Janelle Monáe dokonała coming outu! „Jestem panseksualistką”
Artystka pierwszy raz mówi otwarcie o swojej orientacji.
- Redakcja
Zaistnienie w show-biznesie, niezależnie od tego w jakim obszarze twórczo się działa, wiąże się nie tylko z całkowitą utratą prywatności, ale też presją dotyczącą tłumaczenia się z najbardziej intymnych kwestii. Pod obstrzałem pytań dotyczących seksualności od dłuższego czasu jest Janelle Monáe. Odkryta przez jednego z członków grupy Outkast wokalistka w najświeższym wywiadzie dla magazynu Rolling Stone otwarcie mówi o sprawach, które dotychczas skrzętnie skrywała.
ZOBACZ TAKŻE: Lea Michele zaręczyła się! Zobaczcie pierścionek - jest obłędny!
Jestem czarną Amerykanką queer i mam na koncie zarówno związki z kobietami, jak też z mężczyznami. Nie wtłaczam się na siłę w żadne ramy, ale dotychczas myślałam o sobie jako o osobie biseksualnej. Teraz jednak, gdy trochę zgłębiłam temat panseksualizmu mogę powiedzieć, że ten termin trafniej mnie definiuje. I jestem gotowa nazywać rzeczy po imieniu.
Czym dokładnie jest panseksualizm? Podczas gdy biseksualizm zakłada zainteresowanie osobami obojga płci, panseksualizm idzie o krok dalej, czyniąc potencjalnie atrakcyjnymi nie tylko ludzi o dowolnych preferencjach seksualnych, ale dopuszczając także pociąg do zwierząt i przedmiotów martwych. Tyle jeśli chodzi o definicję. W praktyce wygląda to tak - co podkreślają sami zainteresowani - że osoba panseksualna zakochuje się w innych niezależnie od ich płci biologicznej i tożsamości płciowej, a więc obiektem jej zainteresowania może być zarówno ktoś hetero-, homo-, bi- jak też transseksualny. Bo to, co wzbudza zainteresowanie, leży poza płcią i przypisanym jej rolom.
Gotowość do rozmowy na ten temat artystka ma od niedawna. Przez długi czas konsekwentnie unikała pytań i nie afiszowała się ze swoimi związkami, zwłaszcza tymi lesbijskimi. Choć w najnowszym wywiadzie odmówiła podania szczegółów dotyczących tego, z kim dotychczas wchodziła w relacje, chętnie wypowiedziała się na temat swojego scenicznego wizerunku.
Jak twierdzi, androgyniczny rys i stylówka a’la Grace Jones działały dla niej zasadzie maski po to, by odwrócić oczy wszystkich od rzeczywistych skłonności – najzwyczajniej w świecie bała się ostracyzmu, tak samo jak wszyscy przedstawiciele innych niż dominująca orientacji. To właśnie im przy okazji coming outu zadedykowała swój nowy album Dirty Computer.
ZOBACZ TAKŻE: Najlepsza pora na seks? Być może w ogóle nie braliście jej pod uwagę!