Reklama

W tym artykule:

  1. Daria Zawiałow o buncie, przerwie w karierze, współpracy z sanah i przyjaźni z Natalią Szroeder
  2. „Metropolis… wojen nie będzie” – daty i miejsca pożegnalnych koncertów Darii Zawiałow
Reklama

Ostatnie kilka lat swojego życia Daria Zawiałow spędziła na zmianę w trasie koncertowej i studiu nagraniowym. Na swoim koncie ma już trzy bestsellerowe albumy, kilkanaście hitowych singli, które dotarły na szczyty list przebojów i morze prestiżowych nagród. Teraz chce w końcu nieco zwolnić tempo. Niedawno zapowiedziała, że ma zamiar na rok zniknąć z przestrzeni publicznej, aby odetchnąć, zaczerpnąć inspiracji i w pełni skupić się na pracach nad nową płytą. W planach ma także bardziej prozaiczne projekty, takie jak... zrobienie prawa jazdy. Rozpoczęta właśnie trasa koncertowa „Metropolis… wojen nie będzie” to ostatnia szansa, by posłuchać jej na żywo przed zapowiadaną przerwą.

Daria Zawiałow o buncie, przerwie w karierze, współpracy z sanah i przyjaźni z Natalią Szroeder

Robert Choiński: Powoli kończysz cykl promocyjny albumu „Wojny i noce”. Jak będziesz wspominać ten okres?

Daria Zawiałow: Będę go wspominać bardzo dobrze. Muszę przyznać, że był to najbardziej intensywny etap mojego życia. Momentami było ciężko, ale kończę erę „Wojen” z uśmiechem na twarzy. Myślę, że wycisnęłam ją jak cytrynkę.

Jeszcze przed premierą płyty mówiłaś mi o pierwszym w swojej karierze protest songu. Jak się potem okazało, miałaś na myśli kawałek „Metropolis”. Czy z perspektywy czasu cieszysz się, że w taki sposób zabrałaś głos?

Wychodzę z założenia, że niczego nie żałuję. Wszystko, co robię, później wychodzi na dobre. Sądzę, że protest song to trochę za duże słowo w kontekście utworu „Metropolis”. Natomiast na pewno jest to jakiś bunt. A uważam, że bunt w liryce, na przestrzeni lat, zawsze był nie tylko cool, był przede wszystkim potrzebny.

Faktycznie, protest song to może za duże słowo, ale na pewno jest to utwór zaangażowany. Jak zatem na to twoje zaangażowanie zareagowali twoi słuchacze?

„Metropolis” nie był utworem, który wyszedł na sztandary, ale nie było to moim celem. To nie miał być utwór, który coś zmieni. Także myślę, że słuchacze mają do niego stosunek ambiwalentny. Albo go lubią, albo nie. Tak jak każdą inną piosenkę. Nikt raczej nie mówił: „O, Daria zabrała głos i tutaj teraz będzie nie wiadomo co” – nie spotkałam się z takimi analizami.

fot. Piotr Porębski / mat. prasowe eBilet


Nie da się ukryć, że era „Wojen i nocy”, poza uznaniem, przyniosła ci też wymierne wyróżnienia. Trafiły do ciebie kolejne Fryderyki, w tym ten najważniejszy dla „Artystki roku”. Jaki masz stosunek do nagród?

Nagrody są ważne, ale nie są najważniejsze. Dla mnie najważniejsze jest bezkompromisowe tworzenie. Gdyby nie było nagród, to dalej bym to robiła. Natomiast Fryderyk dla „Artystki roku” ... no przyznam, że nawet mi się to nie śniło. Byłam niesamowicie szczęśliwa, to ogromna radość, że Akademia mnie tak doceniła.

Pozostańmy przy temacie sukcesów. Przez wiele tygodni najpopularniejszym singlem radiowym był twój duet z sanah – „Eldorado”. Spodziewałaś się, że piosenka z Zuzią osiągnie tak wielki sukces?

