Kobiety i Mężczyzna Roku Glamour 2024. To właśnie ich podziwiamy
Imponują, inspirują, dają nam nadzieję na lepszą przyszłość. Osoby, które podziwiamy za ich talent, pasję, ambicję, odwagę i determinację. Sprawdź, kto w 2024 roku zdobył tytuł Kobiety Roku Glamour i Mężczyzny Roku Glamour.
- Redakcja
W tym artykule:
- Kategoria Ikona: Katarzyna Nosowska
- Kategoria Popkultura: Aleksandra Adamska
- Kategoria Misja: Marianna Gierszewska
- Kategoria Styl: Sylwia Butor
- Kategoria Biznes: Magdalena Pieczonka
- Kategoria Mężczyzna Roku: Kamil Błoch
- Nagroda Specjalna Glamour x Samsung Kobiety Przyszłości: Wiola i Ada Klimczak
Za nami gala Kobieta Roku Glamour 2024, podczas której nasza redakcja wyróżniła absolutnie wyjątkowe osoby znane ze świata mody, biznesu, popkultury i nie tylko. Podziwiamy je każdego dnia. W tym roku przyznaliśmy statuetki w kategoriach Popkultura, Misja, Styl, Biznes i Mężczyzna Roku. Wręczyliśmy również nagrodę specjalną Glamour x Samsung Kobiety Przyszłości. Co więcej – jak co roku – wybrałyśmy naszą Ikonę. Poznaj wszystkie laureatki oraz laureata.
Kategoria Ikona: Katarzyna Nosowska
Od ponad 30 lat rządzi polską sceną muzyczną. I nie jest to żadna przesada. W latach 90. Była objawieniem. Skromna, skrajnie nieśmiała dziewczyna, wokalistka nowo powstałego zespołu Hey, miała wyjątkowy dar hipnotyzowania publiczności. O talencie muzycznym nie wspominając. Miała też inny dar – obserwacji rzeczywistości, zaglądania w ludzkie dusze i ubierania tego w piosenki. Jej teksty urosły do rangi kultowych, ba, są już częścią literatury. „Moja i Twoja nadzieja”, „Zazdrość”, „Teksański” – na nich wychowuje się kolejne pokolenie. I choć Kaśka Nosowska – tak lubi sama się przedstawiać – mogłaby odcinać kupony od sławy albo iść dalej znaną i utartą ścieżką, to wciąż wychodzi poza schematy i próbuje czegoś nowego. Nie po to, by zabiegać o jeszcze większą sławę, ale dlatego, że z uwagą słuchamy jej słów. Niezależnie od tego, ile mamy lat, czy jesteśmy dziewczyną czy chłopakiem, z miasta czy ze wsi. Nosowska trafi a w punkt, do naszych serc, ale robi to po swojemu. Dosadnie, bez owijania w bawełnę i, co ważne, z wielkim poczuciem humoru. Codziennie przekonuje się o tym 612 tys. osób obserwujących ją na Instagramie. Znajdują tam prawdę, bez lukru i filtrów. Bez lukru jest też ostatnia, trzecia już książka artystki „Nie mylić z miłością”. Autorka po mistrzowsku zgłębia najpotężniejsze uczucie, korzystając, a jakże, z własnych doświadczeń. Kto nie czytał, ten trąba, bo przegapić historię, jak mała Kasia uczyła się całowania z użyciem lustra, to błąd. W kwietniu Nosowska zapowiedziała kolejną nowość w swojej działalności. Razem z synem Mikołajem Krajewskim wystartowali z podcastem „Bliskoznaczni”. To intymne rozmowy matki z synem, międzypokoleniowe, głębokie, szczere, czasami bolesne, czasami zabawne. Do rozmowy zapraszają też gości. I to jest dopiero piękne, doskonale eklektyczne towarzystwo – od Agaty Kuleszy po Ewelonę z „Warsaw Shore”. „Mamy taką ambicję, żeby pokazać, że bliskoznaczni – ja bardzo w to wierzę – jesteśmy wszyscy” – mówi Nosowska w jednym z odcinków. „Nawet jeśli się nie znamy, jeśli nasze drogi się nigdy nie zetknęły. Bardzo głęboko wierzę, że na najczystszym ludzkim poziomie wszystkim jest nam do siebie blisko. I jest to tylko kwestia tego, by być ciekawym drugiego człowieka, żeby z nim pogadać, dać coś od siebie. I wtedy porozumienie jest moim zdaniem możliwe, między wszystkimi”. Czy można to wydrukować w podręcznikach szkolnych i poradnikach dla polityków? Nosowska nie porzuca także tego, za co kochamy ją najbardziej – muzyki. Niedawno miała premierę jej nowa płyta „Kasia i Błażej”, nagrana w duecie z Błażejem Królem. I znów mamy materiał do przemyślenia.
