Reklama

W tym artykule:

  1. Serial dokumentalny „Łowcy skór” – wiwisekcja szokujących zbrodni
  2. 8000 fiolek pavulonu. O co chodziło w aferze „łowcy skór” w łódzkim pogotowiu?
  3. „Łowcy Skór”: tragedie całych rodzin po latach od tragicznych wydarzeń
  4. Zbrodnia prawie doskonała
  5. Serial dla ludzi o mocnych nerwach
Reklama

Łódź w czasach transformacji była podatnym gruntem dla wszelkiego rodzaju patologii. Do likwidacji poszły wielkie zakłady włókiennicze, co sprawiło, że wiele rodzin nie miało środków do życia, a włókniarki z desperacji zatrudniały się jako pracownice seksualne. Miasto biedowało, instytucje nie działały, w mieście przez długi czas rządziła „Ośmiornica" (grupa przestępcza założona przez Ireneusza Jasionowicza). Była jednak grupa przedsiębiorców, która świetnie sobie radziła i w krótkim czasie zbiła pokaźne majątki. To właściciele zakładów pogrzebowych. I to właśnie oni, chcąc jeszcze bardziej się wzbogacić, postanowili wykorzystywać informacje od pogotowia ratunkowego. Ale za te informacje musieli zapłacić. Serial dokumentalny MAX zaczyna się od momentu, gdy na trop łapówkarskiego procederu trafiają młodzi dziennikarze śledczy „Gazety Wyborczej”. Milimetr po milimetrze dochodzą do szokującej prawdy.

Serial dokumentalny „Łowcy skór” – wiwisekcja szokujących zbrodni

Serial dokumentalny Aleksandry Potoczek zadebiutuje na platformie MAX zadebiutuje już 30 października (wtedy udostępnione zostaną pierwsze dwa odcinki, na kolejne dwa trzeba będzie poczekać do szóstego listopada). Twórcy zaczynają od zarysowania kontekstu, ukazania brutalnych realiów miasta zmagającego się z biedą i bezrobociem i zarysowania układów, jakie panowały w lokalnym przemyśle pogrzebowym. Poznajemy osoby, które wpadły na pomysł wręczania łapówek i widzimy, jak proceder eskaluje. Sposoby, w jakie konkurowały ze sobą zakłady pogrzebowe, mógłby być kanwą filmu sensacyjnego. Na porządku dziennym były pogróżki, a jeden z właścicieli został nawet oskarżony o zlecenie zabójstwa. W grę wchodziły wielkie pieniądze. Za to w pogotowiu panowała bieda, a pracownicy często byli zatrudniani z łapanki. Na decyzyjnych stanowiskach pracowały osoby bez wykształcenia medycznego, często także z wyrokami na koncie. Gdy pojawiła się opcja dodatkowego zarobku, niewielu odmówiło. Z czasem okazało się, że pokusa tak silna, że część pracowników zaczęła przesuwać granicę. A opóźnione wyjazdy do pacjentów, to tylko wierzchołek góry lodowej.

Ten przerażająco realistyczny polski horror sprawi, że nie zaśniecie. Sam zwiastun ściska za gardło

Mroczne wizje, przerażająco realistyczne potwory, efekty, których nie powstydziłoby się Hollywood. Ten nowy polski horror naprawdę budzi grozę!
horror
mat. prasowe

8000 fiolek pavulonu. O co chodziło w aferze „łowcy skór” w łódzkim pogotowiu?

Pavulon, środek zwiotczający mięśnie, stał się narzędziem zbrodni w rękach pracowników pogotowia. Zbrodni niemal doskonałej i niewyobrażalnie okrutnej.

Umierasz z pełną świadomością, że umierasz. Nie widzisz oprawcy, bo opadają ci powieki, których mięśnie też wiotczeją. Ale go słyszysz. I nie możesz nic zrobić — mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Tomasz Patora, autor reportażu i książki o „łowcach skór” oraz jeden z narratorów dokumentu.

Handel „skórami” trwał niemal dziesięć lat i pewnie nigdy nie zostałby ujawniony, gdyby nie sygnaliści. W serialu poznajemy między innymi Janusza Morawskiego, anestezjologa, dyrektora ds. medycznych łódzkiego pogotowia, który pierwszy zauważa, że podczas wyjazdów karetek, dochodzi do szeregu niewyjaśnionych zgonów. Spisuje on szczegółowy raport, który przekazuje swoim przełożonym. Dokument zostaje zignorowany, a kilka dni później znika w niewyjaśnionych okolicznościach.

Przypadkowo na trop uśmiercania pacjentów trafia Tomasz Patora. Podczas wyjścia na papierosa zagaduje lekarkę, która pęka i bez owijania w bawełnę zdradza, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami karetek.

„Łowcy Skór”: tragedie całych rodzin po latach od tragicznych wydarzeń

Kamera zwraca się także na rodziny ofiar, które do tej pory nie mogą pogodzić się ze stratą. Żadna ze zmarłych osób nie była w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Wszystkie myślały, że za chwilę wrócą do domu. Syn jednej z zamordowanych kobiet był w przeszłości ratownikiem medycznym. Gdy zobaczył karetkę, zaraz po rzekomej „reanimacji” przeżył szok. Twierdził, że zazwyczaj wnętrze wozu jest potwornie zabałaganione, a na miejscu zastał idealny porządek. To nie dawało mu spokoju. Prawdopodobnie w wyniku użycia pavulonu zmarło zabitych ponad 800 osób (kolejnych 200 z użyciem innych środków, między innymi chlorku potasu).

Zbrodnia prawie doskonała

Pavulon zostaje wydalony z organizmu w ciągu 4 godzin. Jego wykrycie jest niemożliwe (łódzkim śledczym nie pomogli nawet amerykańscy naukowcy). Dlatego prokurator, Kazimierz Olejniczak zdawał sobie sprawę, że czeka go najtrudniejszy proces w życiu. Szczęście się jednak do niego uśmiechnęło, bo jeden z oskarżonych i osadzonych w areszcie, sanitariusz Andrzej Nowocień, pochwalił się zbrodniami swojemu współwięźniowi, a ten zawiadomił prokuraturę.

Szczegóły tych opowieści były tak makabryczne, że wstrząsnęły całą opinią publiczną. Ostatecznie udało się skazać tylko cztery osoby. Większość ofiar nie doczekała się sprawiedliwości.

Reklama

Serial dla ludzi o mocnych nerwach

Do tej pory afera doczekała się niezliczonych publikacji prasowych i książki reporterskiej Tomasza Patory, ale pierwszy raz wzięli się za niego dokumentaliści. Dzięki temu zyskaliśmy szeroki obraz sprawy, opatrzony zarówno komentarzami śledczych, osób z przemysłu pogrzebowego jak i bliskich ofiar. Przyglądamy się z bliska mordercom i podziwiamy determinację dziennikarzy i prokuratorów. W serialu pojawia się także psychiatra sądowy i autor bestsellera „Jak człowiek staje się mordercą”, Richard Taylor, który próbuje zanalizować, co działo się w głowie osób, które dopuściły się zbrodni na taką skalę. Czy serial odpowiada na to pytanie? Musicie przekonać się sami.

Reklama
Reklama
Reklama