Reklama

Rola Elvisa Presley'a wydawała się być stworzona dla Austina Butlera. Pomimo jaśniejszych włosów i drobniejszej budowy ciała, pod względem fizycznym nie mógłby być bardziej podobny do muzyka. W filmie „Elvis” w reżyserii Buza Luhrmanna wypadł zresztą świetnie, zbierając pozytywne opinie nie tylko widzów, ale i krytyków. Tym większym zaskoczeniem było dla wszystkich, gdy tuż po premierze filmu okazało się, że niewiele później pojawić się ma kolejny i tym razem w legendarnego muzyka wcieli się znany z „Euforii” Jacob Elordi.

Reklama

To było przeznaczenie, że Austin Butler zagrał Elvisa Presleya? Niezwykła zbieżność biografii.

Austin Butler czy Jacob Elordi? Kto lepiej zagrał Elvisa?

Mowa o produkcji autorstwa Sofii Coppoli „Priscilla”, która właśnie trafiła do amerykańskich kin. Jak można się domyślać po tytule, to opowieść o muzyku z perspektywy jego żony, młodszej o gwiazdora o 10 lat (poznali się, gdy on był dwudziestoczterolatkiem, a ona miała zaledwie 14). Film powstał na podstawie bestsellerowej książki pani Presley „Elvis and Me”. Która bezwzględnie odsłania także ciemne strony z życia pary.

Pierwsze recenzje produkcji już się pojawiły. I to właśnie z nich mogliśmy dowiedzieć się, że Elvis w wykonaniu Elordiego był bardziej ludzki i zniechęcony życiem niż ten zagrany przez Butlera. To jednak tylko jedna z opinii. Głos na ten temat postanowił zabrać sam zainteresowany. Głównie po to, by ukrócić porównania, których ma już szczerze dość.

Nie wiem dlaczego ludzie zamienili sztukę w krwawy sport. Zamienili to w Koloseum. To ch... absurd – Jacob Elordi powiedział bez ogródek w jednym z wywiadów.

Zauważył także, że ludzie często oglądają dwa filmy jeden po drugim, żeby mieć szersze spojrzenie. Z jego perspektywy, byłoby to jednak zabójcze.

Reklama

Dla aktora najważniejsze jest jednak to, że jego gra aktorska spodobała się samej Priscilli. „Sporo z nią rozmawiałem. Zagrałem więc Elvisa tak, jak to opisywała” – wyjaśnił. Nie znaczy to jednak, że nie dodał niczego od siebie. Elordi zdradził, że próbował wyobrazić sobie, jak muzyk zachowywał się za zamkniętymi drzwiami i właśnie taką postać stworzyć. Czy się udało? Dowiemy się już niebawem.

Reklama
Reklama
Reklama