Tracee Ellis Ross o tym, że płodność i posiadanie dzieci nie są wyznacznikami kobiecości. „Muszę walczyć, by zachować swoją prawdę”
Córka legendarnej Diany Ross, aktorka Tracee Ellis Ross, otworzyła się ostatnio na temat swoich doświadczeń związanych z wejściem w okres perimenopauzalny oraz bezdzietnością. 50-latka zakwestionowała społeczne założenie, że posiadanie potomstwa oraz „płodność” są naturalnym i centralnym elementem bycia kobietą. Niezwykle inspirujące i potrzebne słowa.
Tracee Ellis Ross o bezdzietności
Tracee Ellis Ross była ostatnio gościnią podcastu „We Can Do Hard Things” prowadzonego przez Glennon Doyle. Aktorka i pisarka odbyły niezwykle potrzebną rozmowę m.in. na temat tego, co w dzisiejszych czasach oznacza bycie kobietą – zgodnie z definicją samych zainteresowanych, a nie patriarchalnymi oczekiwaniami.
50-latka szczerze opowiedziała o swoich doświadczeniach związanych z bezdzietnością i wejściem w okres okołomenopauzalny. Aktorka, która zagrała między innymi w serialach „Przyjaciółki” oraz „Czarno to widzę”, zakwestionowała społeczne założenie, że posiadanie dzieci jest naturalną i centralną częścią bycia kobietą.
Opuszcza mnie moja płodność? Czy to moja kobiecość? A może wcale nie? – powiedziała. Muszę walczyć, aby zachować swoją prawdę (...). Czuję się płodna dzięki mojej kreatywności, czuję się pełna mocy, bardziej kobieca niż kiedykolwiek wcześniej. A przecież ta moc, której kazano mi użyć, nigdy nie została użyta – kontynuowała gwiazda.
Płodność – stwierdziła córka legendarnej piosenkarki Diany Ross – nie tylko nie definiuje współczesnych kobiet, ale wręcz prosi się o redefinicję jako pojęcie.
Moja zdolność do posiadania dziecka mnie opuszcza, ale nie zgadzam się, że do tego sprowadza się płodność, nie zgadzam się, że to właśnie jest kobiecość – stwierdziła aktorka.
Edyta Broda, autorka bloga „Bezdzietnik”: „W przestrzeni publicznej za mało jest manifestowania szczęśliwej bezdzietności, dlatego wciąż kojarzy się ona z nieszczęściem”
Jej blog „Bezdzietnik” to jedno z najbardziej wartościowych miejsc w polskim internecie. Edyta Broda pisze „szczerze o życiu bez dzieci” i robi to po mistrzowsku: bez zacietrzewienia, z klasą i poczuciem humoru. W rozmowie z Glamour.pl podkreśla, że najgorsze, co można sobie zrobić, to uwierzyć w te negatywne scenariusze, którymi jesteśmy karmione i karmieni. „Z lęku nic dobrego nie wynika. Jeżeli urodzisz z lęku dziecko, też może się to skończyć fatalnie” – mówi.Tracee Ellis Ross o byciu singielką i patriarchalnej narracji
Tracee Ellis Ross zwróciła też uwagę, jak trudno jest funkcjonować z uwewnętrznioną patriarchalną narracją, w której wciąż żyjemy.
Gdy moje ciało staje się dla mnie obcym miejscem, w którym tak naprawdę nie czuję się bezpiecznie ani jak w domu… Nie wiem, jak zarządzać, kontrolować lub walczyć z zewnętrzną binarną narracją patriarchatu, która mnie prześladowała przez większość mojego dorosłego życia – przyznała.
50-latka opowiedziała tez o swoim doświadczeniu bycia singielką – zwłaszcza o tym, jak „sprzedano” jej pomysł, że musi zostać „wybrana” przez „tę jedyną osobę”. Zasugerowała, że takie myślenie i postrzeganie skazuje nas w pewnym sensie na wymazanie tego, kim jesteśmy jako ludzie, jeśli potwierdzeniem naszej wartości ma być to, czy ktoś nas „wybierze”. Aktorka stwierdziła, że bycie „wybraną” nie ma nic wspólnego z tym, kim jestem, tym, co powoduje, że moje serce śpiewa, co unosi moją łódź, sprawia, że czuję się bezpieczna, sprawia, że czuję się komfortowo, dobrze, że czuję się potężna, mądra.
Bardzo mądre, potrzebne słowa. Warto wziąć je sobie do serca.