Reklama

W tym artykule:

  1. Historia związku Taylor Swift i Travisa Kelce to scenariusz na dobrą komedię romantyczną
  2. Drogie Hollywood, życie samo pisze wam scenariusze
Reklama

Jeśli studia filmowe nie chcą zaspokoić mojej potrzeby wysokobudżetowych, pełnych przesadzonego romansu komedii romantycznych, to przynajmniej celebryci to zrobią. W ostatnich miesiącach moje ulubione historie miłosne nie rozgrywały bowiem się na wielkim kinowym ekranie, a na serwisach plotkarskich, które na bieżąco karmiły mnie doniesieniami o romansach aktorów, wokalistek, sportowców, tych największych i tych mniej istotnych nazwisk Hollywood.

Oczywiście znane dobrze wszystkim trójkąty miłosne celebrytów to wciągające sagi, które towarzyszą nam nie od dziś. Pamiętamy przecież Billy'ego Crudupa porzucającego ciężarną Mary-Louise Parker na rzecz dwudziestoparoletniej Claire Danes albo Julię Roberts, która uciekła sprzed ołtarza, zrywając z Kieferem Sutherlandem dla jego najlepszego przyjaciela.

Obecnie celebryci zapewniają nam jednak zupełnie inne, świeże i napawające nadzieją historie miłosne, które bez wątpienia przypadłyby do gustu nawet tym najbardziej wymagającym krytykom filmowym. Nietypowe, zaskakujące połączenia to gatunek, który bez wątpienia przoduje na tej nietypowej platformie streamingowej zwanej show-biznesem. W końcu komu potrzebny jest Netflix, skoro więcej emocji dostarczają serwisy plotkarskie, prawda?

Historia związku Taylor Swift i Travisa Kelce to scenariusz na dobrą komedię romantyczną

Przykład? Związek Taylor Swift i Travisa Kelce. Ich historia związku brzmi jak wyjęta z romansu Taylor Jenkins Reid lub filmu fabułą przypominającego twórczość scenarzystów Disney Channel. Najlepszy gracz amerykańskiej ligi futbolu amerykańskiego NFL zakochuje się w bijącej rekordy popularności gwieździe muzyki pop, a uczucie sporowca okazuje się dokładnie tym, czego wokalistka potrzebowała po burzliwym zakończeniu 6-letniego związku (z Joe Alwynem) i katastroficznym situationship, które po nim nastąpiło (Matty Healy).

Doskonale widzę oczyma wyobraźni, jak Taylor pyta swoich przyjaciół – tworzących szczęśliwy związek Blake Lively i Ryana Reynoldsa – po czym poznać, że to „ten jedyny”. W tle słychać nabierającą tempa muzykę klasyczną, a pociągające za struny skrzypiec smyczki napawają nadzieją na happy ending. Czyż nie brzmi to jak prosto z dobrego romansu wyreżyserowanego na początku lat 2000.?

Jeśli to was nie przekonuje, przypominamy, że relacja Travisa i Taylor zaczęła się od... bransoletki, którą piłkarz własnoręcznie zrobił dla muzyczki. Fani i fanki artystki do dziś żartują, że Kelce miał bransoletkę i marzenie, które (jak już dziś wiemy) udało się zrealizować.

Taylor Swift i Travis Kelce – historia związku nieoczekiwanej pary, która szybko stała się ulubioną

Taylor Swift i Travis Kelce tworzą jeden z najbardziej nieoczywistych, ale i wyjątkowo lubianych związków w show-biznesie. Oto historia ich miłości, która totalnie chwyta za serce.
Taylor Swift i Travis Kelce
fot. Gotham / Getty Images

Drogie Hollywood, życie samo pisze wam scenariusze

W tym momencie angażowanie się w relację celebrytów zapewnia dużo więcej rozrywki, niż produkcje, które oferują ogromne studia filmowe. Czemu więc nie pobawić się w kupidyna i stworzyć nowe miłosne duety? Tak, mówię o Meryl Streep i Martinie Short. Dlaczego, do diabła, nie jesteście razem? Czy wiecie, jak bardzo nam tego potrzeba? Szczerze mówiąc, to niegrzeczne odmawianie plotkom, niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy też nie.

Meryl Streep, ikona aktorstwa, rozstała się niedawno ze swoim mężem, co jest smutne, ale cóż, przypadki chodzą po ludziach. Streep zasługuje na kolejną szansę miłości (tak jak w filmie „To skomplikowane”, w którym zagrała w 2009 roku), a kto nie nadaje się na jej nowego partnera lepiej niż uroczy Martin Short, którego żona zmarła w 2010 roku na raka jajnika? Wystarczy zmienić nieco imiona i voilà – nowa komedia romantyczna leży u waszych stóp, Hollywood! Wykorzystajcie tę prawdziwą historię, by stworzyć kinowy hit! W końcu program „Law & Order” wykorzystuje historie z życia wzięte od lat, a jedyną rzeczą, którą lubimy bardziej niż kryminały, jest miłość.

Reklama

W oczekiwaniu na decyzje dyrektorów studiów filmowych w Hollywood będę na kanapie z paczką chipsów, chłonąc wszelkie plotki na temat moich ukochanych par, jakie znajdę na TikToku. Was też do tego zachęcam. Lektura magazynu „People” wywołuje większe rumieńce, niż niejedna produkcja Netflixa.

Reklama
Reklama
Reklama