Reklama

Internauci jak zwykle mają na ten temat wiele do powiedzenia. Opinie są skrajne.

Reklama

Ale po kolei. ‎60-letnia Frances McDormand to tegoroczna laureatka Oscara za kobiecą rolę pierwszoplanową. Statuetkę dostała za brawurową rolę w „Trzech Billboardach za Ebbing, Missouri”. W filmie zagrała silną, ekstremalnie zdeterminowaną matkę, która walczy z nieudolnością lokalnej władzy. Rola bardzo na czasie, bo wiadomo #girlpower. Ale całego filmu nie ma co opowiadać, warto go po prostu zobaczyć. Bo wzrusza, śmieszy, inspiruje, a nie „odrywa się” od rzeczywistości. Krótko mówiąc, rola udana. Raczej nie ma wątpliwości. Stylizacja aktorki na Met Galę to już co innego. Budzi wiele emocji.

Met Gala 2018: gwiazdy na czerwonym dywanie. Zobaczcie wszystkie stylizacje z Met Ball! >>>

Frances McDormand na czerwonym dywanie pojawiła się w jaskrawożółtej, ołówkowej sukience i gigantycznej drapowanej z turkusowej satyny pelerynie Valentino Couture, robionej na zamówienie. Co w tym kontrowersyjnego? W sumie nic. Ale internautów poruszył raczej dodatek, który McDormand dobrała do stylizacji - malachitowy kapelusz z liści na długich łodygach autorstwa Philipa Treacy.

Philipa Treacy, postać w branży mody absolutnie kultowa, to najlepszy modysta naszych czasów. Nakrycia głowy, które projektuje to istne dzieła sztuki. Jeśli śledziłaś pokazy haute couture na wiosnę-lato 2018 na pewno zapadły ci w pamięć kapelusze jak chmury stworzone przez niego w tym sezonie dla Valentino.

Ten, który wybrała McDormand, był o tyle kontrowersyjny, że zasłaniał jej całą twarz. Kompletnie. Do tego stopnia, że nikt nie był w stanie jej rozpoznać. No prawie nikt, bo tożsamość aktorki zdradził jeden z fotoreporterów (ten najbardziej spostrzegawczy) i wykrzyknął jej nazwisko na całą salę.

Met Gala 2018: najpiękniejsze (i najdziwniejsze) makijaże i fryzury gwiazd >>>

Nie tylko kreacja Frances McDormand rzucała się w oczy. Aktorka pozowała w niej dosyć nietypowo jak na zwyczaje panujące na czerwonym dywanie. Jej ruchy były mocno teatralne. Kręciła się w koło, tańczyła, układała dłonie w komiczne, przerysowane gesty. Trudno stwierdzić, albo zrobiła sobie z imprezy mały żart, albo po prostu dobrze się bawiła. Tego się póki co nie dowiemy. Czym inspirowany był jej strój i jak nawiązywał do tematu przewodniego imprezy („Heavenly Bodies: Fashion and the Catholic Imagination”). Jak komentuje to sama zainteresowana? „Jestem poganką” - odpowiedziała jednemu z dziennikarzy.

A co na temat jej looku mają do powiedzenia internauci? Hejterom śmierć, więc olejmy negatywne opinie. Nam podoba się i stylizacja i jej dystans do całej imprezy. Nie tylko nam. Kilka opinii? Man Repeller pisze na Instagramie: „Frances McDormand zredefiniowała słowo bosko.” Buzzfeed z kolei: „Frances McDormand na Met Gali to jedyna rzecz, która nas teraz obchodzi. To najfajniejsza osoba na świecie.” I tak dalej. Nam też się podoba.

Reklama

Zobacz także: Blake Lively najlepiej ubraną gwiazdą na Met Gala 2018? Nie uwierzycie, ile czasu zajęło stworzenie jej kreacji! >>>

Reklama
Reklama
Reklama