Reklama

Wczorajsza prezentacja kolekcji Natalii Maczek i Tomka Wirskiego była przełomowa pod kilkoma względami. Po pierwsze był to debiut na rodzimej scenie mody – duet ma na koncie pokaz w ramach nowojorskiego fashion weeka, ale polska publiczność miała okazję zobaczyć ich na żywo po raz pierwszy. Oczekiwania były wyśrubowane, a potrzeba doświadczenia czegoś nowego i wyjścia poza dobrze znany i bezpieczny pokazowy schemat jeszcze większe i nie zawiedliśmy się.

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Polska marka MISBHV łączy siły Reebokiem! >>>

Co było zaskakujące? Wszystko - począwszy od samej formuły pokazu, na modzie kończąc. Chodzi przede wszystkie o sposób myślenia o tym, czym właściwie jest pokaz i potraktowanie mody jako pretekstu do opowiedzenia znacznie szerszej historii. Tym samym nowości zadebiutowały w przestrzeni jednej z sal Pałacu Kultury w całkiem niespodziewanej formie - poprzedzone doświadczeniem z pogranicza performance’u. Na scenie, przy podniesionej kurtynie, w pierwszej kolejności odbył się pokaz tradycyjnego ludowego tańca wykonanego przez tancerzy grupy Śląsk w rytm stworzonej specjalnie dla Misbhv aranżacji “Soft Power”, powstałej we współpracy z projektantką światła Jacqueline Sobiszewski i londyńskim DJem Felicita.

Dalej w smudze świata, na wzór poklatkowej animacji, swój układ odtańczył solista – i tutaj też część wizualna i dźwiękowa żyły jakby własnym życiem. Dopiero, gdy ten element show dobiegł końca, publice przedstawiono nowości spod ręki Maczek i Wirskiego.

Czy kolekcja była zakończeniem? Tak - w odniesieniu do tego, co dzieje się w polskiej modzie i nie - jeśli chodzi o dotychczasowy dorobek polskiej marki. Sami twórcy Misbhv na Instagramie zapraszając na swój pokaz zapowiedzieli ją następująco:

Polish Jazz to analiza uniformu Polski Ludowej skontrastowana humorem, kolorem i puentą Polskiej Szkoły Plakatu.

Modele i modelki, którzy szli w takt śpiewanej a’capella ludowej pieśni, zaprezentowali kroje inspirowane dawną polską odzieżą roboczą i partyjnym sznytem, w tym m.in. proste pudełkowe żakiety zestawione z szortami, kultowe luźne skóry oznaczone odblaskowymi motywami, a także nie mniej osławione płaszcze. Te ostatnie, mimo że odszyte z technicznego nylonu, pojawiły się na wybiegu w dużo lżejszej wersji w porównaniu do tych z poprzednich kolekcji.

Co do butów, o starą klepkę, którą wyłożone były podłogi marmurowej sali Pałacu Kultury, stukały obcasy kultowego modelu w szpic, który wczoraj pojawił się w także w wersji przedłużonej do kolan. Goście zobaczyli też płaskie skórzane botki do kostki ostro ścięte w palcach noszone głównie przez modeli. Nowością i głośno zapowiadanym hitem okazały się być zaprojektowane we współpracy z Reebokiem sneakersy – szaro-białe z elementami odblaskowymi sznurowane wokół kostki mają wszelkie zadatki, by stać się kolejnym sprzedażowym numerem 1 Misbhv. Nie wiadomo dokładnie, na kiedy zaplanowano ich rynkowy debiut, ale prawdopodobnie dostępne będą na początku 2019 roku.

Jeśli chodzi o kolory i printy, a także tytułowe hasło czyli Polish Jazz (pobrzmiewające na projektach w formie napisu), mają one swoje źródła w sztuce – do współpracy nad wiosenno-letnią propozycją dedykowaną polskim widzom duet Maczek-Wirski zaprosili legendę polskiego plakatu w osobie Rosława Szaybo. Profesor, poznaniak z urodzenia, który ukończył warszawską ASP w pracowni Fangora i Tomaszewskiego i sam prowadził pracownie plakatu, otworzył przed projektantami swoje archiwa, a ci przełożyli jego projekty z lat 60. i 70. na język ubioru.

Na czym polega wartość i niepowtarzalność pokazu Misbhv? Przede wszystkim na połączeniu pozornie nieprzystających do siebie jakości w jedno spójne doświadczenie – ludowości podanej w towarzystwie połamanych dźwięków, nowoczesności projektów skontrastowanych z wnętrzem największego pomnika socrealizmu w Polsce (czyli Warszawa lat 60. podaje rękę tej dzisiejszej), czy wreszcie pokazaniem własnej twórczej myśli w ukłonie rodzimej tradycji.

Reklama

Jeśli nie widzieliście, żałujcie - tego nie odda żaden Instagram. Misbhv – wielkie brawa!

Reklama
Reklama
Reklama