Reklama

W tym artykule:

  1. Wbrew obyczajowej poprawności
  2. Po pierwsze nie szkodzić
  3. Równowaga duchowa
  4. „Doktor Quinn” po latach
Reklama

„Dr. Quinn, Medicine Woman”, to opowieść o kobiecie lekarzu z Dzikiego Zachodu. Wbrew skojarzeniom, które od razu nasuwa anglojęzyczny tytuł, nie odnosi się on bezpośrednio do kobiety, która zdobyła tytuł na medycznej uczelni. W pilocie serialu Michaela (Jane Seymour) otrzymała takie imię od indiańskiego wodza. Czarny Kocioł nadał je jej po tym, jak potajemnie udzieliła mu pomocy. Z czejeńskiego oznaczało szamankę.

Wbrew obyczajowej poprawności

Lata 60. XIX wieku to czas, w którym kobiety dopiero zaczynały walkę o swoje prawa. Nie miały możliwości głosować i nie mogły wykonywać wielu zawodów, a ich rola była przeważnie sprowadzana do zajmowania się domem i wychowywania dzieci. Zmiany były możliwe tylko dzięki tym, które głośno sprzeciwiały się ograniczaniu swoich swobód. Jednak nie było im łatwo w męskim świecie, który nie dopuszczał rezygnacji z uprzywilejowanej pozycji. „Kto chciałby się teraz ożenić? Kobiety zachowują się jak szalone. Chcą głosować, zamykać saloony i robić rzeczy, których nie powinny” – powiedział w jednym z odcinków Jake Slicker (Jim Knobeloch).

Doktor Michaela Quinn miała to szczęście, że jej ojciec doczekał się pięciu córek i ani jednego upragnionego syna. Z tego powodu najmłodsza z nich miała mu zrekompensować brak męskiego potomka. Michaela od dziecka była bardzo blisko z ojcem, który prowadził własną praktykę w Bostonie. Sama chciała pójść w jego ślady. Niestety nie mogła studiować medycy na dowolnym uniwersytecie, bo ten kierunek był zarezerwowany dla mężczyzn, ale ukończyła uczelnię medyczną dla kobiet w Pensylwanii. Dyplom jednak nie gwarantował jej niczego. Nawet tak duże miasto jak Boston nie było tolerancyjne dla kobiet lekarzy, ale Michaela miała to szczęście, że mogła praktykować u boku swojego ojca. Niestety wraz z jego śmiercią odeszli także klienci, a ona straciła obrońcę, mentora i najlepszego przyjaciela. Ojciec, który czekał na narodziny Michaela, nadał córce żeńską wersję tego imienia, przez którą wzięto ją za mężczyzną i zaproszono do pracy w Colorado Springs.

„To nie jest żadna kobieta. Ona jest lekarzem” – powiedział w jednym odcinku Kid Cole (Johnny Cash). Jej też zdarzało się tak mówić, chociażby tłumacząc swoją obecność w saloonie u Hanka Lawsona (William Shockley). Niestety nie wszyscy widzieli to w ten sposób. Po przyjeździe do miasteczka Michaela nie była traktowana jak lekarz, a wyłącznie przez pryzmat tego, że jest kobietą. Długo nie miała żadnych pacjentów. Mieszkańcy woleli się leczyć u golibrody bez dyplomu. Dopiero kiedy Michaela pozwoliła, żeby ten wyrwał jej zdrowy ząb, a przy tym przekazała mu lek na ranę na ręce, powoli zaczęła budować zaufanie. Nie wszystkim pacjentom była w stanie pomóc, ale o każdego walczyła do końca, mając na względzie przysięgę Hipokratesa.

