5 dosyć szczerych książek, które rozwieją Twoje złudzenia, że żyjesz zdrowo. Przeczytaj je najlepiej teraz!
Siedzenie w domu ma tę zaletę, że można zrobić użytek z głowy. Co jest najlepszym sposobem na to aby nie dać się panice? Zweryfikowanie, czy to co nam mówią to prawda. Głodówki, gluten, smog? Weź i wreszcie to sprawdź!
- Joanna Winiarska, szefowa działu Urody magazynu Glamour
Czy rzeczywiście smog nas zabije? Czy koncerny i przetworzona żywność celowo niszczą nasze zdrowie? I jak to jest z tymi głodówkami – w końcu są zdrowe czy nie? A gluten? Czy nadal jest sens go nienawidzić? Wyszukałyśmy dla Was książki, które napisali specjaliści, a każdy z nich spędził czasami długie lata nad zbadaniem problemu. Jeśli lubisz jednoznaczne odpowiedzi na pytania, które wszyscy sobie wciąż zadajemy – oto nasza sekretna top lista:
1. „Tak dziś jemy jak rewolucja żywieniowa odmieniła nasze życia, ciała, świat” Bee Wilson
Mało optymistyczna lektura, dzięki której możemy zobaczyć jak za życia zaledwie dwóch pokoleń dokonała się globalna zmiana, a diety oparte na ograniczonej liczbie składników zostały wyparte przez modne modele żywienia (które każda z nas przynajmniej raz stosowała, prawda?). W mediach aż roi się od guru żywieniowych i samozwańczych ekspertów na usługach koncernów. Co to w ogóle znaczy w dzisiejszych czasach odżywiać się właściwie? Mamy dostęp do przysmaków z całego świata, „zapominamy” często o lokalnych składnikach, bo kuszą nas zioła, owoce i przyprawy z każdej szerokości geograficznej. A ostatecznie i tak cała ta różnorodność sprowadza się do tego, że na całym świecie najchętniej młodzi ludzie sięgają po białe „coś” tostowe (bo nie sposób nazwać tego chlebem) i gazowany słodki napój w charakterystycznej czerwonej puszce. Konkluzja autorki jest dosyć niepokojąca – jedzenie część z nas powoli... zabija. Powoduje epidemię cukrzycy i problemy z sercem. Zdrowa żywność jest trudniej dostępna, a otyłość paradoksalnie łączy się z niedożywieniem. Bee Wilson pokazuje niesamowity wykres świata i naszych nawyków – sprawdź w którym jego miejscu się znajdujesz. A tak z zupełnie innej beczki – czy wiedziałaś, że na Islandii uprawia się... banany?
2. „Mity medyczne, które mogą zabić, część 3” Katarzyna Świątkowska
Jestem wielką fanką sposobu pisana tej pani, która jest lekarką. Wszystkie jej sądy są poparte tylko i wyłącznie badaniami naukowymi, a bibliografia po każdym rozdziale jest dłuższa od samego rozdziału. Co więcej, mam wrażenie, że rozmasowuje ona moje własne lęki i wątpliwości i uspokajająco gładzi mnie po głowie. To dobrze że nie wydałam fortuny na testy nietolerancji pokarmowej. Też uważam, że to testy raczej na naiwność. Wreszcie ufam, że mogę pić bezkarnie kawę, bo TAK, JEST ona zdrowa, a glutenowa paranoja jest mocno przesadzona. W tej części autorka pisze o tłuszczach, które uzdrawiają, o tym na czym w końcu powinnyśmy smażyć i czy mleko rzeczywiście jest zakazane dorosłym. To 3. część „Mitów medycznych” – dwie poprzednie też są na mojej short liście. Dzięki tej lekturze można złapać dystans i nieco spokoju. Np. wiedziałaś, że przy podwyższonym cukrze warto zaprzyjaźnić się z jogurtem lub kefirem? Albo, że Bogu ducha winne jaja trafiły na czarną listę oskarżane o podnoszenie cholesterolu, a werdykt brzmi: niewinne? Zresztą książkę czyta się wspaniale, autorka pisze rewelacyjnie i przezabawnie (np. superbohater zapytany o to jakie ma supermoce mówi „ toleruję laktozę”). Dla mnie bomba!
