Wszyscy wpadamy w „pułapki mindfulness”. Czyli o emocjach, które najczęściej „przyprowadzają” nas na terapię
Milena Wojnarowska (@przystanekmindfullness) zna je bardzo dobrze. I opowiada, jak się z nimi w gabinecie terapeutycznym pracuje. Oraz o tym, czy wielka wrażliwość to naprawdę zaleta?
![](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/60/2025/02/GettyImages-2152429412-187c32c.jpg?quality=90&crop=1437px,959px,4909px,3270px&resize=980,654)
Które emocje najczęściej prowadzą nas prosto go gabinetu terapeuty?
Najczęściej są to te, które najsilniej wpływają na codzienne funkcjonowanie, czyli lęk oraz smutek – w szczególności wtedy, gdy ich nasilenie pozwala już na postawienie diagnozy zaburzeń lękowych lub depresji. Obydwie te emocje mogą nam utrudniać wykonywanie obowiązków i wywiązywanie się z zadań, więc częściej motywują ludzi do poszukiwania pomocy psychoterapeutów.
Doświadczanie nadmiernego lęku jest trudne z wielu powodów. Tym, co zwykle jest najbardziej zauważalne przez osoby zmagające się z nim, to negatywne, katastroficzne myśli i obrazy oraz ciągłe zamartwianie się tym, co może pójść nie tak. W pakiecie z myślami jest też cała paleta nieprzyjemnych objawów fizjologicznych, takich jak napięcie mięśni, problemy żołądkowe czy bóle głowy. Negatywne myśli mają także wpływ na zachowanie - ludzie borykający się z nimi często unikają sytuacji, które postrzegają jako zagrażające.
Może on prowadzić do zamykania się w domu (na przykład w agorafobii), ograniczania kontaktów z innymi ludźmi, prokrastynacji, niepodejmowania się wyzwań i nowych aktywności. U jeszcze innych unikanie zagrożeń, może przybierać formę ciągłego przygotowywania się na każdy negatywny scenariusz, nadmiernego planowania i przeciążenia obowiązkami.
Smutek i przygnębienie natomiast, częściej wiążą się z negatywnymi myślami na temat swój oraz swojego życia, które także skutecznie prowadzą do unikania podejmowania aktywności. Ludzie doświadczający objawów depresji mogą nie widzieć sensu z tym, aby wstawać rano z łóżka, ich życie może wydawać się im bezcelowe. W konsekwencji, często zaniedbują relacje oraz obowiązki. I nawet jeśli poczucie braku sensu nie jest dominującym objawem, zazwyczaj trudno jest im za cokolwiek się zabrać, ponieważ nic ich nie cieszy, mogą być ciągle zmęczeni, nie mieć energii i motywacji.
Oczywiście inne emocje także mogą wpływać na nasze codziennie funkcjonowanie, działać destrukcyjnie na nasze relacje i życie, ale zwykle nie motywują ludzi do szukania pomocy tak często, jak to ma miejsce w przypadku lęku czy smutku.
Co jest pierwsze – sygnał „z ciała” czy „z głowy”?
To zależy. Ciało może wpływać na głowę, a głowa na ciało. W przypadku uwarunkowanych reakcji lękowych często pierwsze, co zauważymy, to doznania z ciała. Na przykład, osoba która w przeszłości została ugryziona przez psa, może w pierwszej kolejności zareagować na stojące przed sobą zwierzę napięciem w ciele, a dopiero potem ocenić, na ile stanowi ono zagrożenie. Ważne jest też aby pamiętać, że to, co jest w naszej głowie, nie zawsze jest spójne z tym, jak reaguje nasze ciało. Mogę myśleć, że pies koleżanki jest mały i przyjazny, a mimo wszystko czuć lęk.
I działa to też w drugim kierunku - mogę być rozluźniona w obecności psa do momentu, gdy ocenię jego zachowanie (na przykład jego szczekanie gdy podaje mi piłkę) jako potencjalnie zagrażające i dopiero wtedy zaleje mnie fala nieprzyjemnych odczuć z ciała. Zależy to więc od kontekstu oraz sytuacji – nie ma na to pytanie uniwersalnej odpowiedzi.
Dlaczego ludzie różnie przeżywają te same emocje?