Fot. Getty Images

Po pierwsze nie szkodzić

W centrum zainteresowań Michaeli stał człowiek. Matka uważała, że ojciec ją rozpieścił, ale ona twierdziła, że dał jej wolność, by mogła być sobą. Nauczył ją nie tylko lekarskiej praktyki, ale też otwartości. Uzmysłowił, że różne języki, obyczaje, czy inny kolor skóry nie są powodem do wrogości ani uprzedzeń, co było szczególnie cenne, gdy przeniosła się na prowincję. W serialu pojawiło się wiele ważnych tematów, które współcześnie nie straciły na aktualności. Michaela zawsze starała się stać po stronie tych, których nie rozumiano lub prześladowano. Poza kwestią równouprawnienia, stale pojawiał się też rasizm, niechęć zarówno do imigrantów, jak i rdzennych Amerykanów. W tym przypadku poza doktor Mike, ważną rolę odgrywał także jej partner Byron Sully (Joe Lando). W serialu poruszano też problemy dotyczące ochrony środowiska, przemocy domowej, kontrowersyjnych obyczajów kulturowych, niechęci do wyznawców innych religii, a także homoseksualizmu.

Najbliższe głównemu wątkowi były jednak tematy związane bezpośrednio z zawodem doktor Mike. Michaela była na tyle odważna, by podważać diagnozy kolegów po fachu. Na tyle otwarta, by być w stanie nagiąć wiedzę zdobytą podczas nauki i skorzystać z indiańskich metod leczenia, a także na tyle wolna, by żyć w zgodzie ze sobą, a nie pod dyktando kogokolwiek. Bohaterka stale się dokształcała, szukała nowych rozwiązań i podejmowała ryzykownych zabiegów w walce o swoich pacjentów. W swoim dorobku miała wiele zdumiewających dokonań, które pokazywały, że jest nie tylko wybitną lekarką, ale swoimi zdolnościami przyćmiewa także wielu mężczyzn z tytułem doktora. Michaela między innymi zrobiła mastektomię swojej przyjaciółce Dorothy Jennings (Barbara Babcock). Przeprowadziła operację plastyczną twarzy poparzonego mężczyzny. Wykonała operację neurologiczną przybranemu synowi Brianowi Cooperowi (Shawn Toovey).

Problemami z jakimi jako lekarz borykała się Michaela, były też epidemie. Pierwszą groźną chorobą, z jaką przyszło jej się zmierzyć w Colorado Springs, była grypa. Brak informacji o sposobie, w jaki wirus się rozprzestrzenia i ograniczenie możliwości leczenia do niewystarczającego zapasu chininy, sprawiły, że wielu z pacjentów nie udało się uratować. W końcu rozchorowała się również ona. Pomimo że początkowo nie miała zaufania do niesprawdzonych metod leczniczych, to właśnie indiańskie zioła od Tańczącej Chmury (Larry Sellers) pozwoliły ją uratować. Michaela próbowała też ratować Indian, w których obozie wybuchła epidemia tyfusu. Choroba w rezerwacie pojawiła się za sprawą koców podarowanych przed rząd Stanów Zjednoczonych. Jednak najbardziej bolesna dla głównej bohaterki okazała się epidemia krupu. Jedną z pacjentek, której nie udało się uratować, była bowiem siostra lekarki – Marjorie (Alley Mills).

Równowaga duchowa

Michaela to silna i niezależna kobieta, ale trudno jej uciec przed pewnymi schematami, w których się wychowała. Pomimo liberalnego podejścia do ówczesnych warunków, starała się łączyć swoje postępowe podejście z wiarą. Bóg nie był dla niej źródłem ograniczeń. Wręcz przeciwnie. Jak sama powiedziała w jednym z odcinków – „wiara i medycyna idą ręka w rękę. Wierzę w Boga. Czuję go przy sobie zawsze, gdy przyjmuję poród, gdy patrzę na swoje dzieci, gdy tracę pacjenta i gdy kogoś ratuję”.

