Jamie Lee Curtis nie określa płci swojej statuetki Oscara. W ten sposób okazuje wsparcie transpłciowej córce
Jamie Lee Curtis jest tegoroczną zwyciężynią Oscara w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa. 64-latka nie zakłada jednak z góry, że słynny i pożądany „Oscar ze złota” jest mężczyzną. Jej statuetka ma zaimki „oni/ich”. Dlaczego?
Jamie Lee Curtis kojarzona może być ze swojej bezbłędnej roli w „Prawdziwych kłamstwach”, „Rybka zwana Wandą” czy „Halloween: 20 lat później”. Dziś mówi się o niej również, a być może przede wszystkim, w kontekście 95. ceremonii rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. 64-latka zwyciężyła bowiem w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa, zyskując tym samym pierwszą statuetkę Oscara po niemalże 50 latach pracy w zawodzie (warto dodać również, że była to pierwsza nominacja artystki).
Podczas wyjątkowego wieczoru Jamie Lee Curtis towarzyszył mąż, Christopher Guest, jednak aktorka w swojej przemowie nie zapomniała wspomnieć również o dwóch córkach: Ruby i Annie. To właśnie ze względu na jedną z nich Jamie zdecydowała się nadać swojej statuetce zaimki „they/them”, które nie określają płci Oscara. Dlaczego? Miała ku temu ważny powód.
Jamie Lee Curtis nie określa płci statuetki Oscara
W 2021 roku Jamie Lee Curtis udzieliła wywiadu dla magazynu „AARP The Magazine”, w którym wyznała, że jej młodsze dziecko jest transpłciowe. Razem z mężem patrzyliśmy z dumą na syna, który stał się naszą drugą córką – powiedziała 2 lata temu aktorka. Niedługo później gwiazda udzieliła Ruby ślubu, okazując jej pełne wsparcie na każdym etapie tranzycji. Co więcej, artystka niejednokrotnie zabierała głos jako sojuszniczka osób transpłciowych, broniąc jednocześnie i w pełni wspierając córkę. Są ludzie, którzy chcą unicestwić ją i ludzi takich jak ona. Poziom nienawiści jest taki, jakbyśmy nie wyciągnęli lekcji z faszyzmu, jakbyśmy nie nauczyli się, do czego to prowadzi: eksterminacji istot ludzkich. Każdemu zalecam zabieranie głosu. W ten sposób zmieniamy rzeczywistość – apelowała pod koniec minionego roku Jamie Lee Curtis.
Oscarowe zwycięstwo również wykorzystała, by zabrać głos w ważnej sprawie. Dzień po wielkiej gali aktorka pojawiła się w telewizyjnym programie „Today”, gdzie zapytana została, czy nazwała już „ją” (co w domyśle miało oznaczać złotą statuetkę).
Wspierając moją córkę Ruby, chcę, by mój Oscar miał zaimki: oni/ich. Nie będę nazywać statuetki, będę o nich mówić po prostu: oni. Oni mają się naprawdę świetnie, dopiero zadomawiają się u mnie. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że przeżyję coś takiego, jak ostatnie kilka dni i jestem za to niezwykle wdzięczna – powiedziała wzruszona artystka.
To tylko jeden z wielu drobnych gestów, które w ostatnich latach miały okazać wsparcie nie tylko Ruby, ale i innym osobom transpłciowym lub takim, które nie utożsamiają się z żadną płcią. Wcześniej aktorka wyznała, że to właśnie język i potencjalne błędy leksykalne są dla niej najtrudniejsze w procesie tranzycji płciowej córki. Jestem w tym nowa. Nie jestem kimś, kto udaje, że dużo wie na ten temat. Będę więc popełniać błędy, choć chciałabym próbować ich unikać – powiedziała w 2021 roku Jamie.
Naszym zdaniem radzi sobie bardzo dobrze. A wy, jak myślicie?
Jamie Lee Curtis pierwszy raz o relacji z transpłciową córką: „Najtrudniej było z imieniem”
Jamie Lee Curtis i Ruby Guest udzieliły pierwszego wspólnego wywiadu. Dwukrotna zdobywczyni Złotego Globu opowiedziała w nim szczerze, jak odnajduje się w roli matki transpłciowego dziecka.