Reklama

Kobieta ze szkła autorstwa Caroline Lea to trzymająca w napięciu powieść o poświęceniu z miłości, obezwładniającym lęku i sekretach, których nikt nie chce wyjawić. Cofamy się dzięki niej w czasie, do 1686 roku i niewielka osady w przeszywającej chłodem Islandii. Rósa po nagłej śmierci ojca, miejscowego biskupa, musi znaleźć sposób, by zdobyć pieniądze, które pomogą przetrwać zimę jej i jej chorej matce. Mimo że serce kobiety zaczyna bić mocniej w towarzystwie przyjaciela z dzieciństwa, podejmuje decyzję o wyjściu za mąż za bogatego i starszego od niej Jóna Eiríkssona, który ma zapewnić jej godny byt. ak będzie wyglądać nowe życie Rósy w odległym i nieprzystępnym Stykkishólmur? Dlaczego pierwsza żona Jóna Eiríkssona nie żyje? Co kryje się w zamkniętym pomieszczeniu na strychu, wydając niepokojące odgłosy każdej nocy? Czy samotność i mroczne tajemnice doprowadzą Rósę do szaleństwa? Nasze czytelniczki poznały odpowiedzi na te pytania, bo zrecenzowały książkę Caroline Lea w ramach Klubu Książkowego Glamour. A jeżeli wy też chciałybyście przeczytać i ocenić książkę w ramach Glamour Book Club, dołączcie do naszej zamkniętej grupy na Facebooku – Glamour Girls Club już teraz!

Reklama

Kobieta ze szkła – recenzja Marleny

Kobieta ze szkła to powieść pełna mrocznych tajemnic, obezwładniającego lęku oraz poświęcenia ku miłości. Cofamy się w niej do roku 1686 na zimną Islandię zasypaną śniegiem, z zamarzniętymi rzekami, na których wodach życie stracił nie jej rybak, pozostawiając żonę z dziećmi bez środków do życia. Wiedział, że to poświęcenie, ale był też świadomy srogiej zimy, która zbierała ogromne żniwa. Dla Islandczyków taki widok był codzienny, była to walka o przetrwanie, o chociażby kawałek chleba. Ludzie mieszkali w oddalonych od siebie, mroźnych osadach, a niejacy w ciemnych chatkach, a jedyne co ich otaczało to samotność i lęk, pojawiający się na każdym ich kroku. Był to surowy krajobraz, bardzo nostalgiczny i zapadający w pamięć. Niekiedy czytając, sama miałam ciarki na plecach, chłód bowiem emanował z samej książki, przyprawiając odbiorcę o różne emocje.

Główną bohaterkę poznajmy w małej wiosce Skálholt, kiedy po śmierci ojca przyszło jej żyć biedzie, z chorowitą matką. Możliwość polepszenia warunków życia oraz zaopatrzenia matkę w lekarstwa, pojawia się wraz z pojawieniem się bonðiego (przywódcy osady) z Stykkishólmur w wiosce. Starszy od Rosy Jon, który posiada bogactwo o którym dziewczyna nawet nie śniła, proponuje jej małżeństwo. Choć darzyła skrytym uczuciem przyjaciela z dzieciństwa , wychodzi za mąż za nieznajomego. Była to bowiem dla dziewczyny ogromna szansa zapewnienia godnego bytu sobie, jak i chorej matce. Nadciągała bowiem też zima, a dom w którym mieszkały nie był dobrze zaopatrzony na tak ekstremalne warunki.

Po dotarciu do osady męża, Rosa zdaje sobie sprawę, że nic co na początku jej się wydawało, nie przypomina miejsca, w którym przyszło jej żyć. Ludzie w osadzie plotkują, piorunując wzrokiem nową żonę bondiego. Mroczne tajemnice oraz niedokończone sprawy z przeszłości Jona doprowadzają Rosę do szaleństwa. Jej strach oraz niepewność związana z osadą, da się wyczytać z jej monologów. Emanuje od nich lęk oraz niepokój, z którymi my czytelnicy utożsamiamy się. Czy główna bohaterką zostanie w miejscu pełnym sekretów, czy może wróci do miłości z dzieciństwa?

Powieść zawiera również dużo elementów ze świata fantastycznego. Rosa bowiem, jako jedna z nielicznych potrafi czytać, a to uznawane jest w tamtym okresie za czary. Za magię płaciło się życiem, czarownice były palone na stosie. Głowna bohaterka będzie musiała ukrywać swoje zdolności przez mężem, gdyż ten jest zagorzałym katolikiem, który potępia wszelkiego rodzaju magiczne umiejętności.

