Reklama

W tym artykule:

  1. Recenzja filmu „Obsesja” z Julianne Moore i Natalie Portman w rolach głównych
  2. „Obsesja”, czyli emocjonalny dyskomfort
Reklama

Maj. Słoneczny, ciepły dzień. Grill w towarzystwie rodziny i znajomych. Choć pozornie wszystko się zgadza, od razu czuć niepokój. Może ze względu na gościnię, która ma pojawić się na przyjęciu? A może przez emocjonalny ciężar, wiszący nad tą rodziną od wielu lat? Popularna aktorka i celebrytka, Elizabeth Berry (w tej roli Natalie Portman), przyjeżdża do miasta Savannah w stanie Georgia, by poznać Gracie Atherton-Yoo (Julianne Moore), którą ma zagrać w filmie, jej o ponad 20 lat młodszego męża – Joego (Charles Melton) oraz dorastające dzieci. Wita się z nimi, wręczając im znalezioną na progu paczkę od, jak się szybko okazuje, osoby nieprzychylnej rodzinie, a następnie zaczyna obserwować i zadawać pytania. Trudne pytania. To zrozumiałe, bo rola, do której się przygotowuje, nie jest łatwa. To nie będzie zwykła historia o parze z dużą różnicą wieku. Nie pozwalają na to okoliczności.

Recenzja filmu „Obsesja” z Julianne Moore i Natalie Portman w rolach głównych

Gracie zdobyła popularność w Stanach Zjednoczonych, ponieważ w wieku 36 lat uwiodła 13-letniego kolegę swojego syna. Przez pewien czas kobieta i nastolatek utrzymywali romans w tajemnicy. W końcu zostali przyłapani na zapleczu sklepu zoologicznego, w którym oboje pracowali, a lokalna społeczność, a następnie cały kraj dowiedział się o ich – kontrowersyjnej – relacji. Bohaterka filmu trafiła do więzienia, a kilka miesięcy później urodziła córkę. Po odbyciu kary wzięła ślub ze swoim (już dorosłym) kochankiem i razem z nim doczekała się jeszcze dwójki dzieci – bliźniaków. Spotykamy ich, gdy najmłodsze z rodzeństwa kończą szkołę – są tuż przed graduacją. To ważny moment dla całej rodziny, ale przede wszystkim dla Gracie. Na ceremonii wręczenia dyplomów będzie bowiem wspierać nie tylko swoje dzieci z drugiego małżeństwa, ale również... wnuki.

Elizabeth poważnie podchodzi do swojej pracy i chce jak najlepiej zagrać Gracie – zależy jej na tym, by pokazać historię prawdziwych ludzi. Rozmawia z nią, z jej bliskimi (w tym z byłym mężem), naśladuje jej ruchy, sposób mówienia i poruszania się, odwzorowuje jej makijaż. Robi dokładne notatki. Próbuje ją zrozumieć, ale nie oceniać. I chyba to, a także podejście mieszkańców miasta, którzy wydają się pogodzeni z lokalną tragedią, boli najbardziej. Bo trudno – nie tylko z perspektywy widza – zaakceptować historię pedofilią w tle.

Z kolei na Joego nie sposób spojrzeć inaczej niż na chłopca w ciele dorosłego mężczyzny. To właśnie obecność popularnej aktorki sprawia, że zmienia perspektywę i w końcu zauważa w sobie ofiarę całej sytuacji. Próbuje wyrazić swój sprzeciw wobec tego, co wydarzyło się 23 lata temu, jednak żona – manipulantka skutecznie mu to utrudnia, mówiąc m.in., że to przecież on ją uwiódł, a nie ona jego. Mając zaledwie 13 lat, Joe został poważnie skrzywdzony i naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego nikt mu nie pomógł. Dlaczego nikt o niego nie zadbał i nie otoczył odpowiednią opieką?

Filmy 2024, na które czekamy najbardziej. Tych 20 premier kinowych nie można przegapić

W przyszłym roku czeka nas wiele interesujących premier, na pewno będziemy regularnie odwiedzać kino. Oto filmy 2024, których najbardziej nie możemy się doczekać. Wśród nich (aż) 20 produkcji.
„Challengers”
fot. materiały prasowe

„Obsesja”, czyli emocjonalny dyskomfort

Julianne Moore i Natalie Portman tworzą doskonały duet na ekranie. Pierwsza z wymienionych aktorek serwuje widzom pełen wachlarz gestów i emocji, które druga naśladuje z możliwie największą dokładnością. Nie sposób w tym miejscu nie zwrócić uwagi na podobieństwo do Almy z legendarnej „Persony” Ingmara Bergmana. Z jednej strony – kobiety ścigają się ze sobą, z drugiej – uzupełniają się. A ich bohaterki coraz bardziej się do siebie upodabniają. Natomiast towarzyszący Charles Melton ma szansę (przynajmniej w pewnym stopniu) odciąć się od „Riverdale”.

Niestety gra aktorska na wysokim poziomie to jedna z niewielu zalet tej produkcji. Scenariusz jest gładki, momentami wręcz banalny. Pełno w nim luk i słabych metafor. Całość jest bardzo powolna w odbiorze – nuda miesza się z gniewem, narastającą w nas niezgodą na społeczną akceptację wydarzeń sprzed 23 lat. Być może Todd Haynes chciał podejść do sprawy z pewną dozą lekkości. Jednak znajduje o krok od trywializacji problemu, jakim jest pedofilia.

Na uwagę zasługuje również tytuł. Oryginalny „May December” idealnie odnosi się do wieku Joego i Gracie. On – w kwiecie wieku. Ona – dojrzała, z wieloma doświadczeniami na koncie. „Obsesja” ma się nijak nie tylko do propozycji twórców, ale również do fabuły. Wydaje się przypadkowa. Film zostanie z wami na długo po seansie, to pewne, ale raczej ze względu na to, w jak płaski sposób ukazano dramat głównych bohaterów. Choć zazwyczaj jestem fanką niedopowiedzeń w kinie, tym razem to nie zadziałało.

Reklama

Film jest dostępny na platformach streamingowych m.in. w Player, Polsat Box Go i Canal+.

Reklama
Reklama
Reklama