Kategoria Popkultura: Aleksandra Adamska
Zachwyca nas talentem, charyzmą i podejściem do życia. Nie boi się być sobą. To jedna z najbardziej zapracowanych aktorek w Polsce. Aleksandra Adamska ma na koncie role w wielu popularnych produkcjach (wśród nich: „Miasto 44”, „O mnie się nie martw”, „Diagnoza”, „Królestwo kobiet”), a także w teatrze. Jednak naprawdę głośno zrobiło się o niej za sprawą „Skazanej”. Grając u boku Agaty Kuleszy, stworzyła jedną z najbardziej charakterystycznych, wręcz ikonicznych bohaterek serialowych ostatnich lat. Mowa oczywiście o Patrycji Cichy, więźniarce, która pod zbroją złożoną z trudnych doświadczeń skrywa wrażliwość i wielkie serce. Polki oraz Polacy pokochali Pati na tyle, że dostała swój własny spin-off. Podobnie jak główna seria okazał się on wielkim sukcesem (nic więc dziwnego, że zamówiono następny sezon – prace już trwają). Z kolei Aleksandra, której przyznajemy nagrodę Kobieta Roku Glamour 2024 w kategorii Popkultura, w końcu została obsadzona w (absolutnie zasłużonej) roli głównej, dzięki czemu mogła zaprezentować pełen wachlarz swoich umiejętności aktorskich. „Jestem bardzo wdzięczna za »Skazaną«, za wszystko, co mi przyniosła. Cieszę się, że Pati mogła być poznana przez tak szerokie grono” – przyznała aktorka w rozmowie z Glamour.
Hit TVN przyniósł jej nie tylko sławę i sympatię widzek oraz widzów, ale również stworzył kolejne możliwości. Gwiazda wzięła udział w programie „Azja Express”, w ramach którego razem ze swoją siostrą Eweliną Adamską-Porczyk wyruszyła w wymagającą pod wieloma względami podróż po Filipinach. Tym samym dała się poznać z trochę innej strony. Pokazała się tam nie jako artystka, ale człowiek. Ciepły, empatyczny, z czułością i wdzięcznością podchodzący do świata oraz ludzi. Ktoś mógłby powiedzieć: „tylko tyle”, natomiast my wiemy, że (szczególnie w dzisiejszych czasach) to „aż tyle”. Mało tego. Aktorkę niebawem zobaczymy w „LEGO Masters”, gdzie zadebiutuje jako jurorka. I coś nam mówi, że uczestniczki i uczestnicy telewizyjnego show trafią pod dobrą opiekę.
Niektórym wydaje się tajemnicza, ale naszym zdaniem Aleksandra Adamska po prostu prowadzi swoją karierę w zgodzie ze sobą i na własnych zasadach. Stroni od skandali czy kontrowersji. Zamiast na sprawach prywatnych w wywiadach i mediach społecznościowych woli skupiać się na promowaniu kolejnych projektów zawodowych. A tych, powiedzmy sobie szczerze, nie brakuje. Mimo to nie sposób nie zauważyć, że aktorka wybiera je z ogromną starannością. To samo dotyczy różnorakich współprac w mediach społecznościowych czy wydarzeń branżowych. Pojawia się tylko tam, gdzie ma ochotę. I za to również należą się jej brawa.
