„Za hajs matki baluj” to poradnik dla młodzieży, który mówi o seksie w najbardziej szkodliwy sposób
Poradnik dla młodzieży „Za hajs matki baluj” można podsumować jednym cytatem: „Nie musisz rozumieć kobiet, wystarczy, że je zaliczysz”.
- Aleksandra Jóźwiak
Na polskim rynku nie było chyba bardziej szkodliwej publikacji niż ta, której premiera odbywa się dzisiaj. Nakładem wydawnictwa Edipress w księgarniach pojawił się poradnik dla młodzieży Za hajs matki baluj, autorstwa nieznanych osób. Wydany pod szyldem popularnego facebook'owego fanpage'a, organizującego imprezy i sprzedającego koszulki z flagowym hasłem, podpisano opracowaniem zbiorowym. Określany jako „przewodnik dla lanserów bez obciachu i bez strachu” podejmuje tematy takie jak impreza i seks. Jak wygląda zawartość książki w środku? Stock'owe zdjęcia bawiących się nastolatków, okraszone „złotymi myślami” enigmatycznych autorów: „Nie musisz rozumieć kobiet, wystarczy, że je zaliczysz”, „Pewna siebie laska nie ma problemu z tym, że supergość traktuje ją przedmiotowo”.
Poradnik zachęca nie tylko do przedmiotowego traktowania ludzi (nie tylko dziewczyn), sprowadzając seks do nieodłącznego elementu dobrej zabawy, ale przekonuje również, że „melanż” to najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu, a nastolatkowie, którzy upijają się na imprezach są cool. Co więcej, kanon piękna według autorów ogranicza się do dużych piersi („Przystojniaka na imprezie nie wyrywa się na ładne oczy, musisz mieć także niezłe cycki”), krągłej pupy i płaskiego brzucha („Bez krępacji kuś, odsłaniaj brzuch, pokazuj cycki, wypinaj tyłek, ale tylko wtedy, kiedy faktycznie masz się czym pochwalić”). W połączeniu z kolejną opinią, że „superlaski ograniczają się tylko w jedzeniu, dlatego są super” nie dziwią wyniki badań, według których co druga nastolatka zmaga się z problemem akceptacji własnego ciała.
Najbardziej szkodliwe jest jednak to, że książka Za hajs matki baluj wmawia chłopcom, że jeśli dziewczyny mają na sobie szpilki i pokazują dekolt, są łatwe, a tym, jak są ubrane dają przyzwolenie na seks, bo „cztery dziewczyny w szpilkach przy barze to pewniak, że którąś zaliczysz”. Takie postulaty mogą prowadzić do bardzo niebezpiecznych zachowań wśród nastolatków. Bo skoro uczy się ich, że kobiety nie mają nic do powiedzenia, a nawet jeśli odważą się sprzeciwić, to „nie” oznacza „tak”. Podsumowując, poradnik rozpowszechnia kulturę gwałtu i zachęca do przemocy seksualnej.
To, że jesteśmy zaniepokojone wydaniem tej książki, to mało powiedziane. Jak chłopcy, którzy przeczytają coś takiego, nauczą się traktować dziewczyny z szacunkiem? W kraju, w którym edukacja seksualna w szkołach nie istnieje, a jedyna instytucja, która mówi o tym głośno i stara się zwiększyć świadomość na temat seksu wśród Polaków, to projekt społeczny zainicjowany przez Anję Rubik, pojawienie się tego poradnika to kolejna próba zrujnowania wszystkich wartości, jakie #sexedPL i inne kampanie o sekspozytywności starają się przekazać. Bo przecież idąc za tropem anonimowych autorów książki Za hajs matki baluj oraz wydawnictwa Edipress liczy się: „Fejm, melanż, fejs i snap”, a „impreza z pianą to gwarancja, że bzykniesz wystrzałową laskę”.