę, zwaną też mikrobiomem (grupę uroczych mikrobów, bakterii, drożdżaków, grzybów bytujących na nas i w nas).Ich także nie trzeba się bać, są kochane. Dwa z nich (Lactobacillus helveticus Rosell 52 i Bifidobacterium longum Rosell 175) to nawet psychobiotyki, czyli bakterie o przypieczętowanym naukowo korzystnym wpływie na system nerwowy. Czyli takie, które np. mogą mieć zasługi nawet w leczeniu depresji. Ekstra, że jesteście, witamy!

W temacie ekspozomu przeprowadzono wiele doświadczeń, głównie na ludzkich bliźniętach żyjących w różnych środowiskach. Z całej tej wiedzy nie wynika dla nas nic ponad to, że lepiej żyć zdrowo niż niezdrowo. Załóżmy, że ja miałabym bliźniaczkę – żyłaby w Alpach i uprawiała rukolę. Jej szkodziłoby słońce, a mnie cukier i elektrosmog. Która z nas wyglądałaby lepiej/gorzej? Nie wiem. I raczej się nie dowiem, bo nie mam bliźniaczki.

Reklama

Jeśli chcecie mnie o coś zapytać lub dowiedzieć się więcej, piszcie na joanna.winiarska@burdamedia.pl lub @jo__wini

Najlepsze urodowe rady, jakie dostałam od mojej mamy. Nadal z nich korzystam

Mama dała mi najlepsze urodowe rady. Nauczyła mnie, że właściwa pielęgnacja to podstawa i przestrzegała przed chodzeniem spać w makijażu czy z mokrymi włosami. Oto, czego jeszcze się od niej dowiedziałam.
Reklama
Reklama
Reklama