Kultura na weekend: Emma Stone i specyficzne kino Yórgosa Lánthimosa w nowej odsłonie. Tutaj absurd goni absurd
Szumnie zapowiadany film „Rodzaje życzliwości” w reżyserii Yórgosa Lánthimosa już w kinach. To dobre, ale specyficzne kino. Historie, które tym razem serwuje nam ceniony twórca, mogą wywoływać dyskomfort u niektórych widzów i widzek.
W tym artykule:
- Kultura na weekend i „Rodzaje życzliwości”
- „Rodzaje życzliwości” – obsada i twórcy
- „Rodzaje życzliwości” – premiera
Yórgos Lánthimos jest jednym z najważniejszych współczesnych reżyserów. To właśnie on odpowiada za takie filmy jak „Lobster”, „Faworyta”, a takie „Biedne istoty”. Każdy z nich osiągnął międzynarodowy sukces. I to nie tylko w kinach, ale również podczas najważniejszych wydarzeń branżowych oraz festiwali. Jednak szczególnie dużo emocji wzbudził ostatni z wymienionych. Teraz – zaledwie kilka miesięcy po premierze historii Belli Baxter – pochodzący z Grecji twórca powraca z kolejną produkcją. Szybko, prawda? A żeby było jeszcze bardziej interesująco, zrealizował ją z (prawie) tą samą ekipą, co poprzednia. Oto „Rodzaje życzliwości”.
Kultura na weekend i „Rodzaje życzliwości”
Film składa się z trzech oddzielnych opowieści. Ale, co ciekawe, w każdej z nich możemy zobaczyć tych samych aktorów i aktorki. Pierwsza opowiada o pracowniku, który jest całkowicie zależny od swojego szefa. Podporządkowuje mu się nie tylko w biurze, ale również poza nim, co odbija się na jego życiu prywatnym. Druga to historia policjanta, którego żona (biolożka) przetrwała katastrofę i teraz próbuje odbudować łączącą ich relację. Niestety mężczyzna ma wątpliwości, czy to na pewno jego ukochana. Z kolei w trzeciej poznajemy przywódcę pewnej sekty, który poszukuje kobiety władającej nadprzyrodzonymi mocami. Choć poszczególne rozdziały różnią się od siebie, wszystkie są dość surrealistyczne, a momentami wręcz absurdalne. Co więcej, w każdej z nich poszczególne postaci są poddawane pewnym próbom, które wymagają od nich ogromnego poświęcenia.
Całość przypomina sen. Takie jest moje pierwsze i chyba najsilniejsze skojarzenie. Produkcja jest jak powracający, dręczący nas koszmar, który wydaje się zbyt abstrakcyjny, by być prawdą. A jednak – dzieje się. Humor twórców scenariusza bywa wymagający. Dlatego dramat często miesza się z czarną komedią. Jest specyficznie, może być nieprzyjemnie. Niektórym widzom i widzkom może towarzyszyć dyskomfort. Co nie oznacza, że nie jest to dobry film. Po raz kolejny w przypadku Yórgosa Lánthimosa mamy do czynienia z kinem na wysokim poziomie. To prawdziwe widowisko, choć nie tak spektakularne jak wspomniane już „Biedne istoty”.
Aktualny nr 1 na Netflixie to oparty na faktach, przerażający horror o opętaniu. „Wybawienie” z Glenn Close sprawi, że dziś nie zaśniecie
Podobno trudno dotrwać do końca. „Wybawienie” z Glenn Close zarezerwowane jest wyłącznie dla widzów o mocnych nerwach. Poznajcie szczegóły.„Rodzaje życzliwości” – obsada i twórcy
Ceniony w branży twórca rzuca współpracującym z nim aktorom i aktorkom spore wyzwanie. Bo tak naprawdę mają do odegrania nie po jednej, ale po kilka ról. W „Rodzajach życzliwości” występują Emma Stone, Jesse Plemons, Willem Dafoe, Margaret Qualley, Hong Chau, Joe Alwyn, Mamoudou Athie oraz Hunter Schafer. Yórgos Lánthimos zajął się nie tylko reżyserią, ale również współtworzył scenariusz z Efthymisem Filippou. Zdjęcia są dziełem Robbiego Ryana, a za muzykę odpowiada Jerskin Fendrix. Obsada robi wrażenie. To samo dotyczy zdjęć (kadry wydają się przemyślane, do tego są - po prostu - piękne) i uzupełniających poszczególne opowieści dźwięków.
„Rodzaje życzliwości” – premiera
Polską premierę „Rodzajów życzliwości” zaplanowano na 6 września 2024. To oznacza, że (jeśli lubicie takie filmy) możecie już planować seans. Do tej pory nie ujawniono, czy najnowszy obraz Yórgosa Lánthimosa trafi do streamingu. Pokuszę się jednak o stwierdzenie, że to jedna z tych produkcji, które warto oglądać na wielkim ekranie.