Szczerze przyznam, że tak (śmiech). Zuzia jest chodzącym sukcesem, wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto. Spodziewałam się, że możemy zawojować listy przebojów (śmiech). Poza tym bardzo lubię tę piosenkę i fajnie, że mogłam dopisać swoje trzy grosze. Ucieszyłam się także, że producentem tego numeru był Arek Kopera z Black Kiss Records – kolegujemy się i pracujemy razem od lat. Fajnie też, że Rubens nagrał gitary, które jak zwykle brzmią epicko. Bardzo mi miło, że „Eldorado” od kilku tygodni jest numerem 1 na AirPlay.

Skoro mówimy o współpracach… Jakiś czas temu wyszedł też kawałek „Czyj sen dziś śnisz” z twoją dobrą kumpelą, Natalią Szroeder. Czy nagrywanie z kimś, kogo się tak bardzo lubi prywatnie to jest prosta rzeczy czy niekoniecznie?

Myślę, że to zależy. Składa się na to wiele czynników. Z Natalią było super – ale nie wyobrażam sobie, że w tym przypadku mogło być inaczej. Przyjaźnimy i super nam się pracowało.

Możemy liczyć na to, że to powtórzycie?

Bardzo bym chciała kiedyś to powtórzyć (śmiech). Natalia jest wyjątkową dziewczyną i ważną osobą w moim życiu.

Ugorna o emocjach, poszukiwaniu prawdy w muzyce i udziale w programach telewizyjnych [Glamour Sound On]

Zaczynała w programach telewizyjnych typu talent show. Teraz poszukuje prawdy w muzyce i tworzy w zgodzie ze sobą. Gościnią kolejnego odcinka podcastu Glamour Sound On jest Ugorna. Gdzie szuka inspiracji i co planuje?

Na twoim Instagramie często widzę zdjęcia nie tylko z Natalią Szroeder, ale także z Igą Lis i Kasią Borkowską. Patrząc na was, do głowy przychodzi mi tylko wyrażenie: squad goals. Jak do tego doszło, że stworzyłyście taką zgraną paczkę?

O matko! Jak my się spiknęłyśmy? Najdłużej znam się z Kasią. Później zapoznałam się z Natalią. Kasia dowiedziała, że się znamy z Natalią, więc zaczęłyśmy się spotykać we trzy. A, że one spotykały się z Igą, któregoś razu Iga do nas dołączyła i zaczęłyśmy się spotykać we cztery (śmiech). Wyniknęła z tego naprawdę przepiękna przyjaźń. Pozdrawiam z tego miejsca moje przyjaciółki. Muszę przyznać, że przez całe życie byłam chłopaczarą i nie miałam za bardzo przyjaciółek. Pierwszy raz mam taki „girls squad”, z którym mogę się spotykać, organizować dziewczyńskie wyjścia.

Niedawno otrzymałaś nominację do nagrody Kobieta Roku Glamour w kategorii „Styl”. Sama zajmujesz się swoim wizerunkiem, czy masz od tego ludzi?

Różnie z tym bywa. Generalnie stylizuję się sama. Czasami jednak na jakieś wyjścia, sesje zdjęciowe wspomagam się profesjonalistami w tej dziedzinie. Obecnie sporo współpracujemy z Eweliną Gralak. Natomiast z tego co wiem, w tej nagrodzie chodzi głównie o styl mojej pracy.

Zapowiedziałaś dłuższą, roczną przerwę od koncertowania. Masz zamiar zniknąć także z social mediów?

Moje zniknięcie i późniejszy powrót na razie będą owiane tajemnicą.

Zanim jednak to nastąpi, odbędziesz jeszcze trasę o nazwie „Metropolis… wojen nie będzie”. Czego możemy się po niej spodziewać?

Jest to trasa, która na kilku płaszczyznach jest trasą pożegnalną. Przede wszystkim jest to pożegnanie z etapem płyty „Wojny i noce”. Jest to również pożegnanie z zespołem przed moim zniknięciem i przerwą. A także pożegnanie z tymi trzema płytami, które zrobiłam z moim najlepszym przyjacielem Michałem Kushem. Tak jak zakomunikowałam, na jakiś czas każdy z nas idzie w swoją stronę.