Kategoria Misja: Marianna Gierszewska
Trzeba mieć w sobie morze odwagi, ale także empatii i zrozumienia dla innych, by obnażyć się w słusznej sprawie. Dosłownie. Marianna Gierszewska od lat działa na rzecz stomiczek, bez lukru opowiadając o życiu ze stomią. Łamie tabu, fotografując się w bieliźnie z widocznym workiem stomijnym, mówi o seksie, ale przede wszystkim dzieli się swoją historią. Miała niecałe 16 lat, kiedy zachorowała na wrzodziejące zapalenie jelita grubego, a przez kolejne lata cierpiała, szukając pomocy i próbując kolejnych terapii. W końcu wycieńczona trafiła na stół operacyjny. Wyłoniona stomia okazała się jedynym ratunkiem, a dla Marianny stała się nowym początkiem. „Przyniosła mi uzdrowienie. Pozwoliła mi skosztować miłości – bezwarunkowej, pełnej, harmonijnej. Pozwoliła mi odnaleźć w sobie pokłady odwagi, radości, stabilności i siły” – napisała aktorka w swoich mediach społecznościowych. To właśnie media społecznościowe stały się ważnym narzędziem w jej misji. „Opowiedziałam o ciele, miłości, bólu i pracy z sobą. Opowiedziałam zwyczajnie niezwykłą prawdę, która rozpoczęła pewien większy społeczny ruch” – mówiła Marianna w wywiadzie dla Glamour w marcu 2023 roku. Dziś, kiedy przyznajemy jej nagrodę Kobieta Roku Glamour 2024 w kategorii Misja, ruch społeczny, o którym wspominała, rozrósł się przybrał nowe barwy. Widząc, jak wielu ludzi bardzo potrzebuje pomocy, aktorka postanowiła pomóc im wejść na ścieżkę rozwoju i samozdrowienia. Ale najpierw zaczęła się kształcić, by mieć narzędzia do pomocy innym. Dziś jest coachką kognitywną i systemową, zdobywa nowe certyfikaty, kończy kursy. „Najważniejszym certyfikatem jest jednak ten, który napisało moje życie” – opowiadała w Glamour. „Przez wszystko, o czym mówię i z czym pracuję, przeszłam sama. Sama zaczynałam od kompletnego bajzlu, i w sercu, i w życiu. Nienawidziłam siebie i swojego ciała”. Mocne i odważne, prawda? Ale okazało się bardzo potrzebne. Działalność Marianny jest jak przystawianie lustra. Razem z mężem Miłoszem otworzyła przestrzeń warsztatową Okolice Ciała, a potem niezwykłe miejsce w Warszawie – Ajoni, gdzie specjaliści za pomocą dotyku i terapii manualnej pomagają w zdrowieniu fizycznym i psychicznym. W tym roku Marianna zajęła się kolejnym bardzo ważnym tematem. Premierę miała jej druga książka „Początek wszystkiego”, w której autorka na czynniki pierwsze rozkłada najważniejszą relację w naszym życiu – tę z mamą. „Wiele razy w życiu czułam się zagrożona, w sensie fizycznym i mentalnym” – powiedziała nam Marianna w wywiadzie tuż przed premierą książki. „Aż w końcu odkryłam, że źródło tkwi w moim początku”. I znów nie jest gołosłowna, znów posłużyła się sobą, by inni mogli przejrzeć się w jej doświadczeniu jak w lustrze. W książce, oprócz fachowej wiedzy, znajdziemy jej wyjątkowo intymny wywiad z mamą. Kiedy Marianna mówi o traumie, jako przykład ujawnia swoją. Poszła o krok dalej. Równolegle z książką powstała piękna kampania społeczna „Pamiętnik początku”, w której znane dziewczyny – m.in. Lara Gessler, Aleksandra Domańska, Olga Kalicka – opowiadają o swoich relacjach z mamą i z własnymi dziećmi. Akcja i książka Marianny nie tylko zapoczątkowały ważną dyskusję o macierzyństwie, ale też pomogły wielu z nas podjąć próbę walki o lepsze życie.
