Reklama

Walentynki 2022: jaki film obejrzeć?

Nie wszyscy kochają święto zakochanych. Niezależnie od tego, czy jesteś w związku, czy wiedziesz życie singielki bądź singla, zorganizowanie wyjścia w ten „wyjątkowy” dzień może być wyzwaniem. Od wszechobecnej czerwieni i natarczywości przekazu może zemdlić, komercyjność okazji aż kłuje w oczy. Dlatego nie ma lepszego rozwiązania na święto zakochanych niż spędzenie go w domu. Nieważne, czy solo, czy w duecie, byleby z dobrym filmem.

Reklama

Jakie konkretnie produkcje warto obejrzeć w walentynkowy wieczór? Nasz repertuar wcale nie musi ograniczać się do komedii romantycznych. Choć według nas i ten gatunek doczekał się kilku godnych obejrzenia produkcji, nawet dla największych oponentów. Ba, powstały nawet obrazy, które żartują sobie z typowych komedii romantycznych, są... „antyromantyczne” . Może właśnie to będzie dobra opcja filmu na walentynki dla singla? Przekonamy was, że na walentynki film, który przypadnie do gustu osobom niebędącym w związku, nie musi mieć schematycznej, głupiej fabuły przekonującej o tym, że nigdy nie jest za późno na prawdziwe uczucie, a to pojawia się zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie.

Jakie więc filmy na walentynki dla singli polecamy? Wybraliśmy kilka tytułów, które w naszej opinii zagwarantują dobrze spędzony czas.

50 najlepszych komedii romantycznych

Czy istnieje lepszy sposób na wieczór niż jedzenie typu guilty pleasure i dobra komedia romantyczna? Ale żeby tego planu nie zepsuło wam pytanie: „jaki film obejrzeć”, przygotowaliśmy listę 50 romantycznych i zabawnych filmów, które warto obejrzeć. To absolutne klasyki, ale i nowości w tym popularnym od lat gatunku. I naszym zdaniem absolutnie wszystkie mają status must see!
50 komedii romantycznych
Fot. Kadr z filmu

Filmy na walentynki dla singli

„Randki od święta”, reż. John Whitesell

Nie przepadasz za walentynkami i innymi świętami, bo zwykle spędzasz je sama? Ale nie dlatego, że nie podoba ci się bycie singielką, ale głównie z tego powodu, że jesteś zasypywana pytaniami, dlaczego nikogo nie masz i zaczyna cię to już trochę denerwować? Sporo łączy cię ze Sloane (Emma Roberts) oraz Jacksonem (Luke Bracey), czyli bohaterami komedii romantycznej Netflixa „Randki od święta”. Aby uniknąć niezręcznych rozmów z bliskimi na temat braku partnera, trzydziestoletni single zostać parą... od święta. Czyli jedyne, co będzie ich łączyć to pogarda dla świąt. Sloane i Jackson dają sobie rok wzajemnego wspierania się. Co z tego wyniknie? Będzie zabawnie, to masz jak w banku!

„Jak to robią single”, reż. Christian Ditter

Istnieją szczęśliwi single, nieszczęśliwi single i jest jeszcze... Alice (w tej roli Dakota Johnson). I Robin (Rebel Wilson), Lucy (Alison Brie), Meg (Leslie Mann), Tom (Anders Holm) oraz David (Damon Wayans Jr.). W Nowym Jorku roi się od singli poszukujących drugiej połówki — nieważne czy pragną miłości na całe życie, rozrywki na jedną noc, czy czegoś pomiędzy jednym a drugim. Tym, co łączy ich wszystkich, miotających się w gąszczu zaczepnych SMS-ów i przygód na jedną noc, jest potrzeba zrozumienia, jak to jest tak naprawdę być singlem w świecie pełnym, stale ewoluujących definicji, miłości.