Kobieta za szkła jest powieścią zapadającą bardzo w pamięć. Czytając, możemy ujrzeć historię z różnych perspektyw, dzięki temu jesteśmy w stanie odczytywać emocje i myśli poszczególnych bohaterów z danej sytuacji. W książce cofamy się też w czasie, mamy lepsze wyobrażenie o opowieści. Zaczynamy bowiem rozumieć, co skłoniło bohatera do danych czynów. Jest to książka idealna na mroźne wieczory, dająca wiele lekcji. Zaczynamy dostrzegać piękno w małych rzeczach, a to co wydaje nam się okropne i straszne, jest niczym w porównaniu z warunkami panującymi na Islandii. Podsumowując całą recenzję, polecam wam Kobietę ze szkła z całego serca.

Klub Książkowy Glamour: Nasze czytelniczki przeczytały książkę „Receptę na szczęście” Agaty Przybyłek >>>

Kobieta ze szkła - recenzja Anny

Na samym początku należy wspomnieć, że Kobieta ze szkła jest idealną lekturą na czas kwarantanny. Dlaczego? Bo warto ją pochłonąć najlepiej od razu, w ciągu jednego dnia. To opowieść o kobiecie, która decyduje się na małżeństwo transakcyjne. Jesteśmy w XVII-wiecznej Islandii, gdzie w pewnej osadzie, ze schorowaną matką mieszka dwudziestoletnia Rósa. Jedynym wyjściem z biedy i szansą na powrót matki do zdrowia jest dla dziewczyny ślub z Jónem, trzydziestoletnim przywódcą odległej osady Stykkishólmur.

Dziewczyna mimo tego, że kocha innego, zaczyna nowe życie u boku nowego męża, którego tak naprawdę nie zna.. Jón wymaga od niej tylko jednego: by była mu w pełni posłuszna. Rósa przeżywa prawdziwe katusze w nowym domu - ze strychu, który wciąż jest zamknięty dla jej oczu dochodzą dziwne szmery. Doskwiera jej także samotność, kiedy mąż ze swoim pomocnikiem wypływa w morze i zabrania jej kontaktu z ludźmi z osady. Na dodatek, wciąż nie wiadomo co stało się z pierwszą żoną Jóna. To wszystko sprawia, że dziewczyna prawie odchodzi od zmysłów. Ulgą dla Rósy staje się niespodziewane pojawienie się przyjaciela z rodzimej wioski - skrytego ukochanego dziewczyny. Przy nim Rósa nieco się uspokaja, jednak nie na długo. Nagły powrót Anny - pierwszej żony i wydarzenia z nią związane sprawiają, że powieść nabiera klimatu niczym z thrillera.

Historia sama w sobie uzmysławia szczególnie nam, kobietom jak bardzo silne jesteśmy i jak wiele potrafimy znieść. Pokazuje także brutalne realia XVII-wiecznego życia i to, jak nisko znajdowała się pozycja kobiety w tamtych czasach. Można by rzec, że jej jedynymi ówczesnymi było rodzenie dzieci, posłuszeństwo (we wszystkim!) mężowi oraz pomoc na roli. Jesteśmy w stanie także zauważyć, jak brutalnie wygląda tamten świat - podczas zimy wielu ludzi umiera ze względu na bezlitosne warunki klimatyczne panujące w tamtym rejonie świata. Opowieść nakreśla nam także to, jak dawne celtyckie wierzenia przeplatają się z chrześcijaństwem. Wiara w runa i ich moc są karane śmiercią na stosie, a mimo to każdy ukrywa w kieszeni chociaż jeden kamień runiczny traktowany, jako amulet. W książce nie brakuje drastycznych scen, co tylko dowodzi bezwzględnej rzeczywistości tamtych czasów. Prawo dżungli króluje tam nad każdym innym prawem - kto jest słaby ginie pierwszy. Mroczny klimat i niedopowiedziane wątki tylko dodają książce uroku.

W trakcie czytania polecam puścić tradycyjną folkową islandzką muzykę w tle - niezapomniane odczucia gwarantowane :)

Reklama

Klub Książkowy Glamour: Nasze czytelniczki przeczytały książkę „Normalni ludzie” Sally Rooney >>>

Reklama
Reklama
Reklama