Reklama

Zmiany na stanowiskach dyrektorów kreatywnych domów mody, nigdy wcześniej nie były ani tak częste, ani tak szeroko komentowane. W poprzednim sezonie branżą wstrząsnęły odejście Rafa Simonsa z Diora, Albera Elbaza z Lanvin i Hedi Slimane'a z Saint Laurent. W internecie zawrzała dyskusja na temat presji, jakiej poddawani są dziś projektanci wielkich brandów. Myśleliście, że na tym koniec? Nic bardziej mylnego. Wszystko wskazuje na to, że szykują się kolejne roszady. A w zasadzie już się rozpoczęły. 11 października, Roberto Cavalli ogłosił, że pełniący obowiązki dyrektora kreatywnego Peter Dundas zdecydował się odejść z brandu. Projektant wytrzymał na stanowisku zaledwie 19 miesięcy. I chociaż zarząd marki nie wyjawił przyczyn jego rezygnacji, plotka głosi, że powodem odejścia były problemy finansowe marki. Tym bardziej, że prezydent marki nie ukrywa, że przed nim duże zmiany. Planuje zwolnić prawie dwustu pracowników, zamknąć kilka butików i główną siedzibę marki przenieść z Mediolanu do tańszej Florencji.

Reklama

Wydaje się, że stanowisko dyrektora kreatywnego jest bardziej istotne niż kiedykolwiek. Choć moda zawsze była komercyjna, dziś konkurencja na rynku jest na prawdę ogromna, a produkty dostępne łatwiej niż kiedykolwiek. Wiele marek koncentruje się na nowych strategiach sprzedaży i kanałach dystrybucji. Dziś dizajnerskie kolekcje można kupić "right off the runway", albo scroll'ując feed na Instagramie. Klucz jednak, to stworzyć taki produkt, po który ustawią się kolejki. Dziś to nie zadanie agencji PR-owych, a właśnie dyrektorów kreatywnych. To na ich barki spada odpowiedzialność za spadek sprzedaży. Presja jest ogromna. Tym bardziej, że oprócz zaskakujących kolekcji co sezon, wymaga się od nich zaangażowania w kreowanie wizerunku marki w mediach. Także tych społecznościowych.

Są jednak marki, którym przetasowania z ostatnich sezonów wyszły na dobre. Przyszłości Gucci nikt nie wyobrażał sobie bez Fridy Giannini, która opuściła dom mody przed kilkoma sezonami. Teraz mało kto pamięta jej nazwisko, nie mówiąc o ostatniej kolekcji. Następca Giannini, Alessandro Michele, wydaje się być do pracy w Gucci wprost stworzony. Podobnie jest z Demną Gvasalią w Balenciadze. Zbuntowany projektant z Vetements zastąpił cudowne dziecko amerykańskiej mody - Alaxandra Wanga i w lot zmienił wizerunek marki. Z sezonu na sezon satynowe drapowane sukienki greckich bogini zastąpiły zdekonstruowane dżinsowe kurtki i biało-czerwone rajstopy w kalejdoskopowe wzory połączone z kwiecistymi obszernymi sukienkami. Dziś mimo zawrotnych cen, popyt na ubrania i dodatki tych marek rośnie. Kolekcje wyprzedają się, a na kolejne partie ustawiają się listy oczekujących. Nie tylko wśród wiernych klientów brandów, ale i młodego, znudzonego jednostajną modą pokolenia konsumentów.

Reklama

Nie wszyscy debiutanci radzą sobie jednak tak dobrze. Sprawdź w naszej galerii trzy pokazy, których nowi dyrektorzy kreatywni rozczarowali nas w tym sezonie.

Reklama
Reklama
Reklama