Serial „Kochankowie” to komedia romantyczna, która nie jest romantyczna. I dlatego też jest taka dobra
Komedie romantyczne często rządzą się tymi samymi zasadami. Mają określony schemat, który przez wiele lat nam wystarczał, ale w roku 2024 może już nużyć. Platformy streamingowe wypuszczają komedie w tempie karabinu maszynowego, jednak niewiele z nich wyróżnia się czymś szczególnym. Na tym tle serial „Kochankowie” prezentuje się bardzo interesująco. Opiera się na schematach, ale po drodze całkowicie je przełamuje.
W tym artykule:
Ten mało znany serial naprawdę powinien zyskać większy rozgłos. Jest świetną rozrywką utrzymaną w duchu komedii romantycznej, ale sięga znacznie głębiej. To właśnie takich wersji tego gatunku potrzebujemy teraz najbardziej. „Kochankowie” to serial na miarę naszych czasów. Przewrotny, wciągający i odważny w mówieniu o miłości.
Ten serial Netflixa przeszedł bez echa, a jest prawdziwą perłą. To kryminał, po którym trudno zasnąć
Seriale kryminalne to jeden z najbardziej lubianych gatunków telewizyjnych. Trzeba przyznać, że Brytyjczycy mają wybitny talent do tego typu produkcji, ale jeszcze mroczniejsze bywają seriale skandynawskie. „Kasztanowy ludzik” to tak mocny kryminał, że trudno się od niego oderwać. Porusza najgłębsze emocje i zostaje w pamięci na długo.„Kochankowie” – fabuła
„Kochankowie” to nietypowa opowieść o miłości, która rodzi się między dwojgiem pozornie niepasujących do siebie ludzi. Janet, grana przez Roisin Gallagher, to wredna, nielubiana, bezkompromisowa, ale jednak zabawna pracownica supermarketu w Belfaście. Jej podejście do życia wydaje się być pełne nonszalancji i braku troski o cokolwiek, nawet o siebie. Jest wręcz antyspołeczna.
Z drugiej strony mamy Seamusa, w którego wciela się Johnny Flynn. To uwielbiany i bardzo sympatyczny dziennikarz polityczny z Londynu, który związany jest z równie znaną i lubianą partnerką. Razem tworzą wręcz it-couple. Wszystko zmienia się gdy Seamus ląduje w Belfaście i wskutek nagłego zwrotu akcji, uciekając, trafia do ogródka Janet. Różni ich wszystko, jednak mimo tego zaiskrzyło i doprowadziło ich do romansu. Sam ich początek był skomplikowany, później jest jeszcze dziwaczniej.
Nowa produkcja ze świata Harry'ego Pottera już tej jesieni na HBO. Zobaczymy w niej dobrze znane postacie.
Choć od premiery książek i filmów o Harrym Potterze minęło już wiele lat, popularność tego uniwersum wciąż ma się dobrze. Wrzesień, jak co roku, oznacza dla fanów akcję Back to Hogwarts, co wiąże się z wieloma miłymi niespodziankami od twórców. Jedną z nich jest najnowsza produkcja, która już niebawem będzie dostępna na HBO.„Kochankowie” – recenzja
Już po powyższym opisie można dostrzec, że serial „Kochankowie” mimo wszystko odnosi się do klasycznego schematu komedii, czyli miłości rodzącej się między przedstawicielami zupełnie odmiennych środowisk, a poza tym związku gwiazdy i no name'a. Jednak dalej od schematu zdecydowanie odchodzi, bo nikt nie przekonuje nas do tego, że miłość wszystko przezwycięży, nawet skrajne różnice. Ilekroć romantyzm wychodzi na wierzch, to zaraz torpeduje go czynnik ludzki, który doskonale znamy z życia. Nie ma tu bohaterów łatwych do polubienia, którym usilnie chce się kibicować. Widzimy ludzi, którzy mają bagaż z przeszłości i którzy są przywiązani do swojego życia, dlatego niechętnie idą na kompromisy. Różnice nie są ignorowane, a to bardzo ważne, bo łamie się tym samym klasyczny przekaz rom-comów. Infantylne komedie z lat 90. wmawiały nam, że w miłości da się przetrwać wszystko, ale w praktyce wiemy, że czasami jednak nie. Czasami wręcz nie powinno się walczyć z każdą różnicą. „Kochankowie” to komedia idealnie oddająca nasze czasy, hołdujące indywidualizmowi razem z jego wadami i zaletami. Jest niebanalna, momentami irytująca i bardzo wciągająca. Na tyle, że serial można obejrzeć w ciągu jednego wieczoru! To prawdziwy powiew świeżości w świecie komedii romantycznych.
„Kochanków” można go obejrzeć na SkyShowtime.