3. „Uduszeni” Beth Gardiner
Jeśli naprawdę zastanawiasz się nad tym co wciągasz nosem i ustami każdego dnia – nie mogłabyś trafić lepiej niż na tę książkę. Dwutlenek azotu, ozon, benzopireny, organiczne związki lotne do wyboru do koloru – gdyby spisać listę byłaby dłuższa niż napisy końcowe Listy Schindlera. Dziennikarka Beth Gardiner wykonała kawał dobrej roboty – podróżując po całym świecie od Pekinu do... Krakowa (mieszkałam tam wiele lat temu i codziennie wyświetlacz na rynku pokazywał normy zanieczyszczenia przekroczone o ok. ...1000 %). Autorka wyjaśnia w jaki sposób zanieczyszczenie powietrza wpływa na działanie całego naszego organizmu. Wysnuwa odważny sąd, że na całym świecie zanieczyszczone powietrze przedwcześnie zabija siedem milionów ludzi rocznie, czyli więcej niż palenie papierosów, AIDS, cukrzyca, wypadki i samobójstwa razem wzięte. Niezły rywal dla koronawirusa można by powiedzieć. Ale warto wiedzieć, bo co z tego, że odżywiasz się najzdrowiej w swojej klasie, dbasz o formę, ćwiczysz jogę skoro wdychasz TO? Dobre dziennikarskie śledztwo. Fakty i prawda. Toksyczna momentami.
4. „Zamień leczenie na jedzenie” prof. dr Andreas Michalsen
I znowu to samo – przyczyną 70 procent chorób przewlekłych jest niewłaściwe odżywianie. Więc jeśli dotyczy Ciebie: nadwaga, cukrzyca, depresja, nadciśnienie, zespół policystycznych jajników, okropny trądzik, reumatyczne bóle stawów (podkreśl właściwe/skreśl pozostałe) radziłabym zagłębić się w lekturę tej książki. Prof. Michalsen uważa, że posty i głodówki dają niesamowite efekty lecznicze (atakowana dr Dąbrowska wreszcie doczekała się wsparcia) i co więcej swoich pacjentów w berlińskim szpitalu Charite leczy właśnie w ten sposób. W książce opisuje też warianty lżejszego postu, który można przeprowadzić w domu dla każdego z tych schorzeń. Bierze za nie odpowiedzialność. Ja sama przyznam, że postanowiłam się skusić. Na razie kupiłam składniki i magazynuję siły. Teraz może nie jest najlepszy czas na dodatkowe osłabianie organizmu głodówkami, ale na pewno jest to dobry czas aby poznać wszystkie argumenty za i przeciw.
5. „Silna i szczęśliwa” Maria Borelius
Bardzo optymistyczna książka o podróży w poszukiwaniu antyzapalnego stylu życia. Autorka latami walczyła z depresją, nadwagą, brakiem energii i chęci by wstać z łóżka. Tymczasem rozwiązanie leżało w zasięgu ręki. Przeprowadziła własne badania – pojechała do ośrodka ayurwedyjskiego, odwiedziła wielu naukowców w swoich pracowniach by dowiedzieć się, że najkrótszą drogą do zdrowia jest antyzapalne jedzenie, antyzapalna medytacja i ćwiczenie oddechowe, konkretne ćwiczenia wyciszające przewlekłe stany zapalane w organizmie oraz kilka tricków psychologicznych. Potem przetestowała je na sobie – pokazała nową siebie (noooo, co za przemiana) i dała nam gotową listę ćwiczeń, działań oraz jadłospisy. Czego chcieć więcej? A przy okazji dowiedziałam się, że uczucie podziwu jest stanem, który z wszystkich uczuć najbardziej obniża poziom markerów zapalnych. Ktoś zadał sobie to trud aby to zmierzyć. Wow!