Kultura na weekend: Ten serial powinni zobaczyć wszyscy. „Most zbrodni” to prawdziwa historia o tym, czego mógł doświadczyć każdy z nas
Dawno nie czułam takiego niepokoju, dyskomfortu i złości podczas oglądania serialu. I nie był to ani horror, ani męcząca obyczajówka. „Most zbrodni” to przerażająca, prawdziwa historia, która oprócz tytułowej zbrodni pokazuje kilka innych problemów w małych społecznościach. Na pierwszym planie jest jednak okres, który był mniej lub bardziej trudny dla każdego człowieka. I właśnie to tak bardzo uderza w czułe struny.
W tym artykule:
Niegdyś natknęłam się na wypowiedź matki zamordowanej dziewczyny, na temat podcastu kryminalnego opisującego jej historię. Podcastu pełnego drastycznych opisów, dziwnej ekscytacji brutalnością i okraszonego sensacyjną, nieco tandetną muzyką. Co gorsza, była to interpretacja wydarzeń, nie same fakty. Matka opisywanej ofiary odpowiedziała: „Robi mi się niedobrze, gdy słyszę tę muzykę, a w komentarzach zachwyconych fanów czytam: Dziękuję, nowy odcinek przesłuchałam do porannej kawy i jestem zachwycona. Do cholery, tu chodzi o moje dziecko, a nie waszą rozrywkę i robienie na tym pieniędzy”. I od tamtej pory z podcastami kryminalnymi i serialami true crime mam duży problem. Mam wrażenie, że ofiary morderców przestały być tak ważne, jak powinny, a na pierwszym planie znalazła się dziwna fascynacja mordercami. Twórcy bez skrupułów wykorzystują tę nowo narodzoną społeczną potrzebę, co doskonale pokazała fascynacja Dahmerem, na którego zaczęto nawet stylizować się podczas Halloween. Rodziny ofiar były zdruzgotane, a trauma odżyła na nowo. Dlatego też do „Mostu zbrodni” podeszłam z dystansem, ponieważ o tej zbrodni słyszałam wiele lat temu. Ku mojej uldze twórcy wiedzieli, jak opowiedzieć dramatyczną historię z szacunkiem, mądrze i z kilku perspektyw. Takie produkcje wręcz trzeba oglądać.
Kultura na weekend: „Doppelgänger. Sobowtór” powrócił jako serial. I jest jeszcze lepszy. Jakub Gierszał to doskonały wybór do roli agenta [recenzja]
Najpierw film, teraz serial. „Doppelgänger. Sobowtór” z Jakubem Gierszałem w roli agenta specjalnego powraca w wielkim stylu. Produkcja właśnie trafiła na popularną platformę streamingową.„Most zbrodni” – prawdziwa historia morderstwa Reeny Virk
Historia 14-letniej Reeny Virk odbiła się szerokim echem, zatem trudno o spoilery. W Saanich, w Kolumbii Brytyjskiej 14 listopada 1997 roku Virk została zamordowana przez swoich rówieśników pod tytułowym znanym mostem nad jeziorem Gorge Waterway. Przebieg zbrodni, motywacje, no i oczywiście wiek morderców zszokowały całą Kanadę, a niewiele później i świat. Twórcy serialu postanowili zbadać wszystko, co działo się wokół niej wcześniej i później. Scenariusz powstał na podstawie książki lokalnej pisarki Rebecci Godfrey, która szczegółowo opisała te wydarzenia, a także ze wspomnień ojca Reeny, zeznań, rozmów. Wszystko to umożliwiło spojrzenie na sprawę z kilku perspektyw. Dzięki temu też mogliśmy zobaczyć, co może dziać się w małej kanadyjskiej społeczności, w której odnaleźć muszą się imigranci i rdzenni mieszkańcy. Są to wątki bardzo ważne, ale jednak poboczne, w pewien sposób dopełniające temat główny.
Całe szczęście, twórcy „Mostu zbrodni” nie stracili tego, co najważniejsze z oczu. I nie chcieli nikogo karmić sensacyjność, wtórnie traumatyzując rodzinę. Serial koncentruje się na ofierze i grupie nastolatków zaangażowanych w różnym stopniu w morderstwo. I choć oczywiście czynu nie da się niczym usprawiedliwić, to dowiadujemy się, co z czego wynika. A owa grupa nastolatków również doświadcza bardzo mocnych podziałów, które prowadzą do dramatycznych w skutkach napięć. Scenariusz opowiada prawdziwe wydarzenie, ale dodano do niego kilka fikcyjnych wątków, jednak w żaden sposób nie przekłamuje obrazu i nie dodaje sztucznego dramatyzmu.
„Most zbrodni” – recenzja
Oprócz pokazania zbrodni z szacunkiem do ofiary i jej rodziny, a także spojrzeniu na morderców z dystansu, bez chorej fascynacji, serial bardzo doceniam za to, jak ukazał ten jakże specyficzny nastoletni okres w życiu. Nastolatek może doświadczać bardzo trudnych emocji, które wręcz trudno zrozumieć. Chęć przynależności do jakiejkolwiek grupy daje poczucie schronienia w okresie, w którym można absolutnie się pogubić. Choć wiemy już dużo o zjawisku bullyingu, to w serialu „Most zbrodni” pokazuje go czarno na białym, co we mnie wzbudziło niepokój, dyskomfort i złość. To jednak bardzo cenne emocje, które dają do myślenia i mimowolnie przenoszą do okresu liceum czy gimnazjum. I pewnie dla wielu osób nie będą to miłe wspomnienia, jednak teraz można na nie spojrzeć z nowej perspektywy. Myślę, że serial „Most zbrodni” powinni obejrzeć rodzice, nie tylko ci zmagający się z problemami wychowawczymi, bo wielu nastolatków potrafi doskonale maskować swój ból. Z serialu można wyciągnąć wnioski i spojrzeć z większą uważnością na emocje nastolatka. Dom, w którym można liczyć na wysłuchanie bez oceniania, to prawdziwy skarb. Aktorzy występujący w serialu, zarówno młodsi, jak i dorośli, są absolutnie niesamowici. Jedną z głównych postaci gra znakomita Lily Gladstone, która za swój debiut aktorski w „Czasie czerwonego księżyca” zdobyła Zloty Glob.
„Most zbrodni” można obejrzeć na Disney +.