Ten serial sprzed 30 lat obejrzałam dopiero teraz. Wgniótł mnie w fotel
Mówi się, że do niektórych produkcji filmowych czy to serialowych trzeba dojrzeć. W moim przypadku był to proces dosłowny. W latach 90. rodzice pozwalali na nieco więcej, dlatego kultowy amerykański serial science-fiction miał niemałe grono fanów i wśród starszych dzieci. Ja do nich zdecydowanie nie należałam, ale po 30. latach od premiery sprawdziłam, jakie odczucia budzi teraz „Z archiwum X”
W tym artykule:
- „Z archiwum X” to starcie serca z rozumem
- Serial stary, ale wciąż wgniata w fotel
- Brak wyjaśnienia to też wyjaśnienie
Pewne seriale z lat 90. pomimo tego, że obecnie można je skrytykować za wiele rzeczy, wciąż całkiem nieźle się ogląda. Należą do nich „Przyjaciele” czy też „Seks w wielkim mieście”. Na liście kultowych przeważają te komediowe i obyczajowe, ewentualnie akcji. Na tym tle zupełnie nową jakością było „Z archiwum X”. Twórcy wyczuli panujące nastroje i zaserwowali produkcję łącząca pewną zbiorową nieufność do systemu z ogromną fascynacją tym, co niewytłumaczalne. Rywalizację nauki z tym, co jej zupełnie zaprzecza. „Z Archiwum X” zrobiło furorę na całym świecie, również w Polsce. Mnie jako dziecko serial ten zupełnie przerażał, choć wielu moich rówieśników uważało go za wspaniałą rozrywkę. Doskonale zapamiętałam charakterystyczną czołówkę, która wciąż wywołuje pewien dreszcz, dlatego w wieku 35 lat, postanowiłam po raz pierwszy obejrzeć „Z archiwum X”, które akurat świętowało rocznicę 30. lat od premiery.
Mroczne i zaskakujące seriale kryminalne, które wciągną cię od pierwszej minuty. Poznaj TOP 5 najlepszych produkcji
Wydawać by się mogło, że twórcy seriali kryminalnych nie są w stanie nas już niczym zaskoczyć. W końcu formuła tego gatunku jest przewidywalna: mamy morderstwo, detektywa, który walczy i z przestępcami, i z własnymi demonami, małe miasteczko, które skrywa mroczne tajemnice i zaskakujący plot twist na koniec. A jednak okazuje się, że seriale kryminalne ewoluują i oferują nie tylko kilkugodzinny eskapizm, ale wartość dodaną. Rysują np. interesujące tło społeczne, albo pogłębiony portret psychologiczny bohaterów. My kochamy kryminały, dowiedzcie się, które najbardziej.„Z archiwum X” to starcie serca z rozumem
Być może zadziałał pewien dziecięcy mechanizm obronny, bo nastawiłam się na serial karykaturalny, bardzo nieaktualny, wręcz paździerzowy. Choć daleka jestem od teorii spiskowych, to „Z srchiwum X”, pomimo specyficznej estetyki lat 90., wzbudziło moje zainteresowanie od pierwszego odcinka. Jest to pewnie poniekąd zasługa napisu: „Przedstawiona historia jest oparta na udokumentowanych wydarzeniach”, ale przede wszystkim doskonałego duetu reprezentującego odwieczne starcie serca i rozumu, nauki i tego, co jej przeczy. Rozumem jest tu Scully, młoda lekarka i naukowczyni, zwerbowana przez samo FBI do pracy z ich najbardziej niepokornym agentem – Mulderem – zajmującym się sprawami właśnie z Archiwum X. Scully ma niejako ostudzić jego zapędy do wiary w zjawiska nadprzyrodzone. I jest pewna, że na wszystko istnieje rozsądne wytłumaczenie, wystarczy do sprawy podejść na chłodno i logicznie. Tymczasem sprawy z Archiwum X rządzą się zupełnie swoimi prawami, ponieważ to nie tylko urwane tropy po zabójcach. To sprawy, które dla uspokojenia rozumu, chce się zamknąć w piwnicach i nie wracać. Zupełnie innego zdania jest Mulder, który wręcz goni za każdą taką historią, dlatego początkowo obecność Scully mu zupełnie nie odpowiada.