Kategoria Styl: Sylwia Butor
Sprawia, ze styl przestaje kojarzyć się z czymś wyniosłym. Bez pardonu pokazuje, jak stylizuje ostatnie czyste rzeczy z walizki, a fryzurę przed sesją układa, robiąc niedbały kok. Jej konto na Instagramie śledzi 350 tys. osób, a na TikToku – 650 tys., ale Sylwia Butor nie traci uroku dziewczyny z sąsiedztwa. Z równym wdziękiem nosi kreacje od projektantów i spodnie od piżamy. Nie pozuje, nie dystansuje się od swoich obserwatorek, odkłamuje idealne życie modelek. Choć prawdopodobnie mogłaby zamieszkać w dowolnym mieście na świecie, woli slow life w górach, niedaleko miejsca swojego urodzenia. Dziewczyna z wakacyjnej okładki Glamour, której nie jest wszystko jedno. Wie, że jej wybory i to, co pokazuje w wirtualnym świecie, mają realny wpływ na młode dziewczyny. Dlatego mówi wprost, że czuje za nie odpowiedzialność: „W końcu to są czyjeś dzieci, one mnie słuchają. Jeśli polecam coś na swoich profilach w mediach społecznościowych, to dlatego, że sprawdziło się u mnie. Czasem, jak pokazuje cos drogiego, wiem, że te dzieciaki nie mogą sobie na to pozwolić. Nie chciałabym, żeby poczuły się gorsze z tego powodu. A boję się, że mogłoby tak się stać. Ja też nie miałam kasy na takie rzeczy, jak byłam w ich wieku. To normalne”.
Sylwia Butor: „Na byciu sobą najlepiej się wychodzi” [wywiad]
Mamy dla was fragment wywiadu z Sylwią Butor – modelką i influencerką, jedną z gwiazd okładki wakacyjnego wydania GLAMOUR.Stylizacje, które Sylwia pokazuje na Instagramie, to definicja współczesnej dziewczyny. Nonszalanckiej, pracowitej, ale i takiej, która po prostu chce świetnie się bawić (i ukraść lizaka z hotelowej restauracji). Umie w trendy, ale to one muszą dopasować się do niej, a nie odwrotnie. Jest fanką prostych zestawów – nosi oversize’owe marynarki do minimalistycznych sukienek, łączy rzeczy od młodych projektantów z rzeczami vintage (i zawsze wspiera sklepy z asortymentem z drugiego obiegu!), sneakersy wybiera prawie na każdą okazje. Kochamy to, że w jej stylizacjach możemy biegać ze spotkania na spotkanie, a wieczorem odhaczyć jeszcze koktajl z przyjaciółkami. Sylwia nie lubi umiaru, umiejętnie akcentuje look cool okularami albo przeskalowaną biżuterią. To od niej podpatrzyłyśmy koronkowe rękawiczki jako kropkę nad i wieczorowej kreacji i nauczyłyśmy się, Jak przezroczyste rzeczy nosić ze smakiem. Modelka podkreśla, że zdrowy styl życia jest cenniejszy niż najdroższe kosmetyki. Namawia do mądrej pielęgnacji, która zaczyna się od drobnych nawyków, jak systematyczne picie wody. Makijaż, który robi, nigdy nie zabiera więcej niż kilka chwil. Sylwia nie pokazuje czasochłonnych tutoriali i chętnie promuje tanie zamienniki drogeryjnych hitów. „Wspaniała jak zawsze. Jesteś moją wyrocznią w kwestii kosmetyków i tak naprawdę dzięki tobie moja cera wygląda najlepiej na świecie” – piszą dziewczyny pod jej postami. Sylwia Butor przede wszystkim nie zapomniała, skąd pochodzi i że kiedyś sama podpatrywała dziewczyny w internecie. Niepodrabialne poczucie humoru sprawia, że jej styl jest niezwykły.
