„Obudź się” ogląda się z gulą w gardle. Do czego się posuniesz, gdy chodzi o życie bliskiej osoby?
Do czego jest w stanie posunąć się człowiek, gdy chodzi o życie kogoś bliskiego? „Obudź się” z Martyną Byczkowską i Piotrem Żurawskim w rolach głównych to historia o obawie przed stratą i samotnością.
W tym artykule:
Film „Obudź się” w czerwcu 2024 roku trafił do kin studyjnych, a wcześniej święcił triumfy podczas ważnych wydarzeń branżowych. Twórczynie i twórcy zdobyli Nagrodę Specjalną Jury w Konkursie Filmów Mikrobudżetowych na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a także Nagrodę Stowarzyszenia Kin Studyjnych na festiwalu „Młodzi i Film”. Produkcję ogląda się z gulą w gardle. W rolach głównych: Martyna Byczkowska i Piotr Żurawski. Za reżyserię i scenariusz odpowiada Filip Dzierżawski.
„Obudź się”: fabuła
„Obudź się” to historia osadzona w uniwersum kibiców. Tych najbardziej zagorzałych, których zachowanie wykracza daleko poza sportową rywalizację. Główną bohaterką jest Zosia (w tej roli Martyna Byczkowska). Jej starszy brat (Karol Bernacki) walczy o życie w szpitalu po brutalnej bójce z kibicem przeciwnej drużyny (Piotr Żurawski). Chcąc go uratować, młoda dziewczyna postanawia odzyskać flagę, którą ich wrogowie zdobyli podczas wspomnianego pojedynku. Wierzy, że dzięki temu Bajzel wybudzi się ze śpiączki i wróci do zdrowia. Jest zdeterminowana, ponieważ brat to najbliższa jej osoba. Nie ma jednak świadomości, jakie konsekwencje ciągną za sobą podejmowane przez nią decyzje.
„Kolory zła: Czerwień” – tak mocnego filmu od polskich twórców dawno nie było. Jakub Gierszał i Maja Ostaszewska są doskonali w swoich rolach [recenzja]
Netflix zasilił w czerwcu swoją bibliotekę o kolejną propozycję polskich twórców. Film „Kolory zła: Czerwień” jest naprawdę mroczny. Trzyma w napięciu od początku do końca. A finał rzeczywiście zaskakuje. Nowy thriller spodoba się fanom mocnego kina.
„Obudź się”: recenzja
Na ekranie bywa naprawdę brutalnie. Natomiast sytuacja głównej bohaterki oraz jej działania poruszają i budzą współczucie. Nawet jeśli to, co robi, przeczy zasadom logiki i jest niezgodne z naszym kodeksem moralnym. Martyna Byczkowska jest świetna jako Zosia. Łączy ją niesamowita energia z Piotrem Żurawskim — o wiele bardziej doświadczonym kolegą z branży, który wielokrotnie udowodnił, że ma talent. Aktorka wcieliła się w młodą kibickę cztery lata temu, czyli jeszcze przed sukcesami osiągniętymi dzięki takim serialom jak „Skazana”, „Absolutni debiutanci” czy „1670”. Jestem ciekawa, czy gdyby dziś otrzymała propozycję zagrania w „Obudź się” to przyjęłaby ją?
Martyna Byczkowska – kim jest? Zachwyciła w serialach „Skazana”, „Absolutni debiutanci” i „1670”, a jaka jest prywatnie?
Martyna Byczkowska – zapamiętajcie to nazwisko, bo niedługo będzie o niej naprawdę głośno. Młoda aktorka podbiła serca widzek i widzów w serialach „Skazana” i „Absolutni debiutanci”. Można oglądać ją także w „1670”. To jedna z najbardziej zapracowanych debiutantek w Polsce.
Produkcjom mikrobudżetowym można wiele wybaczyć. Ale nie wszystko. Historia jest dość płaska. Cały film można opowiedzieć w pięć minut i to bez większego poczucia straty. Szkoda, że nie mogliśmy poznać bliżej Zosi i jej brata albo drugiego rodzeństwa, że nie dowiedzieliśmy się czegoś więcej o klubie oraz jego kibicach, że nie zajrzeliśmy do ich świata. W „Obudź się” jest tak naprawdę jedna scena zapadająca w pamięć. Ta, w której kolega Bajzla – Uśmiech (Mikołaj Chroboczek) śpiewa klubową przyśpiewkę nad jego szpitalnym łóżkiem. To robi wrażenie i zostaje z widzem jeszcze na długo po seansie.
Kultura na weekend: „Nieobliczalna” nie jest dla każdego. Thriller powoduje ścisk w żołądku i zostaje jeszcze na długo po seansie [recenzja]
Gwiazdorska obsada i fabuła, która trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich minut. Film „Nieobliczalna” z Agnieszką Grochowską, Magdaleną Cielecką i Julią Wieniawą w rolach głównych jest już dostępny. Warto obejrzeć?
Nowy film Filipa Dzierżawskiego skupia się na stracie i strachu przed samotnością. Reżyser i scenarzysta dotyka tematów związanych z relacjami, tożsamością, poczuciem przynależności. Mamy tu jednak do czynienia ze szkicami, pewnymi zarysami, a nie pełnowymiarową opowieścią. A szkoda, bo historia aż prosi się o to, by ją zagęścić.
Film nie jest jeszcze dostępny na platformach streamingowych, ale liczymy, że niebawem się na nich pojawi!