Legendarny horror dostępny w streamingu. Gniot wywołujący mdłości niespodziewanym hitem
Rozpoczęta w 1978 roku seria „Halloween” przez lata stała się jednym z najważniejszych tytułów w historii horroru. Jej najnowsza odsłona – „Halloween. Finał” – budzi skrajne emocje. Czy ostateczne pożegnanie z Michaelem Myersem naprawdę było potrzebne i dlaczego tak zły film jest hitem Netflixa?
W tym artykule:
- Seria „Halloween” – o czym jest i w czym tkwi jej fenomen?
- „Halloween. Finał” – fabuła
- „Halloween. Finał” – chaos, nad którym nikt nie zapanował stał się hitem. O co chodzi?
Film „Halloween. Finał”, czyli ostatnia część legendarnej serii, został dodany do biblioteki Netflixa i natychmiast stał się hitem. I choć nie jest to nic wybitnego (ocena na imdb.com to 5/10), horror utrzymuje się w rankingu TOP 10 i zdobywa popularność dwa lata po oficjalnej premierze. Co nas przyciąga do wątpliwej jakości produkcji? Już wam wyjaśniam.
Seria „Halloween” – o czym jest i w czym tkwi jej fenomen?
Seria „Halloween” skupia się na postaci Michaela Myersa – psychopatycznego mordercy w charakterystycznej masce. W oryginalnym filmie, młody Michael morduje swoją siostrę w dniu Halloween i trafia do zakładu psychiatrycznego. Po latach ucieka i wraca do rodzinnego Haddonfield, by siać postrach wśród mieszkańców i mordować przyjezdnych.
W kolejnych częściach historia Michaela jest sukcesywnie rozbudowywana. Pojawiają się bezpośrednie kontynuacje i luźno nawiązujące filmy – od sequeli, przez eksperymenty takie, jak „Halloween III: Sezon czarownic” (który odstąpił od głównej osi fabularnej), aż po rebooty i kontrowersyjne reinterpretacje.
W 2018 roku twórcy postanowili „uporządkować” maksymalnie skomplikowaną historię, tworząc nową trylogię (nienawiązującą do wcześniejszych sequeli). Wersja „Halloween” z 2018 roku skupia się na konfrontacji dojrzałej Laurie z Michaelem. „Halloween Zabija” (2021) opowiada o społeczności Haddonfield i jej traumie związanej z Myersem, by wszystko finalnie skończyło się w zaprezentowanej światu w 2022 roku trzeciej części – „Halloween. Finał”.
Jak twierdzą filmoznawcy, fenomen produkcji z tej serii wynika z jej przełomowego wpływu na kino grozy. Pierwszy film Johna Carpentera z 1978 roku zdefiniował gatunek, jakim jest slasher i przez lata utrwalił postać ikonicznego antybohatera (Michaela Myersa). Ma również wszystko, czego widzowie oczekują od klasycznego horroru – od przerażającej muzyki, przez drastyczne sceny, po szybkie, elektryzujące ujęcia.
Do tego, ewolucja fabuły przez dekady, łącząca nostalgię z nowymi wątkami, która pozwalała przyciągać zarówno nowych widzów, jak i fanów oryginału.
„Halloween. Finał” – fabuła
Akcja filmu toczy się cztery lata po wydarzeniach z „Halloween Zabija”. Laurie (Jamie Lee Curtis) próbuje odbudować swoje życie po starciu z Michaelem. Opiekuje się dorastającą wnuczką Allyson (Andi Matichak) i próbuje dokończyć spisywanie swoich traumatycznych wspomnień. Jej spokój nie trwa długo. Kiedy młody człowiek, Corey Cunningham, zostaje oskarżony o zabicie chłopca, którym się opiekował, Laurie zmusza się do ostatecznej konfrontacji ze złem..
„Halloween. Finał” – obsada
- Jamie Lee Curtis jako Laurie Strode
- Andi Matichak jako Allyson Nelson
- James Jude Courtney / Nick Castle jako Michael Myers
- Rohan Campbell jako Corey Cunningham
Za reżyserię „Halloween. Finał”, podobnie jak dwóch poprzednich części, odpowiedzialny jest David Gordon Green.
„Halloween. Finał” – chaos, nad którym nikt nie zapanował stał się hitem. O co chodzi?
Film „Halloween. Finał”, który premierę kinową miał w 2022 roku podzielił widownię. Nowe podejście do klasyka spotkało się z entuzjazmem nowych widzów (film bada motywy zła, traumy i wpływ przemocy na społeczność, co wydaje się interesujące) i gigantyczną krytyką wiernych fanów serii, narzekających na brak spójności i kontrowersyjne decyzje fabularne.
Największym „problemem” filmu wydaję się być sposób przedstawienia Michaela Myersa. Postać, która przez dekady była uosobieniem czystego zła, tu sprawia wrażenie niemrawej i wycofanej. Fani ikonicznego slashera mogą poczuć, że ich ulubiony antybohater został zepchnięty na drugi plan przez postacie, które również niespecjalnie przyciągają wzrok.
Czy to godne pożegnanie z Michaelem Myersem? Moim zdaniem nie. Film zmęczyłam, patrząc jednym okiem na ekran. Uważam, że można to było zrobić lepiej. 5/10 to ocena, którą wystawiła mu społeczność imdb.com, ale dla mnie to bardziej 4, może 4,5.
A skoro to tak zły film, to dlaczego odniósł najpierw sukces komercyjny, a teraz stał się hitem Netflixa? Prawdopodobnie chodzi o nostalgiczną siłę „marki”, jaką jest „Halloween”. Wielu widzów nie chciało również przegapić zakończenia historii legendy, a jeszcze inna ich część poszła na film/włączyła go, bo zrobili to inni lub chciała przekonać się, z czego wynikają tak złe recenzje. Bo przecież „Halloween. Finał” to film, który trzeba zobaczyć, by wyrobić sobie własne zdanie.
Pewne jest jedno: seria wciąż wywołuje niemałe emocje, a jej „dziedzictwo” pozostanie z nami na długo. Jeśli więc jesteście fanami/fankami filmów grozy, sięgnijcie po tę produkcję – choćby po to, by dowiedzieć się, jak skończyła się historia Michaela i Laurie.