Dużą rolę odgrywa biologia i nasz temperament, z którym się rodzimy. Każdy z nas z pewnością zauważył, że niektóre dzieci od początku są bardziej impulsywne, szybciej się frustrują, silniej reagują na nieprzyjemne sytuacje i dłużej je przeżywają, a inne są z natury spokojne, ich reakcje są łagodniejsze i trwają krócej. Choć temperament jest uznawany za względnie stały przez całe życie, z wiekiem mogą zachodzić w nas pewne zmiany. Reaktywność emocjonalna często z wiekiem maleje, podobnie jak i impulsywność - zwykle im jesteśmy starsi, tym nasza zdolność do hamowania impulsywnych reakcji wzrasta, ponieważ nasza kora przedczołowa dojrzewa. Wiele z tych zmian może się też zadziać w toku psychoterapii. Osoby skłonne do mielenia przeszłych zdarzeń i dzielenia włosa na cztery, mogą nauczyć się lepiej radzić ze swoimi myślami.
Kolejnym czynnikiem, który znacząco wpływa na przeżywanie emocji, są nasze przekonania na ich temat. Może to być, na przykład, założenie, że emocje są słabością, są irracjonalne, niebezpieczne, złe i nigdy się nie kończą. Problem polega na tym, że są one częścią życia i będziemy ich doświadczać, a przekonania te tylko dorzucają do pieca. Weźmy za przykład mężczyznę, który stresuje się wystąpieniem w pracy. Jeśli wierzy, że lęk jest oznaką słabości, może dodatkowo złościć się na siebie, że go doświadcza oraz podejmować próby jego stłumienia. Gdy jego wysiłki okazują się nieskuteczne, może zacząć doświadczać coraz więcej objawów lęku i czuć się coraz gorzej.
Przekonania takie mogą rodzić się na gruncie naszych predyspozycji biologicznych (osoba silnie reaktywna rzeczywiście doświadcza bardzo silnych, trudnych do zniesienia emocji i może mieć do nich awersję), jak i czynników zewnętrznych. Dzieci, które słyszą od swoich opiekunów, że przesadzają, są karane za wyrażanie złości, dosyć szybko uczą się, że uczucia są czymś złym, czego trzeba unikać.
I ostatecznie, istotne są także nasze doświadczenia z okresu dorastania. Nietrudno się zapewne domyślić, że znaczący wpływ na przeżywanie uczuć mogą mieć traumy, wychowanie w domach pełnych przemocy, zaniedbanie. Trauma często prowadzi do rozregulowania układu nerwowego, co znacząco wpływa na zdolność radzenia sobie z emocjami. Taki układ staje się nadreaktywny, co oznacza, że nawet niewielkie bodźce mogą wywoływać intensywne emocje, jak lęk czy złość. Osoby z rozregulowanym układem nerwowym mają trudności w powracaniu do równowagi – ich ciało dłużej pozostaje w stanie pobudzenia lub zamrożenia. O tym wszystkim piszę w mojej książce "Dogadaj sie z emocjami"
![2025-01-13 14_44_54-Dogadaj się z emocjami. Przewodnik po uczuciach_ jak lepiej je rozpoznawać i nau Milena Wojnarowska "Dogadaj się z emocjami. Przewodnik po uczuciach. Jak lepiej je rozpoznawać i nauczyć się je regulować."](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/60/2025/01/2025-01-13-144454-Dogadaj-sie-z-emocjami.-Przewodnik-po-uczuciach-jak-lepiej-je-rozpoznawac-i-nau-75d6793.png?quality=90&resize=391,260)
Kiedy emocje stają się problemem?
Warto pamiętać, że emocje same w sobie zwykle nie są problemem. Częściej stają się nim nasze reakcje na nie oraz zachowania, które podejmujemy pod ich wpływem. Są one naturalną częścią życia i pełnią ważną funkcję – informują nas o naszych potrzebach, zagrożeniach czy tym, co dla nas ważne, motywują do działania. Problem pojawia się, gdy reagujemy na nie w sposób, który zamiast pomagać, generuje dodatkowe trudności.
Pod wpływem silnych emocji często podejmujemy działania, które są mają na celu uzyskanie szybkiej ulgi czy są impulsywne, ale długofalowo mogą być destrukcyjne. Na przykład, gdy odczuwamy złość, możemy wybuchnąć krzykiem, powiedzieć coś raniącego bliskiej osobie lub wycofać się z relacji, zamiast rozwiązać problem. Z kolei osoby doświadczające smutku mogą izolować się od otoczenia, co w dłuższej perspektywie tylko pogłębia poczucie samotności i bezradności. Lęk natomiast często prowadzi do unikania sytuacji, które wydają się zagrażające – na przykład zrezygnowania z korzystania z komunikacji miejskiej, co w konsekwencji zawęża nasze życie i prowadzi do poczucia niekompetencji, pogarsza samoocenę, uniemożliwia funkcjonowanie.
