Reklama

A mogło być tak pięknie... „It Ends With Us”, powieść autorstwa amerykańskiej pisarki Colleen Hoover, okazała się być ulubioną historią miłosną TikTokerek (mimo że dostało się jej trochę za romantyzowanie przemocy domowej), dlatego gdy pojawiły się plotki, że pojawić się ma się ekranizacja bestsellera, fani i fanki oszaleli. Film o tym samym tytule był jedną z najbardziej wyczekiwanych produkcji ubiegłego roku. I jedną z najgłośniejszych, między innymi dlatego, że... budził kontrowersje. I to już od momentu ogłoszenia pierwszych nazwisk z obsady. To dlatego, że główna rola damska przypadła Blake Lively, która – według sceptyków – miała być do niej za stara, bo od swojej bohaterki jest starsza o ponad dekadę! Internauci skrytykowali także stylizacje Blake Lively z „It Ends With Us”. Aktorka od początku nie miała szczęścia do tej produkcji.

Reklama

Mroczna strona „It Ends With Us”: Konflikt Blake Lively i Justina Baldoniego

Niezbyt przychylny (łagodnie mówiąc) odbiór Blake Lively przez fanów „It Ends With Us” to jednak nic w porównaniu z tym, z czym aktorka musiała mierzyć się na planie. Gwiazda od samego początku była bowiem skonfliktowana ze swoim filmowym partnerem i reżyserem filmu (w jednej osobie), Justinem Baldonim. Wszystko przez to, że mieli odmienne wizje co do tego, jak powinna wyglądać produkcja (a to Blake Lively dostało się ponownie w związku z tym, że wspomniany wcześniej wątek przemocy domowej, został tym razem całkiem zepchnięty na margines).

fot. Getty Images / Jose Perez / Bauer-Griffin
fot. Getty Images / Jose Perez / Bauer-Griffin fot. Getty Images / Jose Perez / Bauer-Griffin

Blake Lively oskarża Justina Baldoniego o molestowanie seksualne i chęć zniszczenia jej reputacji

Wygląda jednak na to, że to jeszcze nic, bo aktorka złożyła właśnie do sądu pozew, w którym oskarża Justina Baldoniego o molestowanie seksualne, a także chęć zniszczenia jej reputacji. Szczegóły nie są na razie znane. Wiadomo jednak, że w trakcie pracy nad filmem doszło do spotkania, podczas którego żona Ryana Reynoldsa (miedzy innymi w obecności męża) miała przedstawić listę swoich oczekiwań, dotyczących tego, czego nie można robić w jej towarzystwie, by środowisko pracy nie było „wrogie”. Chodziło głównie o to, by nie pozwalać sobie na seksistowskie uwagi i żarty, a także nie wspominać o wcześniejszych podbojach miłosnych Baldoniego oraz jego uzależnieniu od filmów dla dorosłych. Blake poprosiła również o to, by nie dopytywać o jej wagę, a także nie rozmawiać o jej zmarłym ojcu. A także o to, by w scenariuszu nie pojawiło się więcej scen łóżkowych niż te, które zatwierdziła, przyjmując rolę. Dystrybutor filmu, firma Sony Pictures, zgodziła się na żądania Blake. Najprawdopodobniej jednak nie wszystko poszło zgodnie z umową. Tym bardziej, że Blake Lively zarzuciła również Baldoniemu, że szargał jej dobre imię, manipulując opinią publiczną i próbując ją „zniszczyć”, co odbiło się na jej stanie psychicznym i przyczyniło się do cierpienia jej rodziny.

Reklama

Prawnik Baldoniego odpowiada na zarzuty Blake Lively

Jak można się domyślać, prawnik Baldoniego, Bryan Freedman, nie widzi winy swojego klienta. Stwierdził, że wszystko, co znajduje się w pozwie jest „fałszywe i oburzające”, a Blake złożyła go tylko po to, by się wybielić. Jaka jest prawda? By poznać odpowiedź najprawdopodobniej trzeba będzie poczekać na finał procesu.

Reklama
Reklama
Reklama