Doktor Quinn była przede wszystkim lekarzem. W odróżnieniu od ówczesnych kobiet, które przeważnie poświęcały życie prowadzeniu domu, nie potrafiła gotować ani sprzątać. W jej rodzinnym domu była od tego służba. Michaela nie potrafiła też zajmować się dziećmi, choć matka chciała ją tego nauczyć. Pożałowała tego dopiero gdy na łożu śmierci przyjaciółka poprosiła, by zaopiekowała się trójką jej dzieci. Mimo to, jak zawsze do nowej sytuacji podeszła ambitnie i uczyła się jak zostać matką. Pomimo wcześniejszej ucieczki przed rolą, która z góry była narzucona każdej ówczesnej kobiecie, Michaela nie do końca była tak postępowa jak się wydawało. Konkurowała z mężczyznami i w wielu wypadkach stawała przeciw nim w obronie swojej wolności, ale z drugiej bardzo szanowała religię i sposób życia jaki przewidywał kościół. Było to szczególnie widoczne podczas okresu narzeczeństwa z Sullym. Doktor Mike tak jak w przypadku swoich pacjentów miała dokładny plan leczenia, tak też w przypadku przyszłego męża posiadała ułożony scenariusz konkretnych zachowań, które musiały wypełnić okres przedślubny. Pomimo swojego postępowego charakteru oczekiwała od adoratora romantyzmu – rozmów, które pozwolą jej określić czy do siebie pasują i prezentów, ale nie w postaci suma na obiad a kwiatów. Miała dokładnie wyznaczone granice pokazujące co wolno przed ślubem, a co dopiero po nim. Bogobojna Michaela jednak nie zawsze słuchała się pastora. W naukach kościoła nie potrafiła znaleźć argumentów, które zabraniałyby chociażby udziału w nabożeństwie jej czarnoskórym przyjaciołom.

Fot. Getty Images

„Doktor Quinn” po latach

W 2018 roku odtwórczyni głównej roli opowiedziała o powodach, dla których powinien pojawić się reboot. Pomimo że serial powstał w latach 90., to do dziś wiele osób darzy go ogromnym sentymentem. „„Doktor Quinn” wciąż jest nadawana prawie codziennie w 98 krajach” – powiedziała Jane Seymour w rozmowie z „BuzzFeed News”. „Ten serial, to świetna lekcja historii i moralności, nauka dokonywania wyborów i klucz do poznania różnych kultur, różnych myśli i różnych sposobów podejmowania decyzji w życiu” – dodała. Co, jak podkreśliła aktorka, w sytuacji antyimigracyjnej polityki Donalda Trumpa, jest niezwykle ważne zwłaszcza dla młodego pokolenia, do którego taki przekaz mógłby dotrzeć. „To jest bardzo istotne w dzisiejszych czasach, ponieważ chodziło o ludzi” – imigrantów, którzy przybyli do Ameryki. „To była wczesna Ameryka, lata 70. XIX wieku, więc zajmowaliśmy się Chińczykami, zajmowaliśmy się Żydami, którzy tam przybywali. Mieliśmy do czynienia z ludźmi ze Skandynawii. Mieliśmy do czynienia z niewolnictwem i wszystkim innym – tłumaczyła. „W obecnej sytuacji kraj znów staje się nieprzyjazny dla obcych. I w ogóle nie docenia się kobiet” – dodała Audie Cornish, która prowadziła rozmowę z Jane Seymour. Co też pozostaje nie bez znaczenia w kontekście walki o prawa kobiet, która wciąż trwa.

Reklama

Sympatię do bohaterów serialu potwierdza zainteresowanie, jakie wzbudzają spotkania organizowane po latach. W 2014 roku wrócili na plan by wspólnie z „Funny or Die” stworzyć parodię zatytułowaną „Dr. Quinn, Morphine Woman”. Jane Seymour miała pomysł, żeby fabułę serialu połączyć dodatkowo z „Breaking Bad” i tak się stało. „To była magia! Wciąż mieliśmy swoje kostiumy. Większość z nas nie widziała się od szesnastu lat” – powiedziała aktorka w rozmowie z „Fox News”. Obsada spotkała się także w 2020 roku. Z powodu pandemii aktorzy połączyli się na Zoomie. Tym razem nie odgrywali żadnego show, a po prostu skupili się na wspomnieniach z planu. Na razie nie ma żadnych informacji na temat wznowienia serialu, ale biorąc pod uwagę, że w 2023 roku „Doktor Quinn” będzie obchodziła trzydzieste urodziny, można liczyć, że aktorzy przygotują coś specjalnego.

Reklama
Reklama
Reklama