Ten nowy serial medyczny porywa i wciąga bez reszty. Fani „Dr House'a" będą nim zachwyceni
„The Pitt” to nowy serial emitowany na platformie Max. Przywołuje emocje znane nam z kultowego już „Ostrego dyżuru”. Choć „The Pitt” nie brakuje typowych dla gatunku elementów, twórcy postanowili odświeżyć formułę, dodając jeszcze trudniejsze realia amerykańskiej służby zdrowia.
W tym artykule:
1. „The Pitt” – fabuła serialu
2. Czy „The Pitt” to plagiat „Ostrego dyżuru”?
3. Nasza recenzja „The Pitt”
Głównym bohaterem jest doktor Robby, grany przez Noah Wyle'a, który boryka się z wyzwaniami zawodowymi oraz zawirowaniami w życiu osobistym. Z każdym odcinkiem widzowie odkrywają skomplikowane relacje między lekarzami oraz dramatyczne przypadki pacjentów, które zmuszają do podejmowania trudnych decyzji.
„The Pitt” – fabuła serialu
„The Pitt” przenosi widzów na amerykański SOR, pełen chaosu i emocji, gdzie lekarze, pielęgniarki oraz studenci medycyny mierzą się z trudnymi przypadkami i własnymi problemami. Akcja rozpoczyna się o 7:00 rano i skupia widza na jednym, wyjątkowo intensywnym dniu, który ukazuje wszystkie oblicza pracy na ostrym dyżurze. Główną postacią jest dr Michael Robinavitch, czyli Robby (grany przez Noah Wyle), lekarz z trudną przeszłością, który lubi przeciwstawiać się systemowi, co często doprowadza go do konfliktów z przełożonymi.
Tego dnia przypada rocznica śmierci jego mentora, który zmarł na COVID-19 właśnie w tym szpitalu. Robby, pomimo emocjonalnego ciężaru, podejmuje się pracy na zmianie. Serial nawiązuje do kultowego „Ostrego dyżuru”. Czy nie za bardzo?
Elisabeth Moss jest tu lepsza niż w „Opowieści Podręcznej”. Jej wcielenie w kobietę udręczoną porusza do szpiku kości
Cecilia Kass (Elisabeth Moss) żyje w toksycznym związku z Adrianem Griffinem (Oliver Jackson-Cohen), genialnym naukowcem i bezwzględnym manipulatorem. Zdesperowana kobieta planuje swoją ucieczkę z perfekcyjnie zabezpieczonego, szklanego domu Adriana. W środku nocy, z pomocą przyjaciół, udaje jej się wyrwać z piekła, które było jej codziennością.
Czy „The Pitt” to plagiat „Ostrego dyżuru”?
„The Pitt” z pewnością czerpie inspiracje z „Ostrego dyżuru”, ale trudno nazwać go plagiatem. Jednym z wyróżników jest konstrukcja fabularna: każdy z 15 odcinków to jedna godzina z 15-godzinnego dyżuru dr. Robby’ego. Taki format nie pojawił się w kultowym „Ostrym dyżurze”. Poza tym jednak „The Pitt” wykorzystuje znane schematy dramatu medycznego – szybkie tempo, trudne przypadki medyczne, wątki osobiste i zespół młodych lekarzy uczących się pod okiem bardziej doświadczonych kolegów.
Wspomniane kontrowersje wynikają głównie z podobieństw w tematyce i atmosferze obu produkcji. Konflikt prawny z wdową po Michaelu Crichtonie, która nie zgodziła się na kontynuację „Ostrego dyżuru”, zmusił platformę Max do szukania alternatywnego rozwiązania. Efektem jest „The Pitt”, który – choć przypomina klasyk – broni się nowym podejściem do formy i bohaterów. Podobieństwa wynikają z faktu, że koncepcja serialu o SOR-ze jest specyficzna i trudno wymyślić ją na nowo. Jak zauważył serwis Deadline, oba seriale osadzono w realiach miejskich szpitali, gdzie przepracowani lekarze muszą godzić walkę o życie pacjentów z osobistymi problemami. Inspiracja? Tak. Plagiat? Raczej nie.
Nasza recenzja „The Pitt”
„The Pitt” to ciekawa próba odświeżenia formuły dramatu medycznego, która choć posiada wiele zalet, nie uniknęła potknięć. Największym atutem serialu jest powrót Noah Wyle’a, znanego z „Ostrego dyżuru”, który wciela się we wspomnianego dr. Robby’ego Rabinavitcha – empatycznego lekarza, zmagającego się z traumami pandemii. Partneruje mu Katherine LaNasa jako pielęgniarka Dana. Obsada wypada solidnie, natomiast niektóre barwne postacie drugoplanowe pozostają nie do końca wykorzystane.
Tak jak już wspomnieliśmy, serial wyróżnia się strukturą – każda z 15 godzin dyżuru Robby’ego to osobny odcinek. Taki zabieg z pewnością pozwala widzowi wniknąć w realia pracy na oddziale ratunkowym. Twórcy postawili na autentyczność – oglądamy codzienne przypadki medyczne, a nie spektakularne operacje czy rzadkie choroby.
Jednak nie wszystkie decyzje twórców są trafione. Wprowadzone retrospekcje z pandemii, które miały pogłębić postać dr. Robby’ego, często wypadają zbyt melodramatycznie, psując realistyczny ton opowieści. Niektóre wątki, jak nadmiernie eksponowana obecność administratora szpitala, wydają się sztuczne i niepotrzebne.
Wizualnie „The Pitt” pozostawia mieszane uczucia – scenografia, choć realistyczna, bywa monotonna i pozbawiona charakteru. Dominuje chłodna kolorystyka, a statyczne ujęcia i powolny montaż sprawiają, że miejscami brakuje dynamiki.
Podsumowując, „The Pitt” to solidna propozycja dla fanów medycznych dramatów, którzy cenią realistyczne podejście do tematu. Mimo, że serial nie wystrzega się schematów i niedociągnięć, oferuje ciekawą perspektywę na codzienność szpitalnych oddziałów ratunkowych. Istnieje duża szansa, że spodoba się nie tylko fanom „Ostrego dyżuru", ale również kultowego już „dr House'a". Jeśli należycie do tego grona, dajcie mu szansę.