„Debiutanci”, reż. Mike Mills

Film o tym, że każdy ma szasnę na miłość. A także o tym, że związek to nie tylko te motyle w brzuchu, o których się tak często mówi, ale przede wszystkim szacunek, umiejętność słuchania drugiej osoby, akceptowania jej trudniejszych cech charakteru. Reżyser Mike Mills, bazując na własnych doświadczeniach, opowiedział historię Oliviera (Ewan McGregor), który ma 40 lat i niezbyt udane życie osobiste. W dodatku poznajemy go w momencie, gdy dowiaduje się, że jego ojciec (nagrodzony Oscarem za tę rolę Christopher Plummer) jest nieuleczalnie chory, a w dodatku jest gejem. Szansą na lepsze jutro staje się dla Oliviera Anna (Mélanie Laurent), która również szuka miłości, a jednocześnie boi się zaryzykować i dać jej szansę.

„Miłość i inne nieszczęścia”, reż. Alek Keshishian

Emily Jackson (w tej roli Brittany Murphy) pracuje w modowym magazynie, ma oddanych przyjaciół: współlokatora Petera (Matthew Rhys), który jest gejem, i Tallulę (Catherine Tate), zmieniającą mężczyzn, jak rękawiczki, a do miłości podchodzi z dystansem. Niby spotyka się z Jamesem, ale jeśli już ktoś traktuje na poważnie tę relację, to na pewno nie Jacks. Zdecydowanie więcej radości sprawia jej łączenie w pary innych, np. swojego przyjaciela Petera oraz przystojnego fotografa Paolo, którego także bierze za geja. Niestety, tym razem jej gej-radar zawodzi, a Paolo lokuje swoje uczucia w zupełnie kimś innym. Domyśliliście się już w kim?

„Nie cierpię Walentynek”, reż. Nia Vardalos

Nia Vardalos i John Corbett to duet, który doskonale znacie z filmu „Moje wielkie greckie wesele”. Ale ta dwójka zagrała również w innej komedii romantycznej - „Nie cierpię Walentynek”! W tym filmie Genevieve (Vardalos) jest właścicielką kwiaciarni w sercu Brooklynu. Ma ona specyficzne podejście do randek: ściśle przestrzega zasady w myśl której, każda znajomość kończy się na piątej randce. W ten sposób nigdy nie zostaje porzucona i nie cierpi z tego powodu. Poznaje jednak Grega (Corbett). Jest on przystojny i zabawny. Zanim zdadzą sobie z tego sprawę ich znajomość przeradza się w głębsze uczucie. Czy ta nowa sytuacja sprawi, że Genevieve przemyśli swoje zasady w sferze miłości?

„500 dni miłości”, reż. Marc Webb

Tom (Joseph Gordon-Levitt) to niepoprawny romantyk, który wierzy, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu. Niestety Summer (Zooey Deschanel), w której zakochuje się bez pamięci, nie podziela jego zdania. To jednak nie przeszkadza Tomowi walczyć o uczucia dziewczyny niczym współczesny Don Kichote – marzyciel próbujący osiągnąć nierealne cele. Ale po jakimś czasie nie jest zakochany w Summer, a w idealizowanym obrazie dziewczyny, który sam sobie stworzył. W filmie pojawiają się skoki w czasie, sceny na dzielonym ekranie, karaoke. Wszystko to składa się na kalejdoskop przeżyć i skłania do refleksji na temat tego, czym tak NAPRAWDĘ jest miłość.

Filmy o tematyce LGBTQ, które warto zobaczyć (nie tylko podczas Pride Month)

Filmy z wątkiem LGBT przewijają się już od wielu lat. Których nie można przegapić? Wybraliśmy najlepsze (naszym zdaniem) tytuły, a wśród nich kultowe już obrazy, nieco nowsze produkcje i te, które nagrodzono na najważniejszych filmowych imprezach i festiwalach.
Filmy o tematyce LGBTQ, które warto zobaczyć. To absolutne klasyki i nagrodzone kinowe hity
Kadr w filmu „Życie Adeli”, reż. Abdellatif Kechiche (fot. materiały dystrybutora)

