7 powodów, dla których nie możemy się doczekać premiery "Bridget Jones 3"
"Bridget Jones 3" wchodzi do polskich kin 16 września, a my już odliczamy dni. Choć na ekran nie wraca pełna ekipa z poprzednich części (patrzymy na ciebie, Hugh Grant) to ekranizacja bestsellerowej powieści z pewnością znów będzie hitem. Zobaczcie, dlaczego tak na nią czekamy.
1 z 6
Bo Mark Darcy i Bridget Jones mogą wreszcie zostać parą na dobre
Tak, są sobie pisani i tak, rozumiemy, że łatwo o tym zapomnieć kiedy na horyzoncie pojawia się Hugh Grant. Ale teraz będzie łatwiej, prawda?
2 z 6
Bo Bridget Jones jest ponownie taka jak my
Nie pisze już pamiętnika, ale aktywnie działa w social mediach. Nie rozstaje się ze swoim tabletem i choć postarzała się o kilka lat, to tak jak parę lat temu, możemy bez problemu dostrzec w niej siebie.
3 z 6
Bo na ekranie znów pojawia się dwóch przystojniaków
A my znów nie możemy zdecydować się czy wolimy grzecznego chłopca, czy łobuza. W filmie nie zgodził się już zagrać Hugh Grant, ale zastąpił go inny aktor, na którego przyjemnie jest popatrzeć. Patrick Dempsey, do zobaczenia w kinie! (i w domu, bo na ekran wracają też "Chirurdzy"!)
4 z 6
Bo Bridget Jones przypomina nam, że popełnianie błędów jest ok
Na przykład takich jak zaliczenie wpadki w wieku 43 lat i nie bycie pewnym kto jest ojcem. Renee Zellweger przyznała, że nawet część ekipy filmowej, która nie znała całego scenariusza, nie była pewna, kto okaże się tatą dziecka Bridget Jones.
5 z 6
Bo na ekranie zobaczymy nie tylko aktorów
Skoro nie aktorów, to kogo? Na przykład muzyków - udział w filmie potwierdził zdjęciem na Instagramie Ed Sheeran. Muzyk spędził dzień na planie zdjęciowym i wystąpił w scenie z Renee Zellweger. Możliwe, że pojawi się też więcej muzycznych gwiazd, bo kilka scen w filmie zostało nagranych podczas festiwalu Glastonbury.
6 z 6
Bo po prostu tęskniliśmy za Bridget Jones
Jej niewłaściwą bielizną, roztargnieniem i niezdecydowaniem. W końcu każda z nas ma swojego Daniela Cleavera, prawda?