Reklama

Lato. Upał. Chodzimy więc porozbierane i porozbierani w kurortach czy miastach. A i tak ledwo da się wytrzymać. I cóż, oczywiście to my, kobiety, najczęściej słyszymy komentarze o seksualnym podtekście, które sprawiają, że czujemy się niepewnie lub obrzydzone, sprowadzone do poziomu seksualnego przedmiotu. Najgorzej kiedy jesteśmy w takiej sytuacji same, wieczorem, nie ma w pobliżu innych ludzi, a komentuje grupa mężczyzn. Zwykle więc nie reagujemy, spuszczamy głowę i oddalamy się czym prędzej.

Reklama

Patriarchat musi odejść

To obłęd, że to my się źle czujemy, a nie komentatorzy, silni razem, realizujący stereotyp toksycznej męskości. Swoją drogą nasz strój czy makijaż wcale nie ma aż takiego znaczenia, bo można iść i w „worze pokutnym” i być ofiarą wulgarnych zaczepek. Nie ma reguł. Trzeba stanowczo podkreślić, że to nie my prowokujemy. Problem jest w tym, że mężczyźni postrzegają nas przez seksualny pryzmat, to ich perspektywa. W dodatku nie czują, że robią coś złego, a wręcz uznają, że mogą sobie pozwolić na tego typu zaczepki wobec zupełnie obcych a one wręcz powinny im być wdzięczne.

Sekspozytywny alfabet by G'rls ROOM - S jak slut-shaming. Co to znaczy?

Korzeni catcallingu można dopatrywać się w patriarchalnym systemie, w którym bagatelizuje się między innymi skargi dziewczynek, którym chłopcy dokuczają. Zaczepki chłopców – ciągnięcie za włosy, podnoszenie spódnicy, wyśmiewanie itp. – tłumaczy się jako znak tego, że dziewczynki się im podobają. Postrzega się zachowanie dzieci przez pryzmat świata dorosłych i to tych negatywnych wzorców, co sprawia, że chłopcy przyzwyczajają się, że ich zachowanie jest OK, że im więcej wolno wobec dziewczyn, a one z kolei stają się wobec tych zachowań bierne, zaciskają zęby, nie oponują. Naturalnie uogólniając.

Nowe słowo, stara sprawa

Catcalling to w naszej rzeczywistości dość nowe słowo, choć zjawisko obecne jest od dawna. Na stronie nowewyrazy.uw.edu.pl hasło zostało odnotowane we wrześniu 2018 roku wraz z następującą definicją: „wulgarne zaczepki lub komentarze o charakterze seksualnym kierowane przez mężczyzn do kobiet w przestrzeni publicznej, np. do kobiety mijanej na ulicy”.

Bez wątpienia na catcalling warto reagować, o ile czujemy, że sytuacja nam na to pozwala, że w pobliżu są inni ludzie itp. Także jeśli jesteśmy świadkami catcallingu, warto w miarę możliwości zwracać uwagę stosującym go osobom. Aczkolwiek bezpieczeństwo przed wszystkim. Poza tym trzeba o catcallingu pisać i mówić prewencyjnie, uświadamiać, że to opresyjne zachowanie, wprowadzające w stan zagrożenia i w zależności od osoby może mieć różne negatywne skutki.

W Europie catcalling wreszcie zaczyna być karany – to wyraźny sygnał, że nie ma zgodny na słowne molestowanie kobiet w przestrzeni publicznej. Na przykład w zeszłym roku we Francji wprowadzono przepisy, zgodnie z którymi za catcalling przewidziana jest kara w wysokości 750 euro. Kary pieniężne wprowadził też m.in. Amsterdam, co było reakcją na projekt „Dear Catcallers” studentki, która odważnie fotografowała się z zaczepiającymi ją mężczyznami, aby następnie publikować zdjęcia na Instagramie, cytując przy okazji słowa natrętów.

To nie komplement

Kilka miesięcy temu w naszym kraju powstała też świetna młodzieżowa inicjatywa TO NIE KOMPLEMENT w ramach olimpiady „Zwolnieni z Teorii”, która wspiera projekty społeczne i rozwijanie umiejętności zarządzania nimi. Grupa dziewczyn postanowiła stworzyć kampanię uświadamiającą i nagłaśniającą problem catcallingu w naszym kraju. Na ich stronie przeczytacie, czym jest catcalling, znajdziecie jego przykłady, historie oparte na indywidualnych doświadczeniach ofiar wulgarnych zaczepek czy wyniki ankiety dotyczącej tego zjawiska. Dziewczyny podkreślają, że chcą promować kobiecy punkt widzenia na catcalling, pokazać, iż „pseudokomplementy” nie mają nic wspólnego z prawdziwymi pochwałami. „Catcalling sprawia, że kobiety czują się uprzedmiotowione, że ich wygląd to jedyna rzecz, jaka je definiuje i ich wnętrze nie ma znaczenia. Dodatkowo kobiety, by uniknąć catcallingu zaczynają ubierać się inaczej tylko po to, by mężczyźni zostawili je w spokoju (co swoją drogą nie działa), boją się wychodzić same z domu i w tym wszystkim bardzo często tracą to kim są” – możemy przeczytać z kolei pod jednym z postów młodych aktywistek na Instagramie.

Reklama

Zobacz także: Body-shaming w najgorszej postaci. Ten post stał się viralem i doskonale pokazuje, że poniżanie innych z powodu wyglądu nigdy nie było i nie będzie ok

Reklama
Reklama
Reklama