Jeśli (jakimś cudem) nie widzieliście jeszcze serialu „Skazana”, koniecznie nadróbcie zaległości. Scenariusz ocieka mrokiem
W czerwcu do streamingu trafił czwarty sezon serialu „Skazana”, czyli niekwestionowanego hitu ostatnich lat. To już ostatnie spotkanie z Alicją Mazur, Pati i innymi osadzonymi. Znowu jest mrocznie, a emocje sięgają zenitu.Serial stary, ale wciąż wgniata w fotel
To tyle w ramach wprowadzenia, teraz opiszę swoje emocje. Czołówka z charakterystyczną melodią i oldschoolowymi kadrami wciąż budzi pewien dreszczyk emocji, choć rozsądek podpowiada, że jest głównie kiczowata. Duet Gillian Anderson i David Duchovny jest wręcz perfekcyjny w swojej odmienności i nie dziwię, że aktorzy zostali obsypani nagrodami. Efekty specjalne są, jakie są, znak epoki, ale serial momentami wręcz wgniótł mnie w fotel i kazał siedzieć przed telewizorem do 2. w nocy. I nie zasypia się po nim lekko i przyjemnie, mimo wszystko niektóre opisane zjawiska nadprzyrodzone budzą pewien dyskomfort, a niedawne zeznania w amerykańskim kongresie również donoszą, że kosmos jest zbyt wielki, ażeby jedynie Ziemia skupiała istoty żyjące. Temat UFO regularnie powraca i serial poświęca mu pewnie połowę czasu antenowego, a warto zaznaczyć, że kręcono go przez całe 9 lat! Agenci wciąż są na tropie i wciąż utrudnia się im śledztwo, dlatego finalnie pozostajemy z niedosytem, który oddaje kultowe zdanie: „Prawda gdzieś tam jest”.
Oto 3 serialowe (kryminalne) perełki Netflixa sprzed lat. Ostrzegamy: wciągną cię tak, że nie prześpisz nocy
Najpopularniejsza platforma streamingowa wciąż zasypuje nas nowościami, a szczególnie kryminałami. Podobno Netflix boryka się jednocześnie z problemem porzucania oglądania po kilku odcinkach. Wybrałam 3 seriale kryminalne sprzed lat, które mają już status kultowych.Brak wyjaśnienia to też wyjaśnienie
Oprócz UFO mamy szereg przedziwnych zjawisk paranormalnych, od duchów, niespotykanych zwierząt form człowiekokształtnych po tajemnicze wsobne społeczności. I – co gorsza – w internecie rzeczywiście wciąż można znaleźć artykuły na temat "niektórych" mniej lub bardziej ludzkich „bohaterów” serii. Odradzam zagłębianie się w te odmęty. „Z archiwum X” wciąż ogląda się dobrze, momentami nawet bardzo dobrze. Scully pokazuje, że nauka to pewna ostoja stabilizacji i daje poczucie panowania nad światem, ale czasami bywa zbyt hermetyczna. Natomiast Mulder udowadnia, że otwarcie się na brak rozsądnego wyjaśnienia, to też wyjaśnienie, a świat (a raczej wszechświat) jest bardziej skomplikowany, niż byśmy chcieli.
Twórcy postanowili pobawić się nieco konwencją i czasami pozwolić sobie na nieco zabawniejsze odcinki, co jest odświeżające dla głowy. W odbiorze serialu po latach zapewne wiele zależy od indywidualnej wrażliwości i zaufania do instytucji, zatem widzowie mogą produkcję uznać zarówno za niezbyt wiarygodną, ale zajmującą rozrywkę, albo zostać z pewnym dyskomfortem. Do Archiwum X raczej już nie zajrzę, ale cieszę się, że obejrzałam je po latach. Rozumiem fenomen i wierność fanów, zachwycam się Gillian i Davidem, wybaczam pewną kiczowatość i bardzo doceniam umiejętne zasianie niepewności w widzu.
Serial można obejrzeć na platformie Disney Plus.