„Balkoniary” wprawiają w osłupienie i potrafią rozśmieszyć. To film zemsty, który opiera się konwenansom
To w sumie kino zemsty. Zemsty, która wprawia w osłupienie i potrafi rozśmieszyć. Niby ciężkie tematy, bo systemowa przemoc wobec kobiet, ale ofiary nie do końca są tu ofiarami.
W tym artykule:
- „Balkoniary” – o bohaterkach i reżyserce
- „Balkoniary”– fabuła
- „Balkoniary” – recenzja
- „Balkoniary” – gdzie obejrzeć?
Wyobraźcie sobie, że ktoś wziął nożyczki, krótkofalówkę, bezczelny humor Quentina Tarantino, kolory Almodovara i wszystko to wrzucił na balkon w upalnej Marsylii. Za oknem 45 stopni, a na nim suszą się brokatowe majtki… Noémie Merlant, znana dotąd głównie jako aktorka, udowadnia, że jako reżyserka potrafi zaskoczyć bardziej niż hydraulik w filmie erotycznym. Jej debiut reżyserski to nie jest ponura opowieść o traumie, to eksplozja czarnego humoru, która sprawia, że będziesz się śmiać, mimo że może być ci też niedobrze.
„Balkoniary” – o bohaterkach i reżyserce
Główna trójka bohaterek — Ruby, Elise i Nicole — nie należy do typowych ofiar. To wojowniczki, które (trochę z musu) zmieniają role — z prześladowanych stają się (niechcący) — prześladowczyniami. Scenariusz jest tak ostry, że mógłby kroić sushi. Dialogi zabawne celne, szybkie, momentami obsceniczne, ale zawsze autentyczne. To nie jest film, który próbuje być poprawny politycznie. Oj nie. Raczej reżyserka kopie w tyłek stereotypy. Punktem wyjścia były jej własne doświadczenia z mężczyznami te, które zdobyła w zawodzie modelki i… we własnym małżeństwie. Faceci i ich klejące się ręce, uśmieszki, przekonania. Wybebeszała je tutaj. Każda z bohaterek to osobna, fascynująca opowieść. Ruby — zmysłowa, pełna energii dziewczyna z kamerki. Elise – intelektualistka, która kocha swoje przyjaciółki i próbuje napisać książkę o przystojniaku z naprzeciwka. Nicole – słodka „żonka”, która chyba nie znosi swojego Misia- Pysia. Przyjechała do przyjaciółek, by od niego odpocząć. Jest jeszcze pies, który kradnie zgubione… części ciała. Jest grubo!
„Balkoniary”– fabuła
Dzień jak co dzień. Marsylczycy uwięzieni w domach z powodu nieznośnego upału podglądają sąsiadów, wachlując się gazetami i popijając mrożoną herbatę. Niektórzy są tak przystojni, że podglądanie ich jest całkiem przyjemne. Naszej balkoniary też to robią. Nawiązują flirciarską relację z przystojniakiem z naprzeciwka. Wybierają się nawet do niego na imprezkę. I na tym kończy się zabawa, a zaczyna … zabawa inaczej.
Bo potem pojawia się męski determinizm, przemoc, niespodziewany zwrot akcji. Dziewczyny muszą poradzić sobie z czymś, czego się nie spodziewały. W dodatku jedna z bohaterek zyskuje niezwykły dar – może rozmawiać z tymi, którzy już nic nie mają do powiedzenia. I jakimś dziwnym trafem są to mężczyźni. Niektóre sceny są tak realistyczne, że tylko możesz wypuścić powietrze nosem. Choćby ta u zblazowanego ginekologa lub stalkerska „miłość” niezaspokojonego i roszczeniowego mężusia.
„Balkoniary” – recenzja
Merlant stworzyła film, który balansuje na cienkiej granicy między horrorem a czarną komedią. Na spotkaniu autorskim w Warszawie udowodniła, że humor może być potężną bronią w walce z systemową przemocą. Byłam pod wrażeniem! Film młodej Francuzki jest jak jazda rollercoasterem emocjonalnym, gdzie w jednym momencie śmiejesz się do łez, a za chwilę czujesz dreszcze (obrzydzenia) na plecach.
Plan zemsty „balkoniar” (wszystkich razem i każdej z osobna) to nie tylko historia o odzyskiwaniu władzy, ale też groteskowa podróż przez labirynt męskich uprzedzeń i seksistowskich zachowań. To trochę jak feministyczny „Kevin sam w domu”, gdzie zamiast pułapek są psychologiczne mind-gry.
Od strony technicznej watch to prawdziwa uczta. Zdjęcia artystki multimedialnej Clarissy Hahn sprawiają, że każda scena jest jak obraz. Ciepłe, przegrzane kolory Marsylii kontrastują z grozą niektórych sytuacji. Muzyka momentami przypomina soundtrack z filmu noir, innym razem jest jak ścieżka dźwiękowa włoskiego horroru.
Jednak warto zaznaczyć, że „Balkoniary” to nie jest film dla każdego. To propozycja dla tych, którzy lubią kino odważne, śmieszne i wywracające konwencje do góry nogami. Takich, którzy lubią, gdy film „kopie” ich prosto w wyobraźnię. Niektóre sceny są dla mężczyzn zbyt… bolesne? Dlatego to oni często wychodzą z sali kinowej, zanim jeszcze pokażą się napisy końcowe.
Dlaczego warto? Bo to jeden z nielicznych filmów, który pokazuje, że bycie ofiarą to całkiem niezły wstęp do wyzwolenia. Opowieść o zemście, która nie jest smutna, ale pełna życia. I o traumie, która zamiast paraliżować — wyzwala. Główną bohaterką filmu jest siła, która rodzi się z kobiecego gniewu i poczucia humoru. „Balkoniary” dosłownie – policzkują tradycyjne kino.
„Balkoniary” – gdzie obejrzeć?
„Balkoniary” emitowane są w wybranych kinach w Polsce. Nie wiemy, kiedy trafią do streamingu. Jeśli tak się stanie, na pewno damy wam znać.