Marianna Zydek dla GLAMOUR: „Skołowani” to film o tym, że nie możemy nikogo szufladkować
„Opowiadamy historie po to, by coś w nas otwierały” – mówi Marianna Zydek. W filmie „Skołowani” zagrała Ankę, siostrę dziewczyny z niepełnosprawnością. I chociaż jest to kino rozrywkowe (takie też bardzo lubimy!), to pod spodem dotyka ważnych tematów.
- Katarzyna Dąbrowska
Lekkie kino, ale jak zagrane! Marianna Zydek, Agnieszka Grochowska, Gabriela Muskała i Michał Czernecki tworzą mieszankę wybuchową w filmie „Skołowani” (w kinach od 14 kwietnia). Historia jest dość prosta: Maks, typ faceta, który najchętniej skazałybyśmy na wymarcie, siada na wózku, by poderwać dziewczynę. Oj, dostanie za swoje! Ale nie to jest w tym filmie najważniejsze – sprawdzamy, co, razem z Marianną Zydek.
Ania, Twoja bohaterka, to wesoła dziewczyna, głośna, bezpośrednia. Nieczęsto widzimy Cię w takich rolach.
Bardzo się cieszę, że miałam możliwość zagrania w tak zwanym lekkim kinie. Jest to też wreszcie spełnienie marzeń mojej mamy. Za każdym razem, gdy mówiłam jej, że zaczynam nowy film i opowiadałam o scenariuszu, mama pytała: kiedy zrobisz w końcu coś wesołego? I wreszcie zrobiłam! Dla mnie „Skołowani” byli bardzo przyjemną odmianą. Tak często grałam ofiary, że zaczęłam się zastanawiać, co we mnie przyciąga takie bohaterki. Tak, trochę się już napłakałam przed kamerą. Dlatego dobrze, że przydarzyła mi się komedia. Zwłaszcza że śmiech jest bliższy mojej naturze niż płacz. Ten film jest idealny dla ludzi, którzy szukają w kinie odpoczynku i umilenia czasu.
A Ty co oglądasz i czytasz, gdy chcesz sobie umilić czas?
Serial „Rodzina Soprano” powala mi się odciąć od rzeczywistości, jest świetnie zagrany i wyreżyserowany. Plus wkręcam się w postaci. Jeśli chodzi o książki, to zawsze czytam kilka naraz i sięgam po jedną z nich w zależności od potrzeby. Jest jednak taka, do której zaglądam stale i leży zawsze pod ręką – to „Śniadanie mistrzów” Kurta Vonneguta. Kolejna to „Zaś słońce wschodzi” Ernesta Hemingwaya. Miałam takie piękne wydanie, ale niestety pies mi je zjadł.
Jaki jest teraz mądry!
Tak, pies przeczytał Hemingwaya i od tego czasu świetnie się dogadujemy (śmiech)! Wciąż też czytam po kawałeczku „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta. Jak widzisz, nie czytam raczej lekkich książek. Wydaje mi się, że literatura klasyczna jest tak bogata, że warto najpierw ją poznać.
OK, już wiem, że relaksujesz się przy nielekkich rzeczach. A jak się w takim razie gra w lekkim filmie?
Bardzo przyjemnie, choć niekoniecznie prosto. Wydaje mi się, że dużo łatwiej jest kogoś wzruszyć niż rozśmieszyć. Zawsze bardzo mi imponowali ludzie, którzy sprawiali, że innym poprawia się humor. Rola Ani była dla mnie na pewno wyzwaniem, pewnie dlatego że nie grałam wcześniej podobnych postaci – musiałam znaleźć na to jakiś sposób. Chwilę musieliśmy popracować z reżyserem na planie, zanim znaleźliśmy właściwą drogę. Początkowo byłam dziwnie nieśmiała w tej lekkiej roli, bo to było inne, nowe doświadczenie warsztatowe. Na pewno dobrze bawiliśmy się na planie i lubimy się w tej ekipie, co bardzo pomagało.
Fabuła toczy się wokół bohaterki granej przez Agnieszkę Grochowską. To młoda dziewczyna, skrzypaczka i tenisistka, z niepełnosprawnością ruchową. Uważam, że film może pomóc w rozumieniu środowiska osób z niepełnosprawnościami. Przyświecało Wam na planie takie przekonanie?
Zawsze kiedy wchodzę w jakiś projekt, to chcę, by było w nim coś więcej i głębiej. Zresztą w ogóle po to właściwie opowiadamy historie, nawet lekkie. Myślę, że zmiana w postrzeganiu osób z niepełnosprawnościami to główny temat „Skołowanych”. To film o tym, że nie możemy nikogo szufladkować. Mam nadzieję, że on otworzy coś w ludziach, uwrażliwi ich.
A w Tobie coś otworzył?
Na pewno zaczęłam zwracać uwagę np. na to, jak nasze miasta są przystosowane, by ludzie poruszający się na wózku mieli dostęp do wszystkich budynków, miejsc. Uświadomiłam sobie, z czym oni muszą sobie radzić na co dzień. Widać, że przed nami wciąż długa droga, żeby ludzie na wózkach nie czuli się wykluczeni. Zobaczyłam, jaką wielką przeszkodą może być kilkucentymetrowy próg. Agnieszka na planie cały czas poruszała się na wózku i wszyscy widzieliśmy, co może być barierą. Niby oczywiste rzeczy, a jednak warto o nich wciąż mówić.
Konsultowaliście się ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami?
Produkcja bardzo dbała o to, by postać, w którą wciela się Agnieszka była wiarygodna. Dlatego o objęcie patronatu nad filmem poprosiła fundację Avalon – organizację działająca na rzecz osób z niepełnosprawnością. Wiedza i doświadczenie pracujących w niej osób okazały się bardzo pomocne. Agnieszka na przykład przez 2 lata trenowała grę w tenisa na wózku, grała z zawodniczką z niepełnosprawnością.
Skoro mamy nadzieję, że „Skołowani” otworzą widzów, to opowiedz, proszę, o filmie, który w Tobie coś zmienił?
Widziałam parę lat temu fantastyczny dokument Karoliny Bielawskiej „Mów mi Marianna”. Jest to historia transpłciowej Marianny. Tak głęboko wszedł w jej życie, pokazał problemy, walkę o tranzycję. Kiedy oglądałam ten film, nie mówiło się wiele o problemie osób transpłciowych. Pochodzę z dość zachowawczej rodziny z tradycyjnymi wartościami. Wcześniej nie potrafiliśmy chyba zrozumieć tego tematu, nie widzieliśmy wokół takich ludzi. Ten dokument absolutnie zmienił moje myślenie i jestem bardzo wdzięczna. I właśnie za to kocham kino!