Kategoria Biznes: Magdalena Pieczonka
Magdalena Pieczonka pytana o rady dla młodych makijażystek odpowiada: pokora, pracowitość i pewność siebie. My dodałybyśmy do tego pasję, bo to ona sprawiła, że Magda zawróciła ze ścieżki marketingowca i postanowiła z hobby zrobić sposób na życie. Powoli wspinała się po szczeblach kariery, pracowała nad udoskonaleniem swojego warsztatu, zdobywając uznanie zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej. Z biegiem czasu jej talent, charyzma i skromność przyciągnęły rzesze klientek, a ona została nie tylko ekspertką od makijażu, ale również inspiracją, symbolem kobiety, która się realizuje i umie wziąć od życia wszystko, co chce. Teraz Magda jest ikoną branży beauty w Polsce, jej nazwisko to silna marka osobista, która stała się synonimem jakości i profesjonalizmu. Prowadzi szkolenia, warsztaty i kursy makijażu, a jej działalność edukacyjna cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Dzięki niej dziewczyny w Polsce wiedzą, że nauka make-upu to nie tylko dziewczyńska fanaberia, ale także sposób na zbudowanie biznesowego imperium. Makijażystka swój sukces przekuła w narzędzie empowermentu, wspierając kobiety w realizowaniu najśmielszych ambicji zawodowych. Wszystko, czego dotknie, zamienia się w złoto. Maluje gwiazdy z pierwszych stron gazet, jej talent doceniły m.in. Małgorzata Rozenek-Majdan, Maffashion i Anna Lewandowska. A dzięki tutorialom na Instagramie czy TikToku każda z nas może z łatwością skopiować look z wybiegu (i czasem to robimy!). Magda napisała również dwie książki, w których dzieli się tajnikami makijażu, obie stały się bestsellerami. Zaprojektowała serię autorskich pędzli LOVENUE, które uchodzą za jedne z najlepszych na rynku. Niekwestionowanym sukcesem jest też sygnowana jej nazwiskiem linia produktów do makijażu marki AA Wings of Color. Polki pokochały jej rozświetlacze, paletki, cienie do powiek za połączenie trendów i delikatności. Ale ekspertka na każdym kroku zaznacza, że makijaż to tylko kropka nad i, sztuka, która ma wydobyć nasze prawdziwe ja. „Piękno zaczyna się od pewności siebie, a makijaż może być jednym ze sposobów na jego podkreślenie” – powiedziała w jednym z wywiadów. Magdalena Pieczonka to bizneswoman 2.0, doszła na sam szczyt dzięki pasji, pracowitości i wartościom, którym jest wierna od początku swojej drogi. Udowadnia, że sukces może być narzędziem zmiany, bo dla setek tysięcy Polek jej nazwisko jest synonimem przedsiębiorczości, kobiecej siły i niezależności. Magda jest niezwykle skromna i z pewnością oponowałaby, słysząc, jak mówimy o jej wielkim sukcesie – uważa, że wiele wyzwań jeszcze przed nią. Chciałaby malować Kardashianki, a my jesteśmy pewne, że to tylko kwestia czasu.
Kategoria Mężczyzna Roku: Kamil Błoch
Na pewno znacie go z hitowego „#BringBackAlice” albo lubianego „Na sygnale”. Jednak nagroda Mężczyzna Roku Glamour wędruje w 2024 roku do Kamila Błocha nie za jego dokonania aktorskie, choć bardzo je doceniamy, ale za działalność misyjną – bo tak trzeba nazwać to, co Kamil robi dla naszej wspólnej lepszej przyszłości i czemu przyglądamy się z zachwytem. Artysta jest współtwórcą Grupy Performatywnej Chłopaki, którą nazywa kolektywem czułych mężczyzn. Razem z innymi mężczyznami tworzą męski krąg, w ramach którego pracują nad świadomym przeżywaniem męskości i budowaniem relacji. Na spotkania w swoim gronie zapraszają także innych – każdy może do nich dołączyć. Zaczęło się w 2019 roku, kiedy przyjaciel Kamila, poeta i dramatopisarz Tomasz Gromadka, zaproponował mu, by zrobił spektakl o męskości. Kamil podchwycił pomysł. Do przedsięwzięcia zaczęły dołączać kolejne chłopaki i tak powstał pierwszy krąg. Okazało się, że stereotypowa męskość, maczyzm bardzo im wszystkim przeszkadzały. Każdy z nich jej się po prostu obawiał. Każdemu z obecnych na pierwszym nieformalnym spotkaniu brakowało wspólnoty takiej, jaką potrafią tworzyć kobiety – szczerej, intymnej, bez oceniania. „Po raz pierwszy poczułem się bezpiecznie w jednym pomieszczeniu z tak dużą liczbą innych mężczyzn” – przyznał Kamil w jednym z wywiadów. I tak krąg cyklicznie zbiera się do dziś. „Wcześniej po prostu bałem się innych facetów, bo facet kojarzył mi się z przemocą, z tym, że może mnie skrzywdzić, bo taki model męskości miałem w domu. A w kręgu zobaczyłem, że nie musimy się siebie bać” – dodał Kamil. Planowany spektakl też powstał – pod bardzo znamiennym tytułem „Chcieliśmy porozmawiać o męskości, a zostaliśmy przyjaciółmi”, potem drugi – „Teraz wiesz, jak się czuję”. Kamila i jego kolegów z kręgu można także posłuchać w podcaście „Czuła męskość” – już sam tytuł burzy stereotypy i wyznacza nowy kierunek. Podążając za drogowskazem czułej męskości, artysta zaangażował się w stworzenie i prowadzenie antyprzemocowych warsztatów dla chłopców w wieku szkolnym. Ważnymi tematami zajęć są przemoc i dyskryminacja, ale chodzi w nich jeszcze o coś więcej – o znalezienie siebie, odpowiedzenie sobie na pytanie: co to właściwie znaczy być dzisiaj mężczyzną? Czy istnieje jeden wzór męskości? Kamil z kolegami starają się pokazać, że patriarchat jest złem nie tylko dla kobiet, ale niszczy również mężczyzn. Znaczący wątek jego działalności społecznej stanowi aktywne wspieranie społeczności LGBT+. Jako nieheteronormatywny mężczyzna rozumie, że mówienie o tym i normalizowanie tematu jest wciąż potrzebne. „Kiedy byłem 11-letnim queerowym chłopcem, czułem się zagubiony i myślałem, że przegrałem życie. Chciałbym, by takie dzieci wiedziały od początku, że wszystko jest z nimi w porządku i że nie są same” – powiedział Kamil w Glamour, kiedy wspólnie świętowaliśmy Miesiąc Dumy. Tak, takich mężczyzn potrzebujemy!
