Film „Diabeł ubiera się u Prady” mógł wyglądać zupełnie inaczej. Usunięto istotną scenę
Czy jedna scena może odmienić cały film? Okazuje się, że tak. Gdyby twórcy filmu „Diabeł ubiera się u Prady” z Anne Hathaway w roli głównej nie zdecydowaliby się na usunięcie jednej sceny, widzowie inaczej postrzegaliby (pozornie) chłodną i bezkompromisową Mirandę Priestly, naczelną magazynu „Runway”.
- Redakcja Glamour
Od premiery filmu „Diabeł ubiera się u Prady” minęło kilkanaście lat. Pomimo upływu czasu, produkcja wciąż wzbudza wiele emocji i zdobywa kolejne rzesze fanów, w tym osoby, które marzą o pracy w świecie mody. Co więcej, w sieci nadal pojawiają się ciekawostki i nieznane dotąd fakty na temat kultowej produkcji oraz jej bohaterów. Jak się niedawno okazało, twórcy filmu „Diabeł ubiera się u Prady”, na podstawie powieści Lauren Weisberger, usunęli scenę, która nie tylko odmieniłaby cały film, ale również (a może nawet przede wszystkim) zmieniłaby sposób, w jaki widzowie postrzegają Mirandę Priestly – chłodną i bezkompromisową naczelną magazynu Runway (w tej roli genialna Meryl Streep).
Usunięta scena z „Diabeł ubiera się u Prady”, która zmieniłaby cały film
Czy jesteś w stanie sobie wyobrazić fragment, który zmienia wydźwięk całego filmu, albo obraz jednej z głównych postaci? Właśnie taką scenę, wyciętą z filmu w reżyserii Davida Fankela, udostępnił Spencer Althouse (redaktor serwisu BuzzFeed) na swoim profilu na platformie X. Co więcej, przyznał, że dla niego zmienia ona cały film. A przede wszystkim stawia w zupełnie innym świetle bohaterkę graną przez Streep, czyli Mirandę Priestly. Usuniętą scenę z filmu Diabeł ubiera się u Prady możesz obejrzeć poniżej.
Na pewno przypominasz sobie od razu fragment, który ostatecznie znalazł się w produkcji. Kiedy naczelna magazynu Runway rozmawia z gośćmi podczas imprezy, nagle zjawia się jej mąż, ewidentnie po kilku wypitych drinkach, i zaczyna obrażać jedną z osób z towarzystwa. W tym momencie do akcji wchodzi Andy Sachs i ratuje szefową z niezręcznej sytuacji. A co byłoby, gdyby Miranda, jak w tej niewykorzystanej scenie, jej podziękowała? No cóż, na pewno ociepliłoby to wizerunek redaktorki naczelnej i wyszłoby na to, że nie taki diabeł (ubierający się u Prady) straszny, jak go malują.
Ten serial Netflixa otula niczym wełniany szalik! Niedługo nowy sezon, który rozgrzeje nas jeszcze bardziej
Gdy dni stają się coraz krótsze, a chłodne wieczory zachęcają do spędzania czasu w domowym zaciszu, idealnym wyborem na jesień i zimę będzie serial, który nie tylko wciąga fabułą, ale również otula niczym ciepły, wełniany szalik. Mowa o „Virgin River” – jednym z najchętniej oglądanych tytułów na platformie Netflix, który niedługo wraca z nowym sezonem. Ta romantyczna opowieść, pełna malowniczych widoków i wzruszających momentów, przyciąga widzów swoją niezwykłą atmosferą i emocjami, które towarzyszą każdej historii.