Reklama

W tym artykule:

  1. Trendy na jesień 2023, które zostaną w mojej szafie na lata –Love letter do czerni
  2. Im wyżej, tym lepiej
  3. Ostre jak żyletki (kołnierzyki koszul)
  4. Korporacyjna elegancja, czyli niech żyją damskie garnitury
  5. Mniej znaczy więcej
Reklama

Trendy na jesień 2023 oferują całą gamę nowych elementów garderoby, kolorów, fasonów oraz materiałów, które, według projektantów i projektantek czołowych marek, powinny zagościć w naszych szafach. Jak w natłoku modowych informacji wybrać te, które pozostaną z nami na długie lata i nie przepadną za kilka miesięcy w czeluściach zapomnienia oraz kiczu? Zrobiłam to za was. Prezentuję wam więc 5 trendów na sezon jesień-zima 2023/24, które zostaną ze mną na dłużej.

Trendy na jesień 2023, które zostaną w mojej szafie na lata –Love letter do czerni

Moja miłość do czerni ma swoje wyraźne odbicie w mojej szafie, w której goszczą przede wszystkim właśnie czarne elementy garderoby. I choć moje uwielbienie do tego koloru nie przeminie wraz z końcem sezonu jesień-zima 2023/24, projektanci i projektantki wyróżnili czerń w swoich kolekcjach na ten okres, tworząc prawdziwy list miłosny do tego koloru. Był to love letter w wydaniu femme fatale, bowiem na wybiegach pojawiły się: lateksowe propozycje Davida Komy czy zmysłowe stylizacje Ann Demeulemeester. Rzeczywiście, z jednej strony dało się zauważyć wysokie buty do ud, seksowne biustonosze i spódnice spięte agrafkami. Z drugiej strony były smukłe sukienki inspirowane filmem noir, długie rękawiczki operowe i płaszcze motocyklowe. Interpretacji tego trendu może być więc wiele, jednak jedno jest pewne. Czas na femme fatale era i to nie tylko w tym sezonie. Koniecznie w wydaniu all black.

fot. Getty Images / Victor Virgile

Im wyżej, tym lepiej

Kozaki to nieodłączny element jesiennej garderoby i nie ma w tym absolutnie nic odkrywczego. Buty na obcasie przed kolano królowały w sezonie jesień-zima 2022/23, a cieszący się w tamtym czasie popularnością model lansowały m.in. Emily Ratajkowski, Kaia Gerber czy Kendall Jenner. W tym roku projektanci i projektantki poszli/ły jednak o krok dalej, choć może powinnam powiedzieć... wyżej.

Bezkompromisowe, seksowne i odważne kozaki nie przed kolano a do połowy uda zdominowały wybiegi takich marek jak Stelli McCartney, Elie Saab, Isabel Marant czy Bottega Veneta. Zawitały również w stylizacjach takich gwiazd jak Rihanna czy Rosie Huntington-Whiteley. Trafiły również do mojej szafy, gdzie grzecznie stoją obok swoich nieco krótszych sióstr i dalszych kuzynek. Czy przechodzę w tych butach cały sezon? Zapewne nie, ponieważ kozaki za kolano to idealne buty na wyjątkowe okazje, na dni, gdy chcemy się poczuć kobieco lub po prostu podkreślić swoje nogi. I dobrze, taki model zawsze warto mieć w swojej szafie i cieszyć się nim wtedy, kiedy ma się na to ochotę.

fot. Getty Images / Victor VIRGILE

Ostre jak żyletki (kołnierzyki koszul)

Grzeczne, skromne i niepozorne elementy garderoby bez wątpienia stały się znaczącym graczem w kolekcjach na sezon jesień-zima 2023/2024, a zapinana na guziki koszula była jednym z nim. I nie ma w tym nic odkrywczego, bowiem ponadczasowy i klasyczny fason eleganckiego ubrania rokrocznie pojawia się na wybiegach czołowych projektantów i projektantek. Czemu więc tym razem zyskał szczególną uwagę entuzjastów i entuzjastek mody?

Lato kojarzy się z delikatnymi sylwetkami, bufiastymi rękawami i marszczonym materiałem. Jesień i zima to natomiast powrót do ostrych jak zyletki fasonów i krojów, do których bez wątpienia należy klasyczna koszula z kołnierzykiem. W kolekcjach na sezon FW23/24 koszula była jedną z czołowych bohaterek – tłumaczy Rebecca Rhys-Evans, redaktorka brytyjskiego serwisu „Who What Wear”.

W kolekcjach na sezon FW23/24 koszula była jedną z czołowych bohaterek. Często pomijana i uważana za element podstawowy, została zrewolucjonizowana przez takie marki jak Yuzefi, Bottega Veneta i Eudon Choi, które dodały żywe kolory lub efektowne detale, takie jak paski w talii i mankiety XXL, a tym samym podniosły status niegdyś skromnej koszuli – podkreśla dziennikarka.