Nagroda Specjalna Glamour x Samsung Kobiety Przyszłości: Wiola i Ada Klimczak
Wiola i Ada Klimczak były po dwudziestce, gdy postanowiły rozpętać technologiczno-społeczną rewolucję. Same uczyły się w klasach matematyczno-fizycznych, a potem studiowały informatykę na politechnice. Nie mogły się pogodzić z faktem, że na ich kierunku było zaledwie kilka dziewczyn. Uważały, że tylko różnorodność zespołów pomoże w tworzeniu unikalnych produktów technologicznych, programów i aplikacji. Postanowiły same zostać zmianą, którą chcą zobaczyć w świecie. – Dane są przerażające. Eurostat podaje, że w Polsce kobiety stanowią tylko 15,5 proc. osób pracujących we wszystkich zawodach IT. My jesteśmy z tych, które uważają, że jeśli to zaakceptujemy, to na pewno nic się nie zmieni – mówi Wiola. Siostry założyły IT GIRLS, by wspierać dziewczynki w pasji do nauk ścisłych i inspirować do wyboru ścieżki kariery w branży IT. Przez kilka lat z warsztatów i programów mentorskich skorzystało już 87 tys. osób. Ada i Wiola postawiły na „pracę u podstaw”. Dostrzegły, że w kwestii przekonań o własnych kompetencjach, już na etapie przedszkola, między dziewczynkami a chłopcami jest ogromna przepaść. Raport Dove Self-Esteem wykazuje, że aż 89 proc. polskich dziewczynek ma niską samoocenę. Dlatego siostry skupiają się nie tylko na nauce o technologii, ale też na zwalczaniu stereotypów i dodawaniu dziewczynkom pewności siebie. Jedną z pierwszych i najgłośniejszych akcji IT GIRLS jest wydanie „Bajek zaktualizowanych”, książeczki, która przepisuje popularne bajki na współczesny język i oddaje dziewczynkom sprawczość, bo dlaczego Kopciuszek nie może kodować? I po co nam w sumie rycerz na białym koniu? W świecie, w którym technologia odgrywa coraz większą rolę, potrzebujemy różnorodnych perspektyw i głosów, które będą kształtować przyszłość. Wiola i Ada wierzą, że pokolenie, do którego teraz jeżdżą na warsztaty w przedszkolu, będzie pokoleniem zmiany i wywróci stolik, przy którym siedzą – na razie – przeważnie mężczyźni. IT GIRLS otwierają dziewczynom drzwi i uczą je myśleć o sobie jako o przyszłych programistkach, informatyczkach czy inżynierkach. Uważają, że technologia nie ma płci, a bariery, które widzimy w tej branży, są sztucznie skonstruowane i funkcjonują głównie w naszych głowach. Mówią, że miejsce kobiet jest dokładnie tam, gdzie tego zapragną, a więc także na czele firm technologicznych, w laboratoriach czy… w kosmosie. Przekonują, że rozwój technologii to rozwój społeczeństwa, i nie godzą się na to, by jego połowa była wykluczana.