Innym przykładem są próby tłumienia emocji. Osoby, które uważają, że nie powinny odczuwać np. złości czy lęku, mogą angażować się w zachowania takie jak objadanie się, nadmierne korzystanie z używek czy pracoholizm, byle tylko nie dopuścić emocji do głosu. Choć takie strategie przynoszą chwilową ulgę, długofalowo prowadzą do kumulacji napięcia i mogą skutkować zarówno problemami emocjonalnymi, jak i fizycznymi.
Równie problematyczny jest czas trwania emocji i ich nasilenie. Za to często odpowiedzialne są wzorce myślenia takie jak ruminacje (ciągłe „przeżuwanie” pewnych sytuacji) czy zamartwianie się. Osoba, która nie potrafi przestać analizować trudnych sytuacji, często wzmacnia swoje emocje, zamiast znaleźć konstruktywne rozwiązanie.
Czy możemy je niewłaściwie/ błędnie odczytywać?
Zdecydowanie. Niektóre osoby mają trudności w rozpoznawaniu swoich emocji, co często wynika z braku odpowiedniej edukacji w dzieciństwie. Mogą odczuwać napięcie, drażliwość czy przygnębienie, ale nie potrafią zidentyfikować, że to np. lęk lub smutek. Zdarza się tak, że osoba zauważa jedynie, że jest zmęczona i drażliwa, ale nie ma świadomości, że odczuwa lęk związany z nadchodzącą, trudną rozmową w pracy.
Ja w swojej praktyce psychoterapeutycznej często spotykam się z trudnością w rozróżnianiu wstydu i lęku, dosyć powszechne jest też maskowanie smutku złością (najczęściej u mężczyzn). W przypadku zaburzeń lękowych, dosyć częste jest też mylenie lęku z ekscytacją - osoba interpretuje pobudzenie organizmu jako niepokój.
Osoby z aleksytymią (trudnością w identyfikowaniu i wyrażaniu emocji) mogą w ogóle odczuwać emocje jedynie w postaci niespecyficznych sygnałów fizycznych (np. bólu brzucha) i nie rozpoznawać, że doświadczają uczuć.
I to stanowi spory problem, bo jeśli chcemy skutecznie regulować swoje emocje, to aby sobie z nimi poradzić musimy się zająć się tym, co jest u źródła. Trudno będzie nam opanować złość na wiecznie wracającego późno do domu partnera, jeśli nie dostrzeżemy, że pod spodem może się czaić się lęk, że wycofuje się z relacji. Co więcej, wyrażenie złości utrudni nam zaspokojenie swojej potrzeby więzi i większej ilości czasu razem i ostatecznie doprowadzić do tego, czego najbardziej się obawiamy – partner faktycznie zacznie się odsuwać, jeśli będzie ciągle słyszał pretensje.
Kiedy i jak „uczymy się” języka emocji?
Zapewne nikogo tutaj nie zaskoczę - uczymy się go w dzieciństwie w interakcjach z dorosłymi, szczególnie z naszymi opiekunami. Jak dokładnie może wyglądać taka nauka? Wyobraźmy sobie sytuację, w której dziecko wraca z przedszkola smutne. Uważny rodzic zauważa jego emocje i podejmuje próbę zrozumienia, co się dzieje. Może powiedzieć: “Widzę, że jesteś smutny. Czy coś się stało?”. Dziecko może nie umieć jeszcze wyrazić swoich emocji, ale samo zauważenie i nazwanie uczucia przez rodzica daje mu sygnał: „to, co czuję, ma nazwę i jest ważne”. Może to być smutek, lęk, złość, czy rozczarowanie – kluczowe jest, by opiekun pomógł dziecku w odkrywaniu, co się kryje za tym stanem i co go spowodowało.
Kiedy opiekun mówi też: „rozumiem, że jesteś smutny, bo kolega zabrał Ci zabawkę. To normalne, że czujesz złość. Możemy porozmawiać, co z tym zrobić?”, dziecko dostaje nie tylko język, ale też narzędzia do regulacji emocji.
