Reklama

Dresy – czy symbol 2020 roku zostanie z nami już na zawsze? I co mówią o zmianach zachodzących w branży mody

Czas izolacji i spodni ze stretchem – mogliby napisać o roku 2020 historycy mody. Sklepy jednogłośnie potwierdzają, że panika związana z koronawirusem i ponure prognozy ekonomistów spowodowały ostry spadek sprzedaży w branży. Z jednym wyjątkiem. Tylko dresowe spodnie zyskują na popularności, co czyni z nich największy (i być może jedyny) trend w modzie.

Reklama

Bluzy oversize – tak wielkie i ciepłe, że zapragniesz się w nich schować. Gładkie i z najfajniejszymi nadrukami, jakie widziałyśmy >>>

Nie ma się co dziwić – gdy pisałem te słowa, rząd na cztery spusty zamknął restauracje, sklepy, z towarem nie uznawanym za niezbędny do przeżycia raz otwiera, raz zamyka, a większość pracowników biurowych wykonuje swoją pracę zdalnie. Moda jako symbol statusu przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Na szczęście żaden rząd nie odbierze nam dresów.

Ani żaden projektant, bo na sezon jesień-zima 20/21 każda luksusowa marka uwzględniła w swojej kolekcji wariacje na temat wygodnych spodni. To bezprecedensowa sytuacja – w przeszłości projektanci otwarcie gardzili noszeniem loungewearu poza domem.

„Dresowe spodnie są oznaką porażki. Straciłaś kontrolę nad własnym życiem, kupiłaś więc parę dresów” – mówił Karl Lagerfeld w 2013 roku.

Te słowa (poza tym, że były szczytem elityzmu i mizoginii), symbolizowały modę zeszłej dekady – aspiracyjną, elegancką i wyrwaną z prozy codziennego życia. „W tej chwili następuje prawdziwy zwrot wartości” – powiedział Scott Sternberg, ojciec sukcesu nieistniejącej już hipsterskiej marki Band of Outsiders. Sternberg lansuje obecnie nowy, zrównoważony brand Entireworld. Oparta na modelu DTC, czyli bezpośredniej sprzedaży klientom, omijającej hurtownie, fashion weeki i duże, wielobrandowe sklepy. Marka szyje proste, niezobowiązujące rzeczy w spokojnych kolorach – z naturalnych, jakościowych materiałów w cenach premium i bez podziału na sezony. Oczywiście, bestseller marki – czyli hero item w języku branży – to dresy. Zainspirowane francuskim filmem dla dzieci, w paru radosnych kolorach. Ich sprzedaż od momentu ogłoszenia lockdownu podwaja się z tygodnia na tydzień – podczas gdy reszta branży nadal próbuje organizować pokazy mody czy gwiazdorskie promocje. Zdaniem Sternberga, „wygląda się w nich jak połączenie Teletubisia, Bena Stillera w «Genialnym klanie» i reklamy J.C. Penney z 1979 roku”. Brzmi jak opis najmodniejszego looku sezonu.

Reklama

Tekst pierwotnie ukazał się w magazynie „Glamour” nr 12/2020 - 1/2021 (206)

Reklama
Reklama
Reklama