Reklama

Jean-Jacques Rousseau, szwajcarski filozof, uwielbiał zakradać się w ciemne, boczne uliczki, by tam zupełnie obcym osobom, zachowując bezpieczny dystans, pokazywać goły tyłek. Taki miał fetysz. Podobno to upodobanie było konsekwencją doświadczeń z głębokiego dzieciństwa. Rousseau wcześnie stracił matkę, wychowywała go niańka, rozmiłowana w klapsach, które XVIII-wieczny myśliciel zapamiętał jako seksualnie stymulujące. James Joyce, autor „Ulissesa”, uznawany za jednego z najważniejszych literatów w historii, szalał z rozkoszy, gdy słyszał pierdnięcia swojej żony (i marzył o bąkach puszczanych prosto w twarz). A Mozart snuł fantazje o lizaniu odbytu. W wiktoriańskiej Anglii popularnym fetyszem wśród mężczyzn były odkryte kobiece kostki, których na co dzień nie widywali, bo były skrzętnie chowane pod kilogramami falban. Wszystko może nas podniecać?

Reklama

Fetysz to nie kwestia gustu

Słownik definiuje fetysz jako przedmiot lub niegenitalną część ciała, która wzbudza w nas podniecenie. „Ludziom wydaje się, że fetysz jest marginalnym zjawiskiem zarezerwowanym dla konkretnej grupy, np. dla osób uprawiających BDSM – mówi Patrycja Wonatowska, seksuolożka i edukatorka seksualna z Instytutu Pozytywnej Seksualności. – Często nie zdają sobie sprawy, że fetyszem może być absolutnie wszystko, od koloru włosów po budowę ciała. Czasem podejmujemy kontakt seksualny wyłącznie z osobami, które są rude, albo jedynie z osobami o małych bądź o dużych piersiach. Fetysz pojawia się w wielu relacjach, tyle że ludzie nie zdają sobie sprawy, czym on jest albo że w ogóle mają jakiś fetysz”. Jak w takim razie odróżnić fetysz od zwykłej preferencji? Załóżmy, że gustujesz w śniadych brunetach. Jeśli jednak w równym stopniu może podniecić cię blady blondyn, to zamiłowanie do brunetów będzie kwestią gustu. Ale jeśli seks z blondynem nie daje tyle radości, ile przynoszą kontakty z brunetami, to wtedy można już mówić o fetyszu. „Fetysz jest gwarantem lepszych doznań seksualnych. Bez tego, co jest naszym fetyszem, nasze życie seksualne czy pojedynczy kontakt seksualny nie będą już tak satysfakcjonujące” – potwierdza Patrycja Wonatowska.

Afrodyzjaki: Jedzenie i seks, czyli jak rozbudzić zmysły >>>

Czy to znaczy, że fetyszysta pozbawiony dostępu do swojego fetyszu całkowicie zrezygnuje z kontaktu? Nie ma fetyszu, więc nie ma seksu? „Rzadko zdarza się, żeby osoba, która ma fetysz, w ogóle nie podejmowała kontaktów seksualnych. Raczej będzie dążyła do tego, żeby ten fetysz się jednak pojawił” – wyjaśnia ekspertka. – Podam przykład. Jednym z najczęstszych fetyszy są szpilki i pończochy. Bez tych bodźców kontakt seksualny jest z automatu mniej satysfakcjonujący, dlatego ktoś mający fetysz szpilek i pończoch będzie się starał, żeby się pojawiły. Jeśli druga strona odmówi, zawsze zostaje strefa wyobrażeń i fantazji. Taka osoba wyobrazi sobie szpilki i pończochy, żeby móc podjąć kontakt i być z niego zadowolonym”. Tylko żeby zorganizować sobie fetysz, trzeba o nim powiedzieć, a to bywa najtrudniejsze. Bo wstyd, bo strach, że zwyzywają nas od zboczeńców, bo kultura zamknięta na przyjemność. Boimy się mówić o fetyszach? „Wszystko zależy od rodzaju fetyszu. Jeśli fetyszami są kajdanki, pończochy czy stopy, to OK, o takim fetyszu można powiedzieć głośno, bez obawy przed reakcją – odpowiada Patrycja Wonatowska. – Ale gdy już ktoś powie, że jego fetyszem jest przebieranie się za płeć przeciwną albo żeby ktoś oddawał na niego mocz lub stolec, to może już nie spotkać się ze zrozumieniem. Zwłaszcza w tym drugim przypadku, bo w naszej kulturze nie mówi się o odchodach, o nieczystościach. Podobnie ze wszystkim, co czytamy jako agresję. Shibari, czyli wiązanie, będzie jeszcze w porządku, ale jeśli pojawi się tam wątek dominacji, przejmowania władzy nad drugą osobą, to już odbiór może być różny. Mimo że coraz więcej mówi się o fetyszach, wciąż pozostają one w sferze tabu. Wiążemy fetysze z ciemną stroną seksualności. Dlatego ludzie niechętnie dzielą się swoimi fetyszami, bo boją się oceny”.