Każdy z nas potrzebuje teraz skupić się na czymś innym. Na nowych horyzontach, na rozwinięciu skrzydeł, na nowych projektach. Jest to potrzebne zarówno mi, jak i Michałowi.

Pracę nad nowym albumem rozpoczęłam z Bartkiem Dziedzicem. Do tej pory każda trasa była stricte dopasowana pod promocję aktualnego albumu. Teraz czeka nas trasa przekrojowa. Będzie zawierała utwory ze wszystkich trzech albumów i niespodzianki. Będzie bardzo mrocznie. Myślę, że to będą bardzo wyjątkowe spotkania ze słuchaczami. Bilety na koncerty znajdziecie na eBilet.

fot. Maciek Chomik / mat. prasowe eBilet


Na przestrzeni lat twoja twórczość stała się bardzo eklektyczna. Romansowałaś nie tylko z rockiem, ale i z elektroniką. Jakie obszary muzyczne chciałabyś eksplorować tym razem?

Jest bardzo dużo obszarów, które bym chciała eksplorować. Pozostanę wierna swoim ideom, czyli w tym przypadku zaskakiwaniem czymś, czego nikt się nie spodziewa. Pozostawię tutaj trzy kropki. Jest jeszcze absolutnie za wcześnie, żeby cokolwiek zdradzać. Wszystko zostanie powiedziane w odpowiednim momencie.

W takim razie pociągnę cię za język w innym temacie. Zauważyłem, że jakiś czas temu twoją zajawką stał się boks. Masz zamiar kontynuować treningi?

Tak, chodzę na boks. Oczywiście jestem totalnym amatorem, więc nie będę się tutaj przechwalać, jaką to ja nie jestem bokserką. Staram się trenować 2-3 razy w tygodniu.

Co w zasadzie ci daje boks?

Daje mi to przede wszystkim reset. Reset dla mojej pochłoniętą pracą głowy, bardzo tego potrzebuje. Jest to dla mnie odcięcie się, wyżycie. No i przede wszystkim sport to zdrowie. Każdy ci to powie (śmiech). Ja jestem już po trzydziestce. Musiałam zacząć coś robić. That’s it.

Życzę ci w takim razie wspaniałej trasy i owocnych prac nad nowym albumem. Do zobaczenia na gali Kobieta Roku Glamour!

Dziękuję i do zobaczenia!

Reklama

„Metropolis… wojen nie będzie” – daty i miejsca pożegnalnych koncertów Darii Zawiałow

  • Olsztyn - 29.10.2022, Filharmonia Warmińsko-Mazurska
  • Gdańsk - 28.10.2022, Klub B90
  • Elbląg - 5.11.2022, Hala Widowiskowo-Sportowa
  • Krosno - 12.11.2022, MOSiR
  • Bielsko-Biała - 13.11.2022, Cavatina Hall
  • Katowice - 18.11.2022, MCK
  • Wrocław - 19.11.2022, Hala Stulecia (występ w ramach One Love Festival)
  • Nysa - 20.11.2022, Hala
  • Lublin - 22.11.2022, CSK
  • Szczecin - 27.11.2022, Filharmonia im. M. Karłowicza
  • Częstochowa - 2.12.2022, Filharmonia Częstochowska
  • Toruń - 3.12.2022, CKK Jordanki
  • Poznań - 4.12.2022, B17
  • Łódź - 8.12.2022, Klub Wytwórnia
  • Kielce - 9.12.2022, KCK
  • Warszawa - 11.12.2022, Stodoła
  • Rzeszów - 18.12.2022, Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego

Frank Leen o muzycznych marzeniach, przyjaźni ze Szczylem i „zabijaniu uprzejmością” [Glamour Sound On]

Śpiewa, gra na gitarze i produkuje bity dla raperów. Gościem Asi Twaróg i Roberta Choińskiego w najnowszym odcinku podcastu Glamour Sound On jest Frank Leen, czyli autor hitu „Bombonierki” i wschodząca gwiazda polskiej sceny muzycznej.
Reklama
Reklama
Reklama