Reklama

W tym artykule:

  1. „Wredne liściki” oparte są na prawdziwej historii
  2. „Wredne liściki” – recenzja
Reklama

Choć komedii mamy teraz na pęczki, to jednak niewiele z nich jest naprawdę zabawnych i co ważne – inteligentnych i nieszablonowych. „Wredne liściki” to prawdziwe komediowe objawienie, choć nie jest to komedia w 100%. Opowiada o prawdziwej historii, która rozegrała się w małym angielskim miasteczku tuż po I wojnie światowej. Tytułowe wredne liściki zelektryzowały mieszkańców i obiły się szerokim echem w całym kraju. Film oparty jest na mocnej historii, ale bez odpowiedniej formy i obsady byłoby mdło. A tu zgadza się wszystko!

Romantyczne filmy na upalne lato (i nie tylko). Najlepsze romanse, które mają w ofercie Netflix, Max i Amazon Prime

Rozczulają i rozgrzewają serca. Oglądane w duecie potrafią rozpalić miłosny ogień. Oto najlepsze romanse z platform streamingowych.
„Love, Rosie”
kadr z filmu „Love, Rosie”, mat. prasowe

„Wredne liściki” oparte są na prawdziwej historii

Fani „Bridgertonów” i „Plotkary” zdecydowanie powinni wybrać się do kin na „Wredne liściki”, choć trzeba zaznaczyć, że produkcja ta jest dużo bardziej ambitna. Łączą je anonimowe zgryźliwe wiadomości, ale fabuła zmierza w zupełnie innym kierunku. Wredne liściki są naprawdę bardzo wredne. Początkowo trafiają jedynie do Edith, bogobojnej dojrzałej kobiety mieszkającej z leciwymi rodzicami. Dlaczego? Nie wiemy, kto jest ich autorem, ani dlaczego upatrzył sobie na cel tak spokojną i skromną osobę. W tej roli występuje doskonała Olivia Colman, która po raz kolejny pokazała, jak bardzo wszechstronną jest aktorką.

Pierwsze podejrzenie pada na sąsiadkę Edith, Rose (Jessie Buckley), prawdziwą skandalistkę, która klnie jak szewc, a jej styl życia jest wręcz szokujący dla małej społeczności. Jednak dlaczego kobieta, która jest w stanie bez pardonu powiedzieć wszystko w twarz, miałaby bawić się w owe wredne liściki? Wszczęto śledztwo, pełne zwrotów akcji. I jak łatwo się domyślić, po I wojnie światowej, policjantami byli niemal wyłącznie mężczyźni, uprzedzeni i szybcy w osądach. Jest jednak wyjątek, w końcu na pokładzie pojawia się pierwsza policjantka, Gladys (Anjana Vasan). I to ona wbrew wszystkim postanawia rozwikłać zagadkę liścików, które dostaje już całe miasteczko, dlatego sprawa nabrała rozgłosu w całej Wielkiej Brytanii.

„Wredne liściki” – recenzja

Czarny humor, cięte dialogi, kontrast między sytuacją kobiet a mężczyzn, tworzą wspaniałą całość. Oprócz tego z filmu wybrzmiewa coś bardzo ważnego, potrzeba głosu w świecie urządzonym przez i dla mężczyzn. I czasami musi to być język dosadny, wręcz uderzający, ale dlatego i uwalniający. Dynamika między Olivią Colman a Jesie Buckley jest wspaniała. Są tak różne, a tak zgrane, dlatego tworzą doskonały duet, który wywołuje uśmiech na ustach, a czasami i niedowierzanie. Na sali kinowej co chwilę rozbrzmiewał śmiech, ale po włączeniu świateł wiele osób miało też zaszklone oczy. Dokładnie takich filmów teraz potrzebujemy.

„Wredne liściki” w kinach mają być dostępne już od 26 lipca.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama