KASIA to DJ-ka i producentka. Jej energia i niebywała umiejętność łączenia melodyjnego techno z nurtami etnicznymi sprawia, że jej sety robią furorę na świecie. Urodziła się w Polsce, ale nie tutaj jest najbardziej znana. Żyje i tworzy za granicą, występuje w najbardziej prestiżowych klubach, jest headlinerką najpopularniejszych festiwali muzyki elektronicznej. Rozmawiałam z nią przy okazji Sunrise Festival, gdzie wszyscy dobrze ją znają i cenią. Dzień później spełniła swoje marzenie zagrała swój set na festiwalu Tomorrowland (a to dla wielu DJ-ów jest jak zdobycie Everestu). Tę dziewczynę i jej muzykę warto znać!

KASIA – DJ-ka „made in Poland”, która podbija największe światowe festiwale: Ultra Miami, Tomorrowland, Afterlife, Zamna

Xymena Borowiecka, Glamour: Po pierwsze i najważniejsze: gratulacje! Występujesz na najważniejszych festiwalach muzyki elektronicznej, spełniasz się jako artystka. Wiem, że mieszkasz w Stanach, tam jesteś dobrze znana i całe Twoje życie jest tam, ale jesteś Polką, prawda?

KASIA: Tak, jestem w 100% Polką. Urodziłam i wychowałam się w Polsce, moi rodzice pochodzą z Polski. Polska to kraj, z którym zawsze będę mocno związana.

Zanim zobaczyłam Cię na żywo, oglądałam Twój set na YouTube. Od razu pomyślałam, że masz specyficzny vibe, że zdecydowanie widać Twoją wielowymiarowość, otwartość. Gdybym nie wiedziała skąd pochodzisz, pomyślałabym, że jesteś Amerykanką.

Podróżuję od bardzo dawna, jeszcze zanim rozpoczęłam karierę muzyczną. Moja pierwsza ścieżka zawodowa to modeling, który wiązał się z licznymi podróżami. Dzięki temu, zanim oddałam się muzyce, miałam okazję poznać świat z innej perspektywy. Czasem czuję, że należę do każdego kraju i jednocześnie do żadnego, ale na pewno jestem Polką. To jest tożsamość, która jest głęboko zakorzeniona we mnie.

Jak fakt, że tak szybko się usamodzielniłaś i wiele już zobaczyłaś, wpłynął na to, jaką jesteś osobą/artystką?

Zawsze powtarzam, że jestem made in Poland, ale czuję się obywatelką świata. A kiedy spotykasz ludzi z całego świata, musisz być bardziej open-minded. To na pewno mi się udało i tak mogę o sobie powiedzieć.

Z przyjemnością tutaj wracasz i lubisz występować przed polską publicznością, a czy jest coś, co musisz zrobić/zjeść, kiedy tu przyjeżdżasz?

Podczas pobytu w Polsce najważniejsze jest dla mnie spędzenie czasu z rodziną nawet, jeśli jestem tu tylko kilka dni. Kiedyś byłam bardziej związana z polskim jedzeniem. Teraz jestem wegetarianką, a że sporo naszych potraw zawiera mięso, to najchętniej jem polskie zupy. Na tym jedzeniu się wychowałam i za nim wyjątkowo tęsknię, bo nigdzie nie smakuje tak dobrze.

Tutaj jest Twoje serce, ale karierę robisz na całym świecie. Zagrałaś na Ultra Miami, co dla wielu DJ-ów jest szczytem osiągnięć. Czy masz jeszcze jakieś marzenia do zrealizowania?

Jutro jedno z moich marzeń się spełni – gram na Tomorrowland. To z zasadzie już za kilka godzin, nawet nie jutro!

Czy to właśnie tam będziesz mogła spotkać artystów, którymi się inspirujesz i inspirowałaś?

Zdecydowanie tak, ale jednocześnie muszę przyznać, że to, kim się inspiruję, stale się zmienia. Odkąd zaczęłam produkować muzykę i grać, mój styl ewoluował. Zaczęłam od bardziej melodyjnego stylu, a teraz coraz bardziej skłaniam się w stronę techno. Właściwie co kilka miesięcy moje inspiracje się zmieniają! Teraz to na pewno Matteo Milleri i Adam Beyer.

Inspiracje to jedno, a granie setów back 2 back (w trakcie seta jeden utwór gra jeden, a kolejny – drugi DJ - red.), to już zupełnie inny wymiar. Wolisz występować sama - one queen, one stage, czy dobrze czujesz się grając z kimś, kto ma podobny vibe?

Grałam tylko kilka razy back 2 back i zazwyczaj zajmuje mi trochę czasu, żeby się do tego przyzwyczaić. Ważne jest dla mnie, żeby mieć osobistą relację z osobą, z którą gram. Musimy się lubić nie tylko na scenie, ale także poza nią. Ale nie jestem temu przeciwna.

A jaką jesteś osobą poza muzyką? Co robisz, żeby się oderwać od pracy?

Jestem szalona - to na pewno. Ostatnio mam bardzo mało czasu na życie prywatne. W zeszłym tygodniu zagrałam pięć występów, więc czasu wolnego nie mam praktycznie w ogóle. A kiedy już go mam, lubię chodzić na siłownię, uprawiam jogę i pilates. Potrzebuję uziemienia, więc poświęcam się medytacji i samorozwojowi. To pomaga mi później pracować z i nad muzyką. Jestem bardzo uduchowioną osobą, to dla mnie istotne i wpływa na wiele sfer mojego życia.

Mam nadzieję, że będziesz mogła to robić częściej! Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za kolejne występy!

Dziarma o hejcie, miłości (nie tylko) do samej siebie i dziewczynach w rapie: „Kobiety nie powinny się miażdżyć” [Glamour Sound On]

Dziarma otworzyła się w Glamour Sound On na tematy związane z hejtem i prowokacjami, których doświadczyła. Opowiedziała także o relacji z samą sobą i zdradziła, jak brzmi jej definicja prawdziwej miłości.