„Dziennik Bridget Jones”, reż. Sharon Maguire

Ustalmy to raz na zawsze: nie było, nie ma i nie będzie w kinie popularniejszej singielki od Bridget Jones. Dlatego, jeżeli podzielacie obecnie jej stan, jej historia na walentynki to pozycja obowiązkowa. Szczególnie pierwsza część przygód bohaterki zagranej przez Renée Zellweger, która dla potrzeb filmu nie tylko przytyła kilkanaście kilogramów, ale też nauczyła się mówić po angielsku z brytyjskim akcentem. Tytułowa Bridget jest po trzydziestce, mieszka w małym mieszkaniu w Londynie, nie lubi swojej pracy, średnio dogaduje się z rodzicami, którzy najchętniej jak najszybciej wydaliby ją za mąż. Dość nieoczekiwanie w jej życiu pojawia się dwóch mężczyzn prawnik – Mark Darcy (Colin Firth) oraz wydawca Daniel Cleaver (Hugh Grant).

„Jak stracić chłopaka w 10 dni”, reż. Donald Petrie

Nawet jeżeli nie przepadacie za komediami romantycznymi, seans z tego filmu zaliczycie do udanych. I spora będzie w tym zasługa odtwórców głównych ról: Matthew McConaugheya i Kate Hudson. Ben jest wschodzącą gwiazdą reklamy, który za wszelką cenę chce wywalczyć nowy kontrakt. Aby przekonać do tego swojego szefa, postanawia założyć się, że uda mu się uwieść wskazaną przez jego koleżanki z pracy kobietę. Pada na Andie, która z kolei pracuje w magazynie dla kobiet i podejmuje się napisania artykułu o tym, jak pozbyła się chłopaka w tytułowe 10 dni. Bez problemu uwodzi Bena i praktycznie od razu zaczyna swoją misję. Kiedy wszystko idzie zgodnie z planem obojga, nagle okazuje się, że Ben i Andie naprawdę zaczynają coś do siebie czuć.

Smutne filmy, przy których można sobie popłakać

Komedie romantyczne, melodramaty i ekranizacje popularnych powieści. Jeżeli od czasu do czasu lubicie po prostu dać upust emocjom i popłakać sobie na wzruszającym filmie, to te produkcje koniecznie musicie nadrobić! Oto najlepsze smutne filmy, które pokochacie.
Smutne filmy, przy których można sobie popłakać. Zadbaj o porządny zestaw chusteczek!
fot. mat. prasowe Twentieth Century Fox Film Corporation

„Jak romantycznie!”, reż. Todd Strauss-Schulson

A jeśli naprawdę nie lubicie komedii romantycznych, to koniecznie zobaczcie „Jak romantycznie!”. Jego bohaterka Natalie (cudowna Rebel Wilson) również nie przepada za tym gatunkiem. Jednak pewnego dnia życie architektki zaczyna wyglądać właśnie tak, jak w rasowej komedii o idealnym mężczyźnie (tutaj gra go Liam Hemsworth), który idealnym uczuciem zaczyna darzyć idealną w jego oczach kobietę. I jak możecie się domyślić, jest tym faktem przerażona. Koncepcja filmu od razu kojarzy się z obrazem „Jestem taka piękna!” z Amy Schumer w roli głównej, ale w tym przypadku znacznie więcej jest okazji do śmiechu niż do refleksji. Bo czy właśnie nie o to chodzi w walentynkowy wieczór, aby dobrze się bawić, nawet samemu?

„Jedz, módl się, kochaj”, reż. Ryan Murphy

Liz Gilbert (w tej roli Julia Roberts) po zakończeniu nieudanego małżeństwa postanawia ruszyć w podróż - w głąb siebie, ale i do trzech krajów, których nazwy (w języku angielskim) zaczynają się na "I", czyli do Indii, Indonezji oraz Italii. W słonecznych Włoszech delektuje się pizzą, winem i nieoczekiwanie poznaje przystojnego Felipe. Może akurat jesteście singlami, które zakończyły mniej lub bardziej poważny związek i może właśnie ten film zainspiruje was, do zrobienia czegoś szalonego i spontanicznego? Nie wiemy, czy zaowocuje to nowym uczuciem. Ale kto wie?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama