Kolekcje Pride: marki wypuszczają tęczowe ciuchy, żeby uczcić społeczność LGBTQ+. Na ile pomagają one zmarginalizowanym grupom społecznym?
Czerwiec to Miesiąc Dumy. Z tego, że możemy być, kim chcemy, i że nie musimy się z tym przed nikim ukrywać. Aby to uczcić, marki od Michaela Korsa po Levi's czy H&M wypuszczają specjalne tęczowe linie. Na ile kolekcje pride pomagają zmarginalizowanym grupom społecznym?
W tym artykule:
Miesiąc Dumy to czas, w którym społeczność LGBTQ+ wychodzi z ukrycia. Odbywają się parady, festiwale i liczne oświadczenia. Zwracają naszą uwagę na to, co udało się osiągnąć, ale i przypominają o zmianach, o które wciąż należy walczyć. Od paru lat do celebracji przyłączają się marki ze wszystkich branż, wypuszczając produkty opatrzone tęczą czy wspierającymi hasłami. Przodują w tym te modowe. W 2018 roku kolekcje Pride w Polsce promowali m.in.: Levi’s, H&M, Converse, Adidas, Nike, Under Armour czy Calvin Klein. W 2019 roku do ich grona dołączył Michael Kors. Pride to celebracja mojego prawdziwego «ja» – powiedział projektant. – Moja kolekcja to radosne ubrania na wspólne świętowanie.
Tęczowe kolekcje normalizują temat – tęczę, queerowość. Dzięki temu znacznie łatwiej o bezpieczeństwo – Julia Maciocha, prezeska Fundacji "Wolontariat Równości
Akcja reprezentacja
Mowa-trawa, która usprawiedliwia marketingowy pragmatyzm? Być może. Społeczność LGBTQ+ wydaje rocznie 3,5 bln zł na usługi, jedzenie, elektronikę – i oczywiście ubrania. Z ekonomicznego punktu widzenia wsparcie się opłaca. Tylko co ma z tego sama społeczność? Julia Maciocha, prezeska Fundacji „Wolontariat Równości” (organizatora Parady Równości), uważa, że całkiem sporo. „Tęczowe kolekcje normalizują temat – tęczę, queerowość. Dzięki temu znacznie łatwiej o bezpieczeństwo”. Spacer po ulicy w tęczowych skarpetkach wywoła mniej agresji, jeśli miasto przez cały czerwiec będzie obwieszone tęczowymi billboardami. Co jeszcze? Poczucie reprezentacji. Kolekcje powinny projektować osoby LGBTQ+, a ich produkcja powinna odbywać się w krajach, w których nie łamie się praw LGBTQ+. Julia zaznacza, że do kampanii należy faktycznie angażować osoby LGBTQ+, a same zdjęcia powinny zawierać akcenty nieheteronormatywne – takie jak pary jednopłciowe i osoby niebinarne. Warto też wspomnieć o różnorodności. Jeśli kolekcja powstała na cześć tolerancji, musi być pokazana na ludziach o różnych rozmiarach, kolorach skóry i stopniach sprawności. W końcu tęcza ma wiele kolorów.
Tęczowe złotówki
Niestety, to raczej pobożne życzenia. Tak jak w przypadku polityków, którzy pojawiają się na Paradzie Równości celem zdobycia tęczowego elektoratu, niektóre z marek wykorzystują tęczowe kolekcje, żeby zatrzeć złe wrażenie po seksistowskich, homofobicznych czy transfobicznych działaniach ich przedstawicieli. Zdarza się, że marki traktują je jako łatwy sposób na zysk i pochlebne publikacje w prasie – ale nie towarzyszą im żadne działania za kulisami. Jak sytuacja wygląda w Polsce? Do tej pory Parady nie wspierała żadna marka odzieżowa – mówi Julia. To spore rozczarowanie. szczególnie że tęczowe kolekcje wypuściła cała masa zagranicznych brandów dostępnych nad Wisłą. W końcu sukces najlepszych linii Pride nie leży w samych produktach. Na przykład Levi’s od 1982 roku oddał 270 mln zł organizacjom LGBTQ+, a 100% wpływów z tegorocznej kolekcji Pride przekaże na cele charytatywne.
Czasami zwykła nakładka na Facebook czy zdjęcie na Instagramie wystarczą, żeby zwiększyć świadomość i dać sygnał swoim nieheteronormatywnym znajomym – jestem tu, akceptuję was. Ale przede wszystkim wsparcie chociaż drobną kwotą lokalnego wydarzenia – one są tworzone wolontariacko przez osoby, które wierzą, że nasz kraj może być lepszy i bardziej otwarty – Julia Maciocha, prezeska Fundacji "Wolontariat Równości
Powody do dumy
Takie działania powinny stać się regułą wśród brandów liczących na tęczowe złotówki. Zakup T-shirtu czy sneakersów z tęczowej kolekcji to fajna sprawa – ale niestety, to nie zawsze realnie wspomaga społeczność. Zamiast tego Julia proponuje małe kroki.
Czasami zwykła nakładka na Facebook czy zdjęcie na Instagramie wystarczą, żeby zwiększyć świadomość i dać sygnał swoim nieheteronormatywnym znajomym – jestem tu, akceptuję was. Ale przede wszystkim wsparcie chociaż drobną kwotą lokalnego wydarzenia – one są tworzone wolontariacko przez osoby, które wierzą, że nasz kraj może być lepszy i bardziej otwarty.
Pierwsza Parada Równości była nie imprezą, tylko protestem. A nierówności i niesprawiedliwości, które wówczas dotykały społeczność LGBTQ+, wciąż istnieją na całym świecie, również w Polsce. Zamiast pozwalać, żeby szybka moda serwowała nam po prostu tęczowe ciuchy na imprezę, zacznijmy wymagać od marek realnych działań. Pierwszy zwiastun zmiany już jest – Julia zdradziła, że w tym roku Parada nawiązała współpracę z Levi’sem. I to jest prawdziwy powód do dumy.
Od momentu publikacji powyższego tekstu w magazynie Glamour 06/2019, w warszawskiej Paradzie Równości udział bierze, jako jedyna z sektora mody, marka Levi's.