Proces ten działa jak mapa – opiekun pomaga dziecku zlokalizować, co się z nim dzieje, i wskazuje możliwe drogi dalszego działania.
To jest rzecz jasna scenariusz idealny. W praktyce, dzieci uczą się języka emocji od otoczenia, słuchając rozmów i obserwując reakcje innych ludzi, czytając książki czy oglądając bajki. Ważne jednak aby pamiętać, że nawet jeśli w okresie dorastania opanowaliśmy jedynie jego podstawy, to możemy to nadrobić.
Czy istnieją pułapki mindfulnessu? (jeśli tak to jakie)?
Zdecydowanie.
- Spiritual bypassing. Ta, którą zauważam najczęściej w środowisku osób medytujących czy na moich kursach, to wykorzystywanie uważności jako formę ucieczki od trudnych emocji, czyli tak zwany spiritual bypassing. Wiele osób praktykujących mindfulness wychodzi z błędnego założenia, że chodzi przede wszystkim o zrelaksowanie się, poprawę samopoczucia i kultywowanie przyjemnych emocji. Zamiast skonfrontować się z bólem, lękiem czy złością, uciekają w pseudo duchowość, w nadziei, że to pozwoli im uniknąć konfrontacji z problemami. Z ich ust często pobrzmiewają puste słowa takie jak “pozwalaj”, “równowaga” czy “ześrodkowanie”. A to co przykre, wymaga przetworzenia i zaopiekowania, jest ignorowane lub pomniejszane - w myśl “wszystko dzieje się po coś”, “to była cenna lekcja”.
- Nadmierna reaktywność. Miałam niestety też okazję widzieć, jak uważność jest wykorzystywana aby unieważniać czyjeś emocje i usprawiedliwiać swoje złe zachowanie “nadmierną reaktywnością” i brakiem uważności drugiej strony. Uznaję to za pułapkę mindfulness, bo może być pochodną spiritual bypassing, ale tutaj w grę wchodzi też zwykła manipulacja.
- Kompulsywne naprawianie siebie. Na drugim biegunie jest kompulsyjne wykorzystywanie uważności do “zrozumienia siebie” i naprawiania. Mindfulness oczywiście pomaga nam poznać siebie lepiej, ale nie jest narzędziem do „naprawiania” ani eliminowania tego, co w nas niewygodne. Takie podejście może prowadzić do nadmiernej introspekcji i obsesyjnego analizowania swoich myśli, uczuć i zachowań. Zamiast przynosić ulgę, zostawia nas w poczuciu, że „ciągle coś jest nie tak”.
- Nierealne oczekiwanie. I ostatnia pułapka, to oczekiwanie, że uważność zmieni nasze życie o 180 stopni i będziemy już zawsze zrelaksowani, tryskali radością i żadna trudna sytuacja nas już nigdy nie zmiecie z planszy. Gdy osoby praktykujące usilnie do tego dążą, de facto zawiązują sobie pętlę na szyi i uzyskują efekt odwrotny do spodziewanego.
Należy jednak pamiętać, że pułapki kryją się w wielu oddziaływaniach (samo)pomocowych, praktyka uważności nie jest w tym odosobniona.
Weźmy za przykład psychoterapię - w przypadku grupowej istnieje ryzyko, że osoba samotna, zamiast szukać bliskości i relacji w warunkach naturalnych, zacznie skakać od jednego procesu grupowego do drugiego.
W indywidualnej też może mieć to miejsce, jeśli terapeuta nie jest wystarczająco uważny. Wielu pacjentów zaczyna nadmiernie polegać wsparciu emocjonalnym specjalisty i nie uczą się, jak radzić sobie samemu. Nawet sport może stać się pułapką, jeśli używamy go jako ucieczki od uczuć. Każdy kij ma dwa końce.
![2025-01-13 14_48_28-Dowiedz się kim jestem _) - Przystanek mindfulness Milena Wojnarowska — psycholożka, certyfikowana nauczycielka mindfulness (MBCT-L) i psychoterapeutka poznawczo-behawioralna w trakcie specjalizacji (przystanekmindfulness.pl, @przystanekmindfulness)](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/60/2025/01/2025-01-13-144828-Dowiedz-sie-kim-jestem--Przystanek-mindfulness-d8d3619.png?quality=90&resize=303,303)