Reklama

W tym artykule:

  1. O czym jest serial „Heartstopper”?
  2. Emocjonalna podróż
Reklama

Oglądając trzeci sezon, wylałam morze łez. Doskonale wiem, dlaczego „Heartstopper” zdobył serca widzów na całym świecie i wciąż utrzymuje się w „topce” Netflixa. Jest o miłości, przyjaźni i odkrywaniu siebie. Podejmuje tematy, które w dzisiejszym świecie nie mogą być uznawane za tabu. Uważam, że każdy rodzic, który chce lepiej zrozumieć emocje i wyzwania, przed jakimi stają ich dzieci (i inne bliskie osoby), powinien obejrzeć ten serial.

O czym jest serial „Heartstopper”?

„Heartstopper” to brytyjski serial oparty na graficznej powieści autorstwa (urodzonej w 1994 roku) Alice Oseman. Opowiada historię dwóch nastolatków – Charliego Springa (Joe Locke) i Nicka Nelsona (Kit Connor), ich przyjaciół i rodziny. W pierwszym sezonie Charlie przeżywa trudne chwile w związku ze swoim coming outem. Mierzy się z dyskryminacją, brakiem zrozumienia i problematyczną relacją z niewyoutowanym chłopakiem. Jego życie zmienia się w chwili, gdy zostaje sparowany na zajęciach z Nickiem, sportowcem i gwiazdą szkolnej drużyny rugby. I choć wydaje się, że mogą się wyłącznie przyjaźnić, rodzi się między nimi uczucie. W kolejnych odcinkach widzimy, jak ewoluuje i determinuje zmiany w życiu bohaterów, sprawiając, że dorastają na naszych oczach. Kolejny serial dla nastolatków o miłości i dojrzewaniu? Niezupełnie.

Emocjonalna podróż

„Heartstopper” nie jest typową produkcją dla młodych dorosłych. Nie koncentruje się na dramacie i sensacji. Zamiast tego, mamy do czynienia z opowieścią, która autentycznie oddaje realia życia osób, które zmagają się z kryzysem tożsamości i problemami ze zdrowiem psychicznym.

Relacje Nicka i Charliego, Tao i Elle, czy Tori i Michaela nie przypominają tych z komedii romantycznych. Rozwijają się bardziej naturalnie, pełno w nich niepewności i emocjonalnych napięć, nie brakuje czułości i zrozumienia. Twórcy pokazują, jak różne mogą być doświadczenia młodzieży LGBTQ+ – od otwartej akceptacji, przez tę, o którą trzeba zawalczyć, po ból związany z koniecznością ukrywania się. Każda postać, nawet drugoplanowa, wnosi coś ważnego do tej historii – pokazuje, z czym musi się mierzyć, chcąc po prostu być sobą.

Samuel Dore/Netflix

Dwa pierwsze sezony naprawdę mnie wzruszyły, trzeci sprawił, że nie byłam w stanie powstrzymać łez. I mimo, że przeczytałam wcześniej powieści graficzne Alice Oseman, nie byłam przygotowana na to, jakie emocje we mnie wywoła.

W najnowszym sezonie skupiono się na problemach ze zdrowiem psychicznym, m.in. zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Nie chcę spojlerować, ale jeśli temat jest wam bliski, trzeci odcinek 3. sezonu będziecie oglądać z zaciśniętym gardłem. Twórcy wykazali się ogromnym zrozumieniem dla osób, które muszą lub musiały zmierzyć się z chorobą psychiczną. Pokazali, że nie jest czymś, co raz na zawsze nas określa. Dodali otuchy tym, którzy pragną pomóc bliskim osobom, zmagającym się obawami przed pojęciem leczenia. Odczarowali ośrodki leczenia zaburzeń psychicznych i zasugerowali, jak rozmawiać o tym, co najtrudniejsze i najbardziej bolesne.

Jeśli jesteście rodzicami albo temat zdrowia psychicznego jest wam szczególnie bliski, obejrzyjcie choć jeden sezon „Heartstoppera”. Właśnie ten.

-

Reklama

Muszę przyznać, że tegoroczna jesień obfituje w warte obejrzenia produkcje. Ze swojej strony polecam wam również te dwie:

Najlepsza komedia romantyczna Netflixa od lat? Tak! Jeśli jeszcze jej nie widzieliście koniecznie nadróbcie

Netflix w końcu pokazał nam dobrą komedię romantyczną. „Nikt tego nie chce”, bo właśnie o tym serialu mowa, kilka dni temu miał swoją premierę na platformie streamingowej i od razu stało się hitem. I wcale się nie dziwimy.
Nikt tego nie chce
fot. SAEED ADYANI/NETFLIX

Starsza ona, młodszy on. Netflix szykuje gorący romans z gwiazdorską obsadą – premiera już wkrótce

„Planeta samotności” to jedna z najgorętszych nowości Netflixa na październik 2024. Fabuła krąży wokół tematu, który ostatnio interesuje wielu twórców i wiele twórczyń. W rolach głównych występują Laura Dern oraz Liam Hemsworth. To trzeba zobaczyć.
„Planeta samotności”
fot. materiały prasowe Netflix
Reklama
Reklama
Reklama