Uczmy się o fetyszach, nie oduczajmy się fetyszy

Trochę teorii. Szukając informacji o fetyszach, można natknąć się na sporo mitów, półprawd, argumentów, które tylko pogłębią lęk przed przyznaniem się, choćby i przed samym sobą, do posiadania fetyszu. Jak chociażby ta, że fetysze dzielą się na małe i duże. Mały to taki, który niby mamy, ale nie potrzebujemy go, żeby seks był zadowalający. Duży to taki, bez którego satysfakcji z seksu nie będzie. „To stara nomenklatura, którą wciąż się przyjmuje, choć nie mieści się ona w kategoriach pozytywnej seksualności, bo określenia «duży» i «mały» też niosą w sobie element oceny – tłumaczy Patrycja Wonatowska. – Od razu zaczynasz się zastanawiać, czy mały jest lepszy, a może właśnie gorszy. Czy jeśli mam mały fetysz, to jestem gorsza albo czy ktoś, kto ma duży fetysz, jest gorszy ode mnie. Jestem za podejściem, że fetysz to po prostu fetysz. Niezależnie od tego, na czym polega, jest źródłem przyjemności”.

Perfumy z feromonami – te perfumy sprawią, że żaden mężczyzna ci się nie oprze! Jak działają? >>>

Istnieje też taka teoria, że fetysz działa jak odruch Pawłowa, więc można tak wytrenować mózg, żeby zaszczepić w nim fetysz. Dowodem na to miały być badania, które swego czasu przeprowadzono na grupie mężczyzn. Najpierw pokazywano im zdjęcia nagich kobiet naprzemiennie ze zdjęciami damskiego obuwia. W drugiej fazie eksperymentu mężczyznom pokazywano już tylko fotografie butów, a ich mózgi od razu kojarzyły je z wizerunkami nagich kobiet, więc mężczyźni się podniecali. Badacze w ten sposób chcieli dowieść, że fetysz można zainstalować w głowie, a co za tym idzie, można go też odinstalować. Że fetyszu można się oduczyć. Może i można, tylko po co? „Otóż to. Jeśli coś daje nam satysfakcję, jeśli jest nam z tym dobrze i nie krzywdzimy innych, po co to zmieniać? Seksualność, którą możemy swobodnie i naturalnie realizować, jest źródłem gigantycznej przyjemność w życiu. Jeżeli poddamy się presji z zewnątrz i zaczniemy coś zmieniać, to skończy się to wyłącznie frustracją. Jedyną sytuacją, w której rezygnacja z fetyszu jest OK, to sytuacja, w której partner czy partnerka mówią, że już im się znudziło, że już np. nie chcą się przebierać. Jeśli priorytetem jest utrzymanie relacji, a nie fetyszu, to świetnie, wtedy możemy z niego zrezygnować” – mówi seksuolożka.

Najpopularniejsze fantazje seksualne kobiet, czyli o jakim seksie marzymy >>>

Fetysz bez zagrożeń

Fetyszem może być wszystko. Przedmiot, część ciała, zachowanie. Kajdanki, bielizna, stopy, seks w miejscach publicznych, kontakty z osobami świadczącymi płatne usługi seksualne, odgrywanie ról. Posiadanie fetyszu nie jest zaburzeniem, wpisuje się w naturalną ekspresję różnorodnej ludzkiej seksualności. Tę ekspresję ograniczają tylko dwie rzeczy: kodeks prawa (wiadomo) i preferencje osoby, z którą nawiązujemy relacje seksualne (co też powinno być oczywiste). Fetysz może ubogacić życie seksualne, ale czy może w nim także napsuć? Jeśli będziemy go wypierać, represjonować ze wstydu i strachu przed oceną, konsekwencją może być deficyt przyjemności, frustrujący i zagrażający zdrowiu psychicznemu (bo brak przyjemności w życiu to bardzo poważna sprawa). Jeżeli nie nauczymy się o fetyszach rozmawiać, zwłaszcza z partnerami seksualnymi, może skończyć się nieporozumieniem w związku albo po prostu może skończyć się związek. Innych zagrożeń nie ma. „Seksualność jest nieodzownym, ważnym elementem życia człowieka. Chciałabym żyć w takim świecie, w którym ludzie swobodnie o niej mówią. W którym uprawiają seks świadomie, konsensualnie, z poszanowaniem granic drugiej osoby. Dlatego mówmy o fetyszach, żeby je oswajać” – puentuje Patrycja Wonatowska. Fetysz – masz do niego prawo.

Reklama

Robicie TO przed i po seksie? Tłumaczymy, dlaczego powinniście przestać i to jak najszybciej! >>>

Reklama
Reklama
Reklama