Muszę przyznać, że i ja spojrzałam łaskawszym okiem na koszule w mojej szafie, nagle dostrzegając ich niekończący się potencjał, ponadczasową elegancję i klasyczną formę. Proste ubranie łączę obecnie ze wszystkim, co tylko znajdę w otchłaniach mojej garderoby. Koszulę noszę do spódnic mini, do jeansów, pod swetry czy dzianinowe kamizelki, a także do marynarki. Zakochałam się w maksymalnej uniwersalności tego, niegdyś zarezerwowanego jedynie dla biurowych korytarzy ubrania i jestem pewna, że to love story przetrwa próbę czasu i nie okaże się jedynie jesiennym romansem.

fot. Getty Images / Victor VIRGILE

Korporacyjna elegancja, czyli niech żyją damskie garnitury

Wspomniana już estetyka cichego luksusu oraz szerząca się moda na minimalizm i elegancje sprawiły, że do łask wróciły damskie garnitury w przeróżnych wydaniach. Kojarzony niegdyś z korporacyjnym stylem komplet nie jest w końcu nowością, którą odkryły kilka lat temu entuzjastki minimalistycznych rozwiązań – klasyczny duet już w latach 70. XX wieku popularyzowała Bianca Jagger, stawiając spodnie nad kobiecą sukienką. W tym samym czasie (oraz nieco później, w latach 80.) zrodził się power dressing, czyli styl, który pomagał (i nadal pomaga) budować kobietą ich zawodową pozycję w zdominowanym przez mężczyzn świecie biznesu.

Dziś damski garnitur obecny jest nie tylko na wybiegach takich marek jak Burberry, Saint Laurent, Max Mara, Valentino czy Loewe, ale i stał się dominującą częścią nowej estetyki księżnej Kate, regularnie gości w stylizacjach Taylor Swift, Gigi Hadid czy Kendall Jenner. Wbrew trendom Y2K, istnieje więc wyraźna potrzeba eleganckiego ubioru, który sprawdzi się zarówno w pracy, jak i w wydaniu casual. Niezależnie od tego czy mowa tu o ołówkowych spódnicach z wysokim stanem, dużych marynarkach, szerokich spodniach garniturowych z zakładkami czy popularnych kamizelkach – klasyka cichaczem wkradła się do naszych szaf i mam szczerą nadzieję, że zostanie tam na dłużej. W moim przypadku nie ma tu wątpliwości – spodnie od garnituru już dawno zastąpiły uwielbiane przeze mnie niegdyś jeansy i nie wyobrażam sobie, by kiedykolwiek miały zniknąć z moich stylizacji.

fot. Getty Images / Victor VIRGILE

Mniej znaczy więcej

Tegoroczne propozycje na sezon jesień-zima udowodniły, że spokojniejsze stylizacje nieraz potrafią zrobić największe wrażenie. Cichy luksus nadal pozostaje najbardziej pożądaną estetyką tego roku i choć wokół tego terminu i jego ścisłych powiązań z elitarnością rosną kontrowersje, projektanci skłaniają się ku niemu i wykorzystują go w sposób wcześniej niespotykany. Proste, gładkie i minimalistyczne T-shirty, sukienki z dżerseju, jeansy czy marynarki zdominowały świat mody i sprawiły, że hasło „mniej znaczy więcej” nabrało nowego znaczenia.

Reklama

Uwaga projektantów i projektantek, zamiast wymyślaniu nowych form czy printów, skupiła się na krawiectwie i dopracowaniu do perfekcji tego, co wydaje się podstawowe, nudne i być może, dla wielu entuzjastek i entuzjastów mody, niewarte uwagi. Diabeł jednak tkwi w szczegółach (oraz składach na metkach ubrań). Z nową dawką miłości spojrzałam więc na klasyczne płaszcze, gładkie swetry czy ponadczasowe koszule, doceniając morze możliwości, jakie mi oferują. Nie ma wątpliwości, że quiet luxury zostanie niebawem zastąpione nową estetyką, jednak focus na jakość ponad ilością oraz na ponadczasowe formy zostanie ze mną na lata. Was również zachęcam więc do inwestowania w wysokiej jakości ubrania, których nieśmiertelny fason przetrwa niejedną złotą jesień.

fot. Getty Images / Virgil

Cichy luksus to trend, który zdominował wybiegi czołowych projektantów. „Mniej znaczy więcej” nabiera nowego znaczenia

Cichy luksus to minimalizm w nowym wydaniu. Ubrania kupione zgodnie z ideą quiet luxury będą cieszyć oko nie tylko przez lata, ale i dekady.
Cichy luksus
fot. Getty Images (Estrop, Victor VIRGILE), kolaż Glamour.pl
Reklama
Reklama
Reklama