Lea Michele oskarżona o rasizm przez kolegów z serialu „Glee”: „Nie pozwoliłaś mi usiąść przy jednym stole z resztą obsady”
Lea Michele włączyła się w protest będący pokłosiem śmierci George'a Floyda i szybko została oskarżona o hipokryzję. Jej koledzy z planu serialu „Glee” twierdzą, że rasistowskie zachowania nie są aktorce obce.
- Redakcja
Protesty po zamordowaniu przez funkcjonariusza policji w Minneapolis Afroamerykanina George’a Floyda nie ustają. Oprócz zwykłych obywateli, którzy domagają się sprawiedliwości za brutalne potraktowanie 46-latka i doprowadzenie go do śmierci, do protestu dołączyło się także sporo gwiazd. Niektórzy wyszli na ulice, jak Jamie Foxx, Ariana Grande, Halsey, Timothée Chalamet, Ellen Page czy Cole Sprouse, który został aresztowany.
Inni okazali swoje wsparcie w mediach społecznościowych, a wśród nich m.in. Lea Michele, aktorka znana przede wszystkim z serialu Glee. „George Floyd na to nie zasłużył. To nie był odosobniony przypadek i to musi się skończyć” – napisała na Twitterze Michele popierając akcję #BlackLivesMatter. Niestety, jej apel nie spotkał się z pozytywnym przyjęciem ze strony wszystkich, którzy go przeczytali. A szczególnie nieprzychylnie odnieśli się do niego koledzy z planu z serialu Glee, zarzucając Lei hipokryzję.
Dlaczego Amerykanie wyszli na ulice i mówi o tym cały świat? >>>
Lea Michele protestuje przeciwko rasizmowi, ale sama jest o niego oskarżana
Na wpis o śmierci Geroge’a Floyda, który zmarła na skutek przyduszania przez 8 minut i 46 sekund przez policjanta Dereka Chauvina, zareagowała Samantha Ware. Jeśli oglądaliście Glee możecie kojarzyć ją z roli Jane Hayward w 6. sezonie serialu. „Śmiechu warte. Pamiętasz, jak mój pierwszy telewizyjny występ zamieniłaś w piekło na ziemi? Bo ja nigdy tego nie zapomnę. To chyba ty mówiłaś wszystkim na planie, ze jeśli będziesz miała okazję, to narobisz mi do peruki? Była to jedna z wielu innych traumatycznych mikroagresji, które spowodowały, że zaczęłam rozważać moją dalszą karierę w Hollywood” – napisała.
Kolejnymi osobami, którym nie spodobał się wpis Michele była Amber Riley, czyli serialowa Mercedes Jones, a także William Belli, aktor i drag queen. „Lea tak bardzo traktowała mnie jak podczłowieka, że postanowiłem opuścić Glee - napisał. W słowach nie przebierał też Dabier Snell, który też wyznał, jakich nieprzyjemności doznał ze strony Michele: „Dziewczyno, nie pozwoliłaś mi usiąść przy jednym stole z resztą obsady, ponieważ „nie pasowałem tam” – wyznał aktor.
Kim Kardashian musiała zmienić nazwę swojej marki. Celebrytkę oskarżono o rasizm! >>>
Lea Michele zabrała głos w sprawie oskarżeń o rasizm. Aktorka dolała oliwy do ognia
Lea Michele postanowiła odnieść się do ataków i wystosować przeprosiny. Gwiazda Glee tłumaczy, że nie chciała nikogo urazić, ale też, że nie przypomina sobie żadnej z przytoczonych przez jej kolegów z planu sytuacji. Głosy te skłonił ją jednak do refleksji, „jak mogła być przez nich postrzegana”. „Niezależnie od tego, czy to moja uprzywilejowana pozycja czy perspektywa spowodowały, że czasami byłam postrzegana jako szorstka, czy też była to po prostu moja niedojrzałość i niepotrzebne trudności, przepraszam za moje zachowanie i za wszelki ból, który spowodowałam" – czytamy na Instagramie aktorki. Ale ten wpis nie pomógł, a wręcz dolał oliwy do ognia. „To nie są przeprosiny, siostro” – napisał aktor Adwin Brown.
„Co za śmieciowe przeprosiny. Zasadniczo sugerują, że twoi kumple są winni za własną wiktymizację”, „Spróbuj przeprosić jeszcze raz,ale bez ego” – skomentowali internauci. Aktorce zarzucono też, że zupełnie niepotrzebnie w swoje tłumaczenie wplotła informację o swojej ciąży. Uważają, że to najgorsza i najmniej stosowna karta, jaką mogła wyciągnąć na stół. Całe oświadczenie